Wiem co masz na mysli Wesolutka ale mi czasami juz brakuje entuzjazmu bo fizycznie opadam z sil i nerwowo...Normalnie nie wiem jak to opisac ale to cos w rodzaju zalamania jakby w wyniku silnego stresu:sick: Slabo mi sie robi az mi sie wymiotowac chce i nie mam na nic sily
reklama
Tak się ostatnio właśnie zastanawiałam z moim Darkiem, czy to teraz dzieci mają taki etap rozwoju, czy to nasza pokazuje juz swój charakterek kochanej ponad wszystko jedynaczki- księżniczki tatusia i kluseczki mamusi???? Wszystkie wyżej opisane przez was sposoby wymuszania czegoś u nas też występują. Piszczy, krzyczy DAJ na cały regulator i tak długo aż jej coś dam- a jak nie dam moich okularów, pilota , czy czegoś innego to jeszcze większy wrzask, pisk.Wyje roniąc łzy (oczywiście). Boże straszne to jest- szczególnie przy ludziach! Co z tym robić cholera? Trzeba juz zaczynać strofować nasze aniołki, bo niedługo wylezą z nich niezłe diabełki.
kasiak-l
MAJOWA MAMA 2006
- Dołączył(a)
- 8 Listopad 2006
- Postów
- 896
Dzieciaczki zaczynaja pomału sądować co im wolno, co nie i na co sobie mogą pozwolić. Mnie też czasem nerwy puszczają jak Jula stoi przy nodze i wyje mamo mamo ale z taką pretensją jakbym jej nie wiadomo jaką krzywde robiła. Doprowadza mnie to szału.
Uwielbia wszystkim rzucać, szczególnie smoczkiem jak kładę ją spać a ona jeszcze nie chce iść.
Julka sie bardzo dużo uśmiecha i nawija coś po swojemu non stop, ale niestety rzadko się przytula po prostu nie ma czasu bo zawsze gdzieś właśnie idzie albo coś ciekawego zobaczy.
Najgorsze jest chyba jednak to że spierdziela nam z prędkością światła wszędzie na polu, w sklepie, w kościele szok ile się za nią ubiegamy - a sadełko dalej jest:-(
Uwielbia wszystkim rzucać, szczególnie smoczkiem jak kładę ją spać a ona jeszcze nie chce iść.
Julka sie bardzo dużo uśmiecha i nawija coś po swojemu non stop, ale niestety rzadko się przytula po prostu nie ma czasu bo zawsze gdzieś właśnie idzie albo coś ciekawego zobaczy.
Najgorsze jest chyba jednak to że spierdziela nam z prędkością światła wszędzie na polu, w sklepie, w kościele szok ile się za nią ubiegamy - a sadełko dalej jest:-(
JA NA RAZIE SIE CIESZE,ZE MOJA NIE BIEGA,lae wydaj mi sie,ze nie bedzie uciekac,hihihi,mama taka nadzieje,za to George ktorym sie opiekuje robi mi to notorycznie,ja go wolam a on w druga strone biegnie,nieslycha mnie wogole......az dziwne bo zawsze z dziecmi sobie radzilam i szybko nad nimi moglam zapanowac,ale z nim jest ciezej,choc wclae sie nie dziwie rodzice pozwalaj mu na wszystko nie ma zupelnie dyscyplinyi oczywiscie co ja naucze go to za pare dni zapomina,bo jestesmy tylko 3 dni z nim.ufff ciezko.........
ja male starm sie tlumaczyc wiem,ze moze do glupio wyglada kiedy dziecko placze a ty do niego mowisz,ale staram sie ja zabawic czyms innym i powiedziec,ze anej rzeczy nie mozna i tyle.
ja male starm sie tlumaczyc wiem,ze moze do glupio wyglada kiedy dziecko placze a ty do niego mowisz,ale staram sie ja zabawic czyms innym i powiedziec,ze anej rzeczy nie mozna i tyle.
trininlov
MAJOWA MAMA 06` Fan(ka)
Nasza Ania to też istny diabełek :-( Też nam wszędzie ucieka i się nie słucha. W sklepie to aż wstyd z nią robić zakupy Nie wiem jak mam do niej dotrzeć, bo naprawdę chowamy ją z Tomkiem tak jak Karolinkę i nigdy nie pozwalaliśmy jej na wszystko. Był taki czas, że słuchała że czegoś nie wolno a teraz jak jej nie zabiorę od danej rzeczy to mogę zapomnieć, że posłucha. Jeśli chodzi o płacz jak jej się coś zabierze albo zabroni to zauważyła, że pomału skraca się czas rozpaczy, tzn. my jesteśmy konsekwentni i jak mówimy, że nie wolno to nie dajemy i chyba zaczyna rozumieć, że i tak nie dostanie.
moj to samo co Wesolutkiej. Jak mu się coś nie podoba, drze się, rzuca wszystkim, kładzie się i wali głową w ziemię. Maly szatan Czasem przy jedzeniu coś mu się nie spodoba, wpada w histerię, macha rękami żeby mi wytrącić jedzenie. Też się zastanawiam jak go od tego oduczyć.
