reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze

Przepowiadające są bolesne jak miesiączka? Moje skurcze póki co bolały co najwyżej troszkę w krzyżu i były takie ciągnąco-kłujące... Wy już macie doświadczenia i wiecie jak poród przebiega (chociaż podobno każdy jest inny). A ja stara pierworódka boję się, że się spóźnię do szpitala w razie czego i nie zdążą mi wyhamować porodu. A nie chcę też jeździć z byle czym, bo mój gin mówi, żebym przyjeżdżała jak bardzo boli a nie trochę. I że w 35 tygodniu mogę rodzić :-\ a ja przecież chcę synka donosić. Luzak taki :-) we wtorek mam wizytę, chociaż wyznaczył mi dopiero na 8 grudnia. Z moimi dolegliwościami wizyty co 3 tygodnie to trochę rzadko... :-\ mam nadzieję, że nie mam jakiegoś rozwarcia czy co...

Ostatnio się niesamowicie zakręciłam z opryszczką. Mam wirus wargowej jeszcze sprzed ciąży i póki co się nie uaktywnia. Ale był u mnie ostatnio gość z megaoprychą na wardze a ja za dwa dni czuję, że mam bolesną krostę w miejscu intymnym :-\ Wmówiłam sobie momentalnie, że jakimś cudem - może przez toaletę - przeniosłam sobie wirus. Naczytałam się w necie jakie to groźne, płakałam ze strachu pół popołudnia. Następnego dnia miałam jechać do lekarza ale rano krostki już nie było :-) zwykły pryszcz. Bujna wyobraźnia to straszne przekleństwo. Chyba powinnam pisać bloga o nieuzasadnionych lękach ciążowych.
 
reklama
Ja okropnie spanikowalam z opryszczka,jak moja tesciowa przyszla do mnie z taka swierzo wywalona,ze nie dosc, ze zatoki i oskrzela sie ciagna od 2 miesiecy,to jeszcze to. A moja lekarz ginekolog na to,zeby sie po prostu nie calowac :)
Ja z kolei zaczelam sie zastanaiwac,czy przyczyna mojego ciagle go chorowania nie jest jednak alergia etc., ale chlamydia pneumoniae i mycoplasma pneumoniae. Poczytalam o tym w internetach,daje to badziewie podobne objawy jak mam ja,c ciagle chorowanie,nocne poty,oslabienie. Jutro jade do pulmunolozki, zapytam ja o to. Bo juz trace orientacje kompletnie,p o dwoch tygodniach wzglednego spokoju znow mnie rozlozylo... mialyscie badania na takie cos kiedykolwiek albo znacie kogos,kto mial? Nie chodzi o zakazenia plciowe tylko drog oddechowych-inny szczep.
 
Dordaw super pomysł. A zalozylabys taki wątek?
Ja urodziłam w pierwszym dniu 37 tygodnia, sama podjęłam taką decyzję i miałam wywolywany poród. Miałam do wyboru: zostać w szpitalu do porodu i leczyć się antybiotykami na bakterie które wykazał posiew albo dostać oksytocyne i urodzić. Wybrałam poród :) bałam się czy to słuszna decyzja, ale nie chciałam już leżeć w szpitalu tylko chciałam mieć przy sobie swojego Mikołaja. To był dla mnie ciężki czas, zresztą jak i dla Was teraz.
Tak jak pisały dziewczyny, okazuje się że szyjki trzymają:) kilka dni chodziłam z 3cm rozwarciem, szyjki brak i cisza:) tak się stało po teście oksytocynowym, który musiałam mieć zrobiony zeby sprawdzić czy u dzidziusia jest wszystko ok. Lekarze mówili mi, że po podłączeniu oksytocyny pójdzie bardzo szybko, bo najgorsze jest za mną więc poród to będzie chwila. A wcale tak szybko szyjka się nie rozwierala :) o 12:30 dostałam kroplowke, a Mikołaj przyszedł na świat o 20:07.
Myślę że skurcze to u każdego indywidualna sprawa, ale jak po nospie czy scopolanie się nie wyciszaja to trzeba jechać do szpitala.
 
