Cześć dziewczyny, od dawna na wątku nic się nie dzieje ale przewertowałam kilkaset stron Waszych historii i niestety ja też przychodzę ze swoją.
Mam 32 lata i jestem w pierwszej wyczekanej ciąży. Wszystko było w porządku, każde badanie idealne, nawet na USG prenatalnym doktor mówił, że możemy być spokojni bo nic złego nie widzi i gratuluje nam ciąży (teraz jednak myślę że USg było robione bardzo wcześnie, wady mogły być jeszcze kompletnie niewidoczne, był to sam początek 11 tc).
Wszystko zmieniło się po otrzymaniu pełnego wyniku badania PAPPA, w którym uwzględniono również biochemię krwi.
Szczegółowe wyniki wyglądają następująco:
FHR - 168 ud/min
CRL - 47 mm
NT - 1,4 mm
Kość nosowa obecna
Wolna beta - 0,502 MOM
PAPPA - 0,218 MOM
Co finalnie przełożyło się na…
T21 - podstawowe 1:410, skorygowane 1:390
T18 - podstawowe 1:917, skorygowane 1:100
T13 - podstawowe 1:2897, skorygowane 1:817
Preeklampsja przed 34 tc - 1:21
Preeklampsja przed 37 tc - 1:10
Zahamowanie wzrastania przed 37 tc - 1:10
Samoistny poród przed 34 tc - 1:105
Nie ukrywam, że jestem kompletnie załamana. Pierwsze dni przepłakane. Teraz funkcjonuje jakby w wyparciu. Na czas oczekiwania na amniopunkcję (mam już skierowanie ale jestem przed wizytą u genetyka który powie mi coś więcej o wynikach) zdecydowałam się wykonać też test NIFTY. Wiem że pewnie z takimi wynikami już niewiele wniesie ale jestem w 14 tc i „bezczynne” czekanie do 16 tc na amnio chyba by mnie wykończyło psychicznie.
Początkowo chciałam Was zapytać czy warto wykonać amnio czy wystarczy samo NIFTY ale po przeczytaniu wielu stron tego forum wiem już, że trzeba. Piszę ten post nawet nie wiem czemu, chyba żeby się wygadać osobom, które mogą mnie zrozumieć bo wśród znajomych i rodziny słyszę tylko pocieszenia: na pewno będzie dobrze, każdy w ciąży ma czasem gorsze wyniki nie przejmuj się albo pomódl się. Wiem że nie chcą zle….ale to na pewno nie pomaga.
Może któraś z Was jest obecnie na tym samym etapie i będzie chciała ten czas oczekiwania przeżywać razem tutaj.