reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Amniopunkcja robić czy nie?

Hej.
Znalazłam to forum całkiem niedawno szukając wiadomości na temat podwyższonego NT i wszystkiego co się być może z tym wiązać.
Narazie staram się zapoznać z Waszymi historiami ale to trochę potrwa bo chcę przeczytać cały wątek więc postanowiłam napisać już.
Chciałam zapytać dziewczyn, które zrobiły lub zrobią amniopunkcję jak to wszystko rozkładało się u Was w czasie, tzn. w którym tygodniu miałyście usg, badanie krwi a w którym amniopunkcję?
Ile minęło lub minie czasu od usg do amnio?
Mam wrażenie, że u mnie się to wszystko ślimaczy strasznie.
Moje wyniki to NT 2,6 mm przy 6,81 cm CRL.
Wyniki z krwi też nie wyszły dobrze.
Nie znam szczegółów, lekarz powiedział tylko tyle.
Powiedział, że być może będą mnie czekać badania inwazyjne jeśli będę miała ochotę je zrobić...powiedział to od razu.
Wg poradni genetycznej mam je powtórzyć tylko kurka nie wiem po co tym bardziej, że jestem coraz bliżej decyzji, że jednak zrobię amniopunkcję.
Nie mieszkam w Polsce i muszę przejść odpowiednią procedurę krok po kroku inaczej się nie da poprostu.
Tylko, że ja prędzej zwariuję z nerwów zanim cokolwiek się dowiem
icon_frown.gif

Pozdrawiam.
frostii
 
reklama
ALEX chciałam Ci podziękować za PW, niestety mój komputer wyrzuca mnie z forum gdy probuję odpisać. Dziękuję za kawałek ciepełka;-)
Noel usunełaś kawałek mojego posta a mimo to dalej jestem na tapecie nie życzę sobie by szargano mnie non stop. Jak widzę admin już działa, niech działa skuteczniej bo mam lekko dość.

Dziewczyny przecież amnio jest m.in po to by móc podjąc decyzję w naszym mniemaniu najsłuszniejszą dla całej rodziny, przyszłości itp.
 
Witam! Dla dziewczyn ktore sa zainteresowane tematem-AMNIOPUNKCJA!!! Moje wyniki nie byly ciekawe ale tez nie tragiczne NT 2,4 ryzyko jedynie ze wzgledu na wiek 1:297 (mam 34 lata) ale lekarze ostro mnie przekonywali zebym badanie jednak zrobila poniewaz jestem lekko ponizej limitu ryzyka. Przestraszylam sie ogromnie ze cos jest nie tak i jako zapobiegliwa przyszla mama poddalam sie zabiegowi. Sama w sobie amniopunkcja nie jest bolesna- czuje sie uklucie i tyle, niestety tego samego dnia wyladowalam w szpitalu- stracilam wody plodowe i dostalam krwotoku zeby bylo ciekawiej... Lalo sie ze mnie przez 3 dni jak z cebra po czym zaczelam oddychac z ulga bo wszystko jakos sie uspokoilo i wydawalo sie ze sie wszystko zrasta i powolutku zaczyna sie formowac nowy plyn dla dzidzi bez ktorego nie mialaby szans na dalszy rozwoj... Kilka dni radosci i jak grom z nieba wiadomosc ze wyniki krwi wskazuja na zakazenie blon plodowych i nowe krwawienie o dziwnym kolorycie- potwierdzenie ze znowu cos jest nie tak...... Nastepne badanie i mimo ze bylam faszerowana antybiotykami juz od 10 dni ,diagnoza ze zakazenie postepuje i plod nie ma szans na dalszy rozwoj i przezycie a zakazenie moze sie przeniesc na macice i pozbawic mnie na zawsze mozliwosci bycia mama...Ja do tej pory nic z tego nie rozumiem -dalej jak w kalejdoskopie moc dokumentow do podpisania zgody i dalsze bzdury- wywolali mi porod naturalny i w 18+6tc w ogromnych bolach stracilam na zawsze mojego Aniolka... 10.03.2011 dowiedzialam sie ze jestem tym nieszczesliwym 1%... 11.03.2011 lekarze powiadomili mnie o kariotypie- dzieciatko, ktore stracilam to byl zdrowiutki chlopczyk na ktorego tak czekalismy......... Teraz tylko czekam ktora z was ma odwage nazwac mnie morderczynia bo decyzja o aborcji pomimo bolu byla swiadoma (na 50% psychicznie juz mnie nie bylo......). Za jakies 30 dni beda gotowe badania lozyska i dowiem sie dokladnie co spowdowalo to wszystko... Ale nie chce nikogo straszyc- tylko dziewczyny odpoczywajcie przez kilka dni po badaniu bo jednak ta igla w jakis sposob dziurke w brzuchu robi... Zycze wszystkim mamom powodzenia i nie taki diabel straszny- ja po prostu bylam 100 w kolejce.........
 
Witam! Dla dziewczyn ktore sa zainteresowane tematem-AMNIOPUNKCJA!!! Moje wyniki nie byly ciekawe ale tez nie tragiczne NT 2,4 ryzyko jedynie ze wzgledu na wiek 1:297 (mam 34 lata) ale lekarze ostro mnie przekonywali zebym badanie jednak zrobila poniewaz jestem lekko ponizej limitu ryzyka. Przestraszylam sie ogromnie ze cos jest nie tak i jako zapobiegliwa przyszla mama poddalam sie zabiegowi. Sama w sobie amniopunkcja nie jest bolesna- czuje sie uklucie i tyle, niestety tego samego dnia wyladowalam w szpitalu- stracilam wody plodowe i dostalam krwotoku zeby bylo ciekawiej... Lalo sie ze mnie przez 3 dni jak z cebra po czym zaczelam oddychac z ulga bo wszystko jakos sie uspokoilo i wydawalo sie ze sie wszystko zrasta i powolutku zaczyna sie formowac nowy plyn dla dzidzi bez ktorego nie mialaby szans na dalszy rozwoj... Kilka dni radosci i jak grom z nieba wiadomosc ze wyniki krwi wskazuja na zakazenie blon plodowych i nowe krwawienie o dziwnym kolorycie- potwierdzenie ze znowu cos jest nie tak...... Nastepne badanie i mimo ze bylam faszerowana antybiotykami juz od 10 dni ,diagnoza ze zakazenie postepuje i plod nie ma szans na dalszy rozwoj i przezycie a zakazenie moze sie przeniesc na macice i pozbawic mnie na zawsze mozliwosci bycia mama...Ja do tej pory nic z tego nie rozumiem -dalej jak w kalejdoskopie moc dokumentow do podpisania zgody i dalsze bzdury- wywolali mi porod naturalny i w 18+6tc w ogromnych bolach stracilam na zawsze mojego Aniolka... 10.03.2011 dowiedzialam sie ze jestem tym nieszczesliwym 1%... 11.03.2011 lekarze powiadomili mnie o kariotypie- dzieciatko, ktore stracilam to byl zdrowiutki chlopczyk na ktorego tak czekalismy......... Teraz tylko czekam ktora z was ma odwage nazwac mnie morderczynia bo decyzja o aborcji pomimo bolu byla swiadoma (na 50% psychicznie juz mnie nie bylo......). Za jakies 30 dni beda gotowe badania lozyska i dowiem sie dokladnie co spowdowalo to wszystko... Ale nie chce nikogo straszyc- tylko dziewczyny odpoczywajcie przez kilka dni po badaniu bo jednak ta igla w jakis sposob dziurke w brzuchu robi... Zycze wszystkim mamom powodzenia i nie taki diabel straszny- ja po prostu bylam 100 w kolejce.........
 
isabell76 kochana bardzo ci współczuje az sie popłakałam , dlatego własnie ja sie nie zgodziłam na Amniopunkcje bo nikt nie gwarantuje ze ja nie bede tym 1% a stawiaja nas przed takim wyborem

Nigdy bym cie nie nazwała morderczynia , jeszcze raz przykro mi bardzo ze straciłas malenstwo
[*]
 
Isabell, płaczę razem z Tobą, bardzo Ci współczuję :-( Światełko dla Twojego Syneczka (*)(*)(*) Życzę Ci, żebyś zaznała jeszcze radości macierzyństwa :tak:

Nasuwa się tylko jedno pytanie, po co lekarze wciskają kit, że ten 1% gdzie kobieta traci ciążę po amnio to i tak coś z dzieciątkiem jest nie tak i ciąża i tak zakończyłaby się stratą. Niestety jak pokazuje Twój przypadek lekarze się mylą, bo Synek był zdrowy. Mojej mamy koleżanka z pracy miała identyczną sytuację po amnio :-( Po fakcie odebrała wyniki amnio i dziecko też miało prawidłowy kariotyp, a późniejsze badania pokazały, że nie było żadnych nieprawidłowości.
 
Niestety.. to jedno z powikłań amniopunkcji.. Ostatnio poznałam mamę wcześniaczków bliźniaków. Córcia zmarła wskutek uszkodzenia błon płodowych po amnio (płyn wyciekał, doszło do bezwodzia, w 29 hbd, gdy sie dzieci urodziły, malutka ważyła tylko 500 gr), synek szczęśliwie przezył, u niego błony płodowe zabliźniły się.

Isabell, powiedz, czy lekarze rozmawiali z Tobą przed amnio o ryzyku? Bo mi przedstawiali to jako...bułka z masłem. 1% tylko...taki pikuś..
Tylko ja mam alergię na takie "pikusie", bo starsza córcia znalazła sie też w niewielkim odsetku dzieci, które miały powikłania poszczepienne. Wtedy tez lekarz mi mówił, ze nie informowali mnie o możliwych powikłaniach bo zdarzają sie one u niewielkiego odsetka dzieci. Tylko że zawsze ów niewielki odsetek może stać się naszym udziałem..
 
reklama
Witam... Coz ja bylam na 2 konsultacjach genetycznych- amniopunkcji balam sie jak diabli....Lekarze pomimo przeciwskazan, ktore tylko podnosily ryzyko (kosmowka na scianie tylnej, krwiak 38mm, ktory sie wchlonal dopiero od kilku dni) uspokoili mnie ze tych zabiegow wykonuja tysiace i u nich w szpitalu TAKIE RZECZY sie nie zdarzaja... Naciskali na podwyzszone NT i konflikt serologiczny (moja grupa krwi Rh-), dajac do zrozumienia ze jedyna rzecza wlasciwa jaka moglam zrobic, bylo poddac sie amniopunkcji...Coz decyzje oplakuje i oplakiwac bede jeszcze dlugo, bo im wiecej mija czasu od zabiegu tym ze mna jest gorzej- swiadomosc ze za kilka dni mialabym USG polowkowe, za chwile rzut okiem na pusty juz brzuch... Nie ma nic gorszego dla matki jak byc zmuszonym decydowac o smierci nienarodzonego jeszcze dziecka, ktorego z upragnieniem sie oczekuje... Pietno pozostaje na cale zycie bez wzgledu na to jakie motywy ta decyzja kierowaly... Kiedy wychodzilam ze szpitala jeden z lekarzy poinformowal mnie ze im podnioslam statystyke-dziekuje bardzo za informacje-odpowiedzialam - ja wlasnie stracilam mojego synka......
 
Do góry