Moja ostatnio w sklepie wyciągneła mi z koszyka ręczniki papierowe (koszyk stał na podłodze, a ja oglądałam gazety) i zaczęła uciekać, zobaczyłam ją w połowie nastepnego regału i mówię żeby wracała, a ta jeszcze szybciej ucieka i gonie ją tak po sklepie jak głupia!!!!
Mój Antoś jest w miare grzeczny i się słucha. Jak mu sie mowi ze czegos nie wolno to w miarę kuma i daje spokój (bo pewnie nie tak bardzo mu na tym zależy) ale jak mu na czymś zależy, to zaczyna tak charakterystycznie wrzeszczeć, a potem natychmiast sie kładzie i dostaje histerii - niezle co...
na ogół (podkreslam na ogół jestem konsekwentna i go zostawiam poprostu wychodzę, olewam go ale kontrolowanie, gdzies za krzaka mam go na oku... on wtedy po jakims czasie skuma ze nie ma widowni i przestaje, zajmuje sie czyms innym. Ale nie zawsze moge tak zrobić bo naprzykład jestemsmy na srodku ulicy i wtedy niestety na opamietanie sie dostaje klapsa w pieluche - nie jestem dumna z tego , ale zupelnie nie wiem co mam wtedy robić? - macie jakis pomysl?
Ostatnio trzaskalismy sie po buzi...
On mnie (a wie ze nie mozna bic po buzi) to ja jego i mówie ze nie wolno, a on mnie znowu - to ja mocniej.. swietna zabawa... ale do czasu az go zabolało - nie wiedział czy ma płakać czy smiac sie. Najgorsze jest to ze ja czasem chce byc powazna i robie grozna minę, grozem palcem, ale nie moge wytrzymac, jak on tak patrzy łobuzersko spod oczu i dalej wyciąga ręke zeby psocić... parskam wtedy smiechem, a on pozniej uwaza swoje brojenie za swietny zart hmmm wiem ze to nie jest dobre...
Na ogól nie mam z nim problemow, ale (juz pisałam) tak mi dał popalic w Londynie, ze mialam ochote wrzucic go do Tamizy i udawać ze nigdy nie mialam dziecka.. okropnosc, cale szczescie po powrocie dziecko wrocilo do normy..
na ogół (podkreslam na ogół jestem konsekwentna i go zostawiam poprostu wychodzę, olewam go ale kontrolowanie, gdzies za krzaka mam go na oku... on wtedy po jakims czasie skuma ze nie ma widowni i przestaje, zajmuje sie czyms innym. Ale nie zawsze moge tak zrobić bo naprzykład jestemsmy na srodku ulicy i wtedy niestety na opamietanie sie dostaje klapsa w pieluche - nie jestem dumna z tego , ale zupelnie nie wiem co mam wtedy robić? - macie jakis pomysl?
Ostatnio trzaskalismy sie po buzi...
On mnie (a wie ze nie mozna bic po buzi) to ja jego i mówie ze nie wolno, a on mnie znowu - to ja mocniej.. swietna zabawa... ale do czasu az go zabolało - nie wiedział czy ma płakać czy smiac sie. Najgorsze jest to ze ja czasem chce byc powazna i robie grozna minę, grozem palcem, ale nie moge wytrzymac, jak on tak patrzy łobuzersko spod oczu i dalej wyciąga ręke zeby psocić... parskam wtedy smiechem, a on pozniej uwaza swoje brojenie za swietny zart hmmm wiem ze to nie jest dobre...
Na ogól nie mam z nim problemow, ale (juz pisałam) tak mi dał popalic w Londynie, ze mialam ochote wrzucic go do Tamizy i udawać ze nigdy nie mialam dziecka.. okropnosc, cale szczescie po powrocie dziecko wrocilo do normy..
reklama
No ja na szczęście do klapsa nie byłam zmuszona. Ale też nie wiem jak bym się zachowała na twoim miejscu. Pomysłu innego nie mam- można tłumaczyć, ale na środku ulicy....
hmmmm może bardziej doświadczone mamy coś poradzą na ataki histerii...
hmmmm może bardziej doświadczone mamy coś poradzą na ataki histerii...
Podziel się: