Cześć dziewczyny
Od dłuższego czasu śledzę ten wątek i nie ukrywam, przeczytałam prawie cały ze względu na swoją sytuację. Od kiedy dostałam wyniki testu podwójnego to myślałam sobie, że jak już dowiem się wszystkiego to podzielę się swoim doświadczeniem.
Usg prenatalne I trymestru wyszło rewelacyjnie, kość nosowa obecna, przezierność karkowa idealnie w normie, generalnie ryzyko wszelkich trisomii zmalało po nim do 1:kilkunastu tysięcy. Lekarz z uśmiechem stwierdził, że jest super, ale że zawsze informuje także o możliwości wykonania testu podwójnego z krwi. Po moim pytaniu czy to w ogóle w tym wypadku konieczne oznajmił, że mogę sobie zrobić tak dla świętego spokoju.
No i się zaczęło
Po niecałym tygodniu wynik, email od przychodni, w treści maila: "wskazana dalsza konsultacja genetyczna, test DNA z krwi matki np SANCO, NIFTY lub amniopunkcja".
Wyniki grubo poimprezowały, bo bhcg 8,936 MoM, pappa poniżej normy: 0,308 MoM
Ryzyko
1:65, a mam 26 lat
Czytałam, edukowałam się, robiłam research nawet dokumentów naukowych, ale wiedziałam, że amniopunkcję zrobię i tylko musiałam poczekać na wynik. Niezależnie od tego, jaki by był, opisałabym tutaj tą historię
Dzisiaj, po 2 tygodniach i 2 dniach dostałam wynik: kariotyp prawidłowy męski. Debatowałam na temat tej ekstremalnie wysokiej bety z moją endokrynolog i nie zaprzeczyła, że wolna beta i tsh mogą być ze sobą powiązane, a ja od kilku dobrych lat miałam lekki miszmasz w hormonach tarczycy.
Także każdej przyszłej mamie, która odbiera bardzo zwiększone ryzyko trisomii polecam najpierw usiąść, chwilę odsapnąć, poczekać spokojnie na wynik, bo i tak nic już go nie zmieni.
Dziękuję za Twój wpis. Obecnie przeżywam potworne nerwy. Jestem po USG na teście pappa. Dobrze nie jest. Czekam na krew teraz. Za tydzień powinnam wiedzieć coś więcej. Na chwilę obecną nie chce myśleć o amiopunkcji. Kurde jakie to wszystko trudne.