Dordaw super pomysł. A zalozylabys taki wątek?
Ja urodziłam w pierwszym dniu 37 tygodnia, sama podjęłam taką decyzję i miałam wywolywany poród. Miałam do wyboru: zostać w szpitalu do porodu i leczyć się antybiotykami na bakterie które wykazał posiew albo dostać oksytocyne i urodzić. Wybrałam poród :) bałam się czy to słuszna decyzja, ale nie chciałam już leżeć w szpitalu tylko chciałam mieć przy sobie swojego Mikołaja. To był dla mnie ciężki czas, zresztą jak i dla Was teraz.
Tak jak pisały dziewczyny, okazuje się że szyjki trzymają:) kilka dni chodziłam z 3cm rozwarciem, szyjki brak i cisza:) tak się stało po teście oksytocynowym, który musiałam mieć zrobiony zeby sprawdzić czy u dzidziusia jest wszystko ok. Lekarze mówili mi, że po podłączeniu oksytocyny pójdzie bardzo szybko, bo najgorsze jest za mną więc poród to będzie chwila. A wcale tak szybko szyjka się nie rozwierala :) o 12:30 dostałam kroplowke, a Mikołaj przyszedł na świat o 20:07.
Myślę że skurcze to u każdego indywidualna sprawa, ale jak po nospie czy scopolanie się nie wyciszaja to trzeba jechać do szpitala.

Hope,wytlumacz mi,prosze,jak to z tym posiewem i porodem. Bo przecież rodziłaś bez leczenia i tak, czyli jakieś tam ryzyko było, czyli chodziło o to, żeby nie przedłużać stanu zakażenia u Ciebie? Nie było ryzyka dla dziecka? Bo chodzi o to, ze ja się spotykam z opiniami, że musi być wszystko wyleczone, np, jak ja rodziłam z GBSem, to miałam przed porodem mieć podany antybiotyk, po prostu nie zdążyli. Ostatecznie nic złego się córce nie stało, miała tylko nieliczne kolonie w uchu, ale sam fakt, że chcieli wdrożyć leczenie i tak.
 
Katierinka ja takich badań nie miałam. Ani przed ciążą, ani w ciąży żadnych infekcji, gryp, wirusów nie miałam (odpukać). Chociaż tyle pozytywów :-) Alergię miałam przed ciążą bardzo silną (katar, kaszel) i miałam mocne leki, a w ciąży jakby trochę odpuściła, czasami nos mam zatkany. A dodam, że mam dwa koty dlugowłose i myślałam, że bez leków się uduszę po tygodniu :-)

Hope Twój synuś po porodzie jak sobie radził? Oddychał samodzielnie? Czy miałaś podane sterydy na płucka? Rodziłaś w 36 tc 1 dniu, tak? Bo ja odliczam właśnie te bezpieczne 36, bo wtedy już podobno ciąża jak donoszona. Oby Bóg pozwolił mojemu maluszkowi dorosnąć w brzuszku bezpiecznie.
 
A jeszcze z kotami od razu miałam stracha, że toksoplazmoza. Pierwsze moje pytanie do gina było właśnie o koty, bo moja mama mi zawsze mówiła, że jakaś tam jej koleżanka miała koty i urodziła dziecko z "kocią chorobą" (co to za choroba?). Na szczęście lekarz mnie uspokoił, że jeśli mam od dziecka kontakt ze zwierzętami, a dodatkowo koty są niewychodzące to nie ma nawet sensu się badać. A tokso prędzej się zarażę ze źle umytych warzyw niż od kota. Nie sprzątam kuwet i tyle. To kolejna moja ciążowa panika :-)
 
Izza może po prostu przeszłaś cytomegalię i masz przeciwciała? Mój gin zabronił mi robić takich badań :-) dla mojego zdrowia psychicznego. Miałam za to akcję z listeriozą i czas oczekiwania na wyniki to były najstraszniejsze dwa tygodnie mojego życia. Oczywiście badanie zrobiłam z własnej inicjatywy i sama się nakręciłam. Gdybyś przeszła w 1 trymestrze ciąży pierwotne zakażenie cytomegalią to na pewno byłoby to widać po dzieciątku - wolniejszy wzrost, wady rozwojowe. Nie przejmuj się, będzie dobrze.
Hej Slivka, u mnie niestety nie ma wątpliwości, że cytomegalię przechodziłam "na dniach"- zarówno przeciwciała igg i igm są dodatnie. Czasem też żałuję, że zrobiłam te badania, ale akurat w przypadku tego wirusa świadomość jego obecności to skarb. Jeżeli rzeczywiście zaraziłam synka (ryzyko ok 40-50%), to wirus w jego organiźmie po porodzie dalej by się namnażał i uszkadzał wzrok, słuch, układ nerwowy. Wiedząc, że jestem chora, rodzę w innym szpitalu o wyższym stopniu referencyjności (nakaz mojego gina), małego od razu po porodzie badają pod kątem cytomegalii i w razie czego wdrażają szybko leczenie lekiem antywirusowym. Wiem już też, że nie wolno mi karmić piersią, bo wirus cytomegalii jest też w mleku :(

Napisane na SM-T235 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Hej Slivka, u mnie niestety nie ma wątpliwości, że cytomegalię przechodziłam "na dniach"- zarówno przeciwciała igg i igm są dodatnie. Czasem też żałuję, że zrobiłam te badania, ale akurat w przypadku tego wirusa świadomość jego obecności to skarb. Jeżeli rzeczywiście zaraziłam synka (ryzyko ok 40-50%), to wirus w jego organiźmie po porodzie dalej by się namnażał i uszkadzał wzrok, słuch, układ nerwowy. Wiedząc, że jestem chora, rodzę w innym szpitalu o wyższym stopniu referencyjności (nakaz mojego gina), małego od razu po porodzie badają pod kątem cytomegalii i w razie czego wdrażają szybko leczenie lekiem antywirusowym. Wiem już też, że nie wolno mi karmić piersią, bo wirus cytomegalii jest też w mleku :(

Napisane na SM-T235 w aplikacji Forum BabyBoom
Izza, a miałaś jakieś objawy, że akurat na badanie CMV Cię skierowali?

Slivka, z kotami to prawda, w sensie to była "kocia choroba", gdy większość kotów była łążąco-polująca. Domowe mieszczuchy, które nie jedzą nawet surowego mięsa, same nie mogą się zarazić, a więc i nie będą źródłem zarażenia. Mojej współlokatorce ze szpitala, która zaraziła się toxo około 19 tyg. ciąży, lekarz mówił, że to najprawdopodobniej od kotów, z którymi mieszkała wówczas u rodziców (koty-włóczęgi) i wystarczy nawet, że któryś się mocniej otarł o nogę, ale równie dobrze mogła mieć rankę na palcu i przyprawiać surowe mięso, w którym było to paskudztwo. Jak masz pecha, to masz.

Ja jutro będę pytać tę pulmunolożkę, co ona myśli. Mam nadzieję, że nie boi sie leczyć kobiet w ciąży. Póki co znów mam objawy przeziębienia i czuję się paskudnie, a temperatura około 37 stopni. Dla jednych to norma, dla mnie - kompletnie osłabienie i poty, a do tego zatkany nos i gardło. Z drugiej strony laryngolog i endokrynolog mówili mi, że mam tak rozwaloną śluzówkę plus ciążowe rozpulchnienie, że będę wszystko łapać jak leci do końca ciąży. Nikt z lekarzy, w tym moja gin, która wie, jak często choruję, nie zlecili mi cmv, chlamydii ani mycoplasmy...
 
Byłam przeziębiona w 2 trymestrze, ale nikt jakoś nie myślał że to może być cmv. Mój ginekolog zleca to badanie rutynowo w 3 trymestrze- dlatego miałam je robione.

Napisane na SM-T235 w aplikacji Forum BabyBoom
 
reklama
Ja jestem w trzecim. To teraz dylemat-robic na wlasna reke i narazac sie prowadzacej samowolka czy otwarcie zapytac,czy robic? Tym bardziej,ze to kolezanka,obawiam sie,ze moze zareagowac lekka uraza :/
 
Do góry