Cześć u mnie zaczęło się tak: pierwsza ciąża bez żadnych problemów - prowadzona przez świetnego ginekologa w prywatnym gabinecie. W drugiej ciąży postanowiłam że pójdę do ginekologa z NFZ ponieważ koszty prywatnych wizyt były zbyt duże jak dla nas. Jak to w państwówce ginekolog w jednej przychodni usg w innej u innego lekarza. Po usg lekarz powiedział ok to by było na tyle dał opis i z tym do lekarza prowadzącego. Ja uradowana wyszła z gabinetu że jest dobrze jeszcze powiedział,że będzie chłopak (dość wcześnie ale powiedział, że dobrze widać). Na kolejną wizytę czekałam 2 tyg po czym lekarz prowadzący czytając opis zaznaczył sobie długopisem podwyższone nt. pytam go o co chodzi on mi wyjaśnia a ja zamarłam . Oczywiście okazało się że na test z krwi było już za późno więc wizyta w poradni patologii ciąży i pytanie lekarza chce Pani amniopunkcje? SZOK o co oni mnie pytają, nie miałam pojęcia o co to jest.Lekarz wyjaśnił trochę od niechcenia jak to wygląda z wyrzutem dlaczego nie zrobiłam testu z krwi. Po usg stwierdził, że już za późno na obliczanie nt bo dziecko jest za duże. Umówili mnie na możliwie najbliższy termin czyli za 3 tyg(żebym była w odpowiednim tyg. ciąży). Nerwy, stres, płacz i ciągłe pytania dlaczego nie powiedział mi po usg, że coś jest nie tak mogłam przecież wcześniej zrobić ten test powtórzyć usg u kogoś innego. Przed amnio wizyta u genetyka- wspaniały człowiek dodał wiele otuchy. I w końcu dzień amniopunkcji.Pobrali wody ,zawiozłam próbki do szpitala na badania, kazali dzwonić za 4 tyg i znowu czekanie i ciągłe zastanawianie się co będzie co zrobić jak będzie zły wynik. To był najdłuższy miesiąc w moim życiu o niczym innym nie mogłam myśleć patrząc na starszą córkę łzy same cisnęły się do oczu. W końcu dzwonie słyszę brak wyników będą za 2 dni, dzwonie znowu Pani mówi, że nie mogą się doliczyć coś się nie zgadza proszę zadzwonić za 2 godziny.- horror płacz nerwy.Dzwonie kolejny raz a Pani ze stoickim spokojem nooo kariotyp prawidłowy Ta radość najpiękniejszy prezent na 30 urodziny, które miałam w tym dniu. za tydz telefon od pielęgniarki ze szpitala na umówienie kolejnej wizyty u genetyka i Pani mówi kariotyp żeński prawidłowy super druga córka, następne usg i Pani dr mówi że na 100 % chłopak SZOK przecież wyniki z amnio są pewne miała być dziewczynka i kolejny stres co jest nie tak. Na wizycie u genetyka mówię o usg pokazuje zdjęcia on tez widzi chłopaka. Dzwoni do laboratorium okazuje się że wyniki pomylone i chwila grozy co teraz!! na szczęście wszystkie wyniki z tego dnia były dobre. Dopiero po powrocie do domu jak ochłonęłam zaczęłam się zastanawiać co by było gdyby któreś z dzieci było chore i znowu by było za późno żeby zacząć jakieś leczenie. To jest straszne, że takie pomyłki się zdarzają!! Lekka niepewność została aż do porodu . Ale dzięki Bogu urodziłam zdrowego pięknego synka.
Po wizycie, na której dowiedziałam, się że nt jest podwyższone postanowiłam, że nie czytam żadnego forum bo tam same głupoty i jeszcze się załamię - wytrzymałam 2 dni i na szczęście trafiłam na to forum poczytałam o przypadkach innych dziewczyn i naprawdę bardzo mi to pomogło co nie zmienia faktu, że i tak strach pozostaje. Każdy kto nie był w takiej sytuacji może powiedzieć nie stresuj się, będzie dobrze ale tylko ja wiem co wtedy czułam i jak bardzo się bałam. Teraz myślę sobie, że przez brak profesjonalizmu i głupotę jednego lekarza miałam tyle stresu, którego nie życzę nikomu.
Dziewczyny mam nadzieję, że u Was też będzie wszystko dobrze i będziecie mieć piękne zdrowe dzieciątka. Pozdrawiam