Nie martw się, będzie dobrze! Trzymam kciuki w każdym razie!
Ja do wizyt podchodzę chyba na luzie... Narkozy kiedyś się bałam, ale w ostatnim czasie miałam dwie i było fajnie ;-)
Czasem łapię się na tym, że stresuje mnie bardziej, co dalej.
Nigdy nie byłam w ciąży. No to załóżmy, że punkcja się powiedzie. Że się uda coś zapłodnić. Że jakiś transfer się powiedzie. Że będzie test pozytywny... i tak potem będę drżała o każdy dzień - czy nie poronię, czy nie będzie wad i chorób, czy donoszę... że już nie mówię o tym, co zrobię ze zbuntowanym nastolatkiem