Dziewczyny, znam wyniki z Fisha! Są dobre!
Rozmowa z pielęgniarka była dziwna, mniej więcej tak jak Wam opisywalam wcześniej...
-Dzien dobry, dzwoni taka i taka z takiej placówki, czy z panią taką mam do czynienia?
-tak
-sa wyniki. I można je odebrać w każdej chwili
-.............(tysiąc myśli, łzy w oczach) co za ulga
-wielka ulga! (wzrusz pielegniarki, tym większy u mnie)
Bo to była ta sama pielęgniarka,ktora widziała moje wyniki zaraz po usg. I moje łzy.
Telefon odebrałam w trakcie spaceru z synkiem, łzy miałam w oczach, dobrze,ze miałam okulary przeciwsłoneczne
Znalazłam lekarza,ktory mógłby mnie dzisiaj zbadać, bo chciałam już mniej się stresować oczekując pełnych wyników amnio. Naczekałam się ponad 2 godziny w poczekalni, i zobaczyłam moje maleństwo, z tykającym rytmicznie serduszkiem, żwawo poruszającym się i ogarnął mnie spokój... Do momentu słów lekarza,ze nie wie,czy powinien mi mówić,zeby mnie bardziej nie stresować (bo zaznaczył na wstępie wizyty,ze widać,ze jestem ogromnie zdenerwowana), ale widać maleńkiego krwiaka. Nieduży, mam sobie nie zawracać nim głowy do wizyty u swojej pani dr, ale wspomnieć jej,ze widział. Dostałam pozwolenie na wycieczkę i jutro jedziemy w góry się odstresować, oczywiście mam na myśli spacery po deptaku i wzdłuż rzeki..