reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Bicie dzieci

Z tego co czytam to masz bardzo wymagające dziecko. Mój syn tez taki jest, do tego ma papiery na niepełnosprawność.
Gdy w życiu mojego dziecka było zbyt duzo stresu to tez nas bił, krzyczał.
Czasem tez miałam wrażenie, ze sprawia mu to radość. On był w środku tak sfrustrowany, ze musiał gdzieś to wyrzucić. Nasza walka o oko zaczęła się gdy syn miał 3l. Miał codziennie jakąś terapie, czy zajecia, mnie by to męczyło a co dopiero jego. Niestety, nie było innej drogi. Uzyskaliśmy co uzyskaliśmy i powiedziałam dość. Syn się uspokoił, wiesz czasem trzeba zmienić ekosystem bo dziecka się nie da.
U nas lekarz dba o to, by terapię nie było za dużo, by dziecko nie było przebodzcowane. Od początku wiedziałam, że to ważne, bo wtedy uzyskuje się odwrotny skutek.
Mam świadomość, że nie wszystko w naszym życiu jest takie jak powinno. Z całą pewnością ma to wpływ na dziecko.
Rozmawiałam z psychologiem i znów usłyszałam, że przy zmianach w mózgu niestety rys autystyczny zupełnie inaczej się rozpatruje. Jest to element, który nie poddaje się terapii. A problemy z hamowaniem i samoregulacja są trudne do pracy i czasochłonne. Muszę być cierpliwa.
Dziś coś się zmieniło. Choć jeden dzień miałam normalne dziecko 🥳. Fajne to
 
reklama
U nas lekarz dba o to, by terapię nie było za dużo, by dziecko nie było przebodzcowane. Od początku wiedziałam, że to ważne, bo wtedy uzyskuje się odwrotny skutek.
Mam świadomość, że nie wszystko w naszym życiu jest takie jak powinno. Z całą pewnością ma to wpływ na dziecko.
Rozmawiałam z psychologiem i znów usłyszałam, że przy zmianach w mózgu niestety rys autystyczny zupełnie inaczej się rozpatruje. Jest to element, który nie poddaje się terapii. A problemy z hamowaniem i samoregulacja są trudne do pracy i czasochłonne. Muszę być cierpliwa.
Dziś coś się zmieniło. Choć jeden dzień miałam normalne dziecko 🥳. Fajne to
To może Ci napisze z mojego osobistego doświadczenia. Byłam trudnym dzieckiem i wyszłam na ludzi. Może nie jestem 100% normalna( czytaj nie pasuje do norm) ale gdzieś to mam😉
Tez mam pewne trudności w nauce. Podstawówkę skończyłam z głębokim przeświadczeniem iż jestem głąbem. O zgrozo dopiero na studiach trafiłam na pedagogów przez duże P. Zrobiłam doktorat i mam dobrą prace rodzine.
Niestety samoregulacji uczę się sama. Ładnie nazwana przewaga impulsywności nad hamowaniem dawała mi w tyłek przez całe życie… Ale mie tylko to się liczy, ale potencjał i siła wyporu.
Moje życie byłoby prostsze. Ja wiem, ze każdy upada ( teraz), ja wiem, ze mam ogromny potencjał ( teraz). Wiem, ze mam pewne deficyty, ale staram się żeby mnie nie definiowały ( teraz). Patrz o ile twojemu dziecku będzie prościej, bo młodziutkie jest i wie to już TERAZ:-) i wy to wszystko robicie już teraz….
 
@BlairBitchProject , tak. Ludzie nie mają świadomości. Bardzo dużo moich znajomych oburzył zakaz otwierania nowych, dużych, molochów domów dziecka, bo to projekt i wykonanie PIS. Wg. Nich, domy dziecka są fajne, a rodziny zastępcze złe, bo "katują i zabijają" dzieci. :( Osoby po studiach, wykształcone. :( Nie rozumiem, totalnie nie rozumiem, jak opieka w instytucji może być lepsza od opieki w rodzinie? Z mamą i tatą na stałe. W poczuciu bezpieczeństwa. Nie z ciociami stale się zmieniającymi, z doskoku, w grupie nastu, dziestu dzieci. Gdzie ich poczucie bezpieczeństwa? Gdzie nauka życia? :(
 
@BlairBitchProject , tak. Ludzie nie mają świadomości. Bardzo dużo moich znajomych oburzył zakaz otwierania nowych, dużych, molochów domów dziecka, bo to projekt i wykonanie PIS. Wg. Nich, domy dziecka są fajne, a rodziny zastępcze złe, bo "katują i zabijają" dzieci. :( Osoby po studiach, wykształcone. :( Nie rozumiem, totalnie nie rozumiem, jak opieka w instytucji może być lepsza od opieki w rodzinie? Z mamą i tatą na stałe. W poczuciu bezpieczeństwa. Nie z ciociami stale się zmieniającymi, z doskoku, w grupie nastu, dziestu dzieci. Gdzie ich poczucie bezpieczeństwa? Gdzie nauka życia? :(
zgadzam się w 100% Świetnie o pieczy zastępczej itp. pisze Anna Krawczak. Kojarzysz?
 
zgadzam się w 100% Świetnie o pieczy zastępczej itp. pisze Anna Krawczak. Kojarzysz?
Si! Dzięki niej otworzyłam oczy. 🥰
@BlairBitchProject , tak. Ludzie nie mają świadomości. Bardzo dużo moich znajomych oburzył zakaz otwierania nowych, dużych, molochów domów dziecka, bo to projekt i wykonanie PIS. Wg. Nich, domy dziecka są fajne, a rodziny zastępcze złe, bo "katują i zabijają" dzieci. :( Osoby po studiach, wykształcone. :( Nie rozumiem, totalnie nie rozumiem, jak opieka w instytucji może być lepsza od opieki w rodzinie? Z mamą i tatą na stałe. W poczuciu bezpieczeństwa. Nie z ciociami stale się zmieniającymi, z doskoku, w grupie nastu, dziestu dzieci. Gdzie ich poczucie bezpieczeństwa? Gdzie nauka życia? :(
Znam i oczywiście jest to wszystko prawda, ale system opieki w Polsce i prawa dziecka to dziesiątki lat zaniedbań. A społeczny odbiór to już w ogóle pasmo nieporozumień (począwszy od adopcji i dzieci czekających na rodziców, przez sierotki aż do zabierania dzieci rodzicom, bo są „biedni”). Do tego nie wiedzieć czemu do tak wrażliwej działki został dopuszczony kościół - no i mamy ośrodek siostry bernadetty i dps w jordanowie… do tego nadzór nad rodzinami zastępczymi też pozostawia wiele do życzenia (sprawa rodziny zastępczej Klaudii i Kacpra z Pucka) i niestety często instytucja ta jest wykorzystywana do wyprowadzania pieniędzy z mopr. I tak dziecko z rodziny dysfunkcyjnej zostaje umieszczone w pieczy zastępczej (dajmy na to u babci) równie dysfunkcyjnej a często nawet zostaje w tym samym domu. Ale mopr realizuje plan i pieniądze na życie rodzina ma. To jest naprawdę bardzo złożony problem i tu wszystko kuleje. Jednak ja uważam, że dzieci są chronione za słabo i rodzic biologiczny jest niestety często panem ich życia i śmierci.
 
Dokładnie. Znam chłopaka, który przyjeżdżał na wakacje, święta itp. Do naszych sąsiadów. Miał z 8 lat i sąsiedzi bardzo chcieli go adoptować, niestety nie miał.uregulowanej sytuacji prawnej i spędził całe życie w domu dziecka, a mógł mieć fantastyczna rodzinę i perspektywy.
Bo to tak jest. Jak się zniszczy człowiekowi dzieciństwo, to później i życie. Wszystko się wali, przez nieprzepracowane traumy.
Niby są wyjątki, które zostają KIMŚ po piekle zafundowanym przez "lofciających" rodziców, ale ja takich nie znam. :(
 
Hej, a ja mam do was pytanie, co robicie w sytuacji jak dziecko was w ogóle nie słucha i robi cały czas coś czego nie może. Syn ma dwa lata i bardzo często bije męża. Tłumaczymy, przytulamy, rozmawiamy, odwracamy uwagę a on dalej robi mu krzywdę. Nie jest to lekkie, używa całej siły. Czasami jak nic nie pomaga to każemy mu wyjść z pokoju na minutę i jak wraca to już tego nie robi. Nie chcę go ciągle w takich sytuacjach wypraszać. Jest mądry, dużo rozumie ale się nie słucha jak ma czegoś nie ruszać albo nie bić męża. Poradźcie coś.
 
Hej, a ja mam do was pytanie, co robicie w sytuacji jak dziecko was w ogóle nie słucha i robi cały czas coś czego nie może. Syn ma dwa lata i bardzo często bije męża. Tłumaczymy, przytulamy, rozmawiamy, odwracamy uwagę a on dalej robi mu krzywdę. Nie jest to lekkie, używa całej siły. Czasami jak nic nie pomaga to każemy mu wyjść z pokoju na minutę i jak wraca to już tego nie robi. Nie chcę go ciągle w takich sytuacjach wypraszać. Jest mądry, dużo rozumie ale się nie słucha jak ma czegoś nie ruszać albo nie bić męża. Poradźcie coś.
Niestety z podwórka powiem, że mówienie nie, stop, nie działa, a często przynosi odwrotny skutek. Najlepiej spokojnie powiedzieć, że nie pozwalasz mu nikogo bić i od razu reagujesz pokazując mu, że tak jest. Czasem trzeba odciągnąć dziecko kilka, nawet kilkanascie razy. Czasem zaprowadzić do innego pokoju, by wyrwać go z jego sposobu reakcji. Ważne by starać się zachować spokój. Młody się uczy waszych reakcji i granic. Sprawdza, czy to, co mówisz ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. Tu tez uczy się konsekwencji działania. Możesz mu tłumaczyć, że sprawia ból. Ja mówie dzieciom, że to boli jak mnie i innych uderzaja.
Moj syn w takich momentach śmiał sie i jeszcze bardziej zaczepial. Korzystałam z podobnej metody, ale tylko wtedy, kiedy zapętlał się w swoim zachowaniu i nic innego już nie działało, wtedy zanosiłam go do innego pokoju. Mówiłam, że nie podoba mi się jego zachowanie, konkretnie nazywałam co, mówiłam, żeby sobie tu posiedział aż sie uspokoi, wtedy może do nas wrócić. Realnie nigdy nie zostawał bez nadzoru, ale tak, by o tym nie wiedział. W pokoju były różne akcje, od rzucania przedmiotami, krzyków, tupania, trzaskania drzwiami, itp, naprawdę różnych przejawów agresji. Ostatecznie jak odreagowal to przychodził spokojny, a najczęściej tak zwyczajnie zapłakany, jakby odnajdywał sam siebie i przytulał sie. Obecnie skutek jest taki, że od razu przychodzi się przytulić. Wtedy przytulam, próbuje nazwać jego uczucia. Pytam co się stało, co się w nim dzieje, co mu się nie spodobało, itp. Tak by sam spróbował to nazwać, wypowiedzieć. Najczęściej takie zachowanie jest u nas efektem emocji, z którymi synek nie umie sobie poradzić, ale też nie potrafi ich nazwać. Czasem tak pokazuje, że za mało czasu z nim spędzam. Czasem to objaw zazdrości.

Moje dziecko było histeryczne, teraz jest impulsywne. U nas jest bodziec i reakcja nieadekwatna do bodźca. Ataki histerii były od narodzin. Ale od kiedy skończył rok uczyliśmy się sobie z tym radzić, bo akcje z tarzajacym, rzucającym się po podłodze dzieckiem, były na porządku dziennym. I nie trwały chwilkę, tylko ok godziny. Już wtedy mu mówiłam, że jestem obok kiedy będzie gotowy, to zawsze może przyjść się przytulic. Cokolwiek się w nim dzieje, czy to rozumie, czy nie rozumie, czy jest smutny, czy cokolwiek innego go trapi zawsze może przyjść się przytulić. Teraz jest już duzy i przytula się po 100 razy na dzień. To mu pomaga. Próbuje w tych chwilach z nim pogadać. Jakoś do niego dotrzeć, zrozumieć co się w nim dzieje, bo tylko wtedy będę mogła spróbować mu pomoc. Oczywiście to w słowach brzmi prosto, ale moje dziecię ma już 4,5 roku i dopiero uczymy się mówić o emocjach, bo wcześniej nie było szans. Jak on wpadal w fazę to nic nie działalo. Nawet dotknac się nie dal. Dziś ma swoją przestrzeń w tym pokoju, gdzie go zanosiłam, ma miejsce, gdzie może się wyciszyc. Nawet kilka razy już sam sobie tam poszedł. Tylko to jest proces. U mnie dużo rzeczy to metoda prób i błędów, ale też intuicji. Takiego trochę podążania za dzieckiem. I tu ogromny ukłon w stronę mojego męża, który pozwala i towarzyszy mi w podążaniu za dzieckiem.
 
reklama
Do góry