reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Amniopunkcja robić czy nie?

Tym bardziej podziwiam jeżeli musisz sama wszystko ogarniac bez pomocy rodziny :) Fajnie jednak,ze już niedługo będziecie razem z mężem na codzien. Dla mnie nie ma porównania :)

Niedługo - do roku...Ale może okazać się więcej
Co do ogarniania.Nie mam wyjścia.Moja mama uważa że nie ma obowiązku zajmować się moimi dziećmi (bo nie ma) ale wzięła starszego jak byłam z młodszym w szpitalu.
Pół roku jeszcze robiła aferę z tego tytułu, więc na pewno kolejny raz nie skorzystam.Bo odbiło się to na wszystkich.
Teściowa za to będzie powiadać, czego by nie zrobiła, a.nie zrobi nic, bo jest za leniwa
Nawet jak przyjedzie to robi sobie zdjęcia z dziećmi, żeby mieć co koleżankom pokazywać, ale się nimi nie zajmie, także nie mam na kogo liczyć - muszę sama na siebie.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Ja przez parę tygodni miałam związek na odległość i miałam dość i sobie nie wyobrażam żeby maż gdzieś mieszkał dalej a tym bardziej jak dziecko jest to już wo gulę masakra miałam tak jak pracowałam woziłam małego do mamy pracowałam na zmiany mieszkałam od mamy 15 kg i praktycznie większość czasu byłam u mamy na rano miałam to spałam u mamy nie opłacało mi sie jechać na 3 h do domu bo i tak męża w tym czasie nie było to po co mam tam jechać nocki to młody spał u mamy ja jechałam na nockę jedynie spałam w domu jak miałam drugie zmiany ale i tak o godzinie 9 10 jechałam do mamy bo żeby mi dziecko nie spało w aucie no i tylko wekeend był dla siebie i miałam tego dość i przeprowadziliśmy się do mamy mojej bo przed tem mieszkałam z teściami a tescie pracują
 
Niedługo - do roku...Ale może okazać się więcej
Co do ogarniania.Nie mam wyjścia.Moja mama uważa że nie ma obowiązku zajmować się moimi dziećmi (bo nie ma) ale wzięła starszego jak byłam z młodszym w szpitalu.
Pół roku jeszcze robiła aferę z tego tytułu, więc na pewno kolejny raz nie skorzystam.Bo odbiło się to na wszystkich.
Teściowa za to będzie powiadać, czego by nie zrobiła, a.nie zrobi nic, bo jest za leniwa
Nawet jak przyjedzie to robi sobie zdjęcia z dziećmi, żeby mieć co koleżankom pokazywać, ale się nimi nie zajmie, także nie mam na kogo liczyć - muszę sama na siebie.

Dla mnie to jest niepojęte... oczywiście zdaje sobie sprawę, że tak bywa, ale nie rozumiem. Wnuki to dla dziadków chyba większe szczęście niż własne dzieci. Ja mam to szczęście, że rodzice są w stanie sami wyjść z inicjatywą i zabrać młodego na weekend nad morze lub na wycieczkę popołudniowa, a prowadzą własną firmę i na nadmiar czasu wolnego nie narzekają. Tesciowie mieszkają 20 km od nas, ale też bez problemu możemy zawsze zostawić dziecko, na noc czy na chwile, jeśli nie mają planów żadnych - a mają rzadko.

Także przykre to jest, jak się czyta, że własną matka córce robi wyrzuty o to, że zajmowała się wnukiem kiedy następny cudowny dzieciak pojawiał się na świecie... ale każdy jest inny.
 
Cześć dziewczyny,ja jestem sama z trójką dzieci. Narzeczony pracuje w Belgii,przyjeżdża raz na 2 m-ce,częściej nie może,taką ma pracę.Syn ma 9 lat,bliźniaki 11 miesięcy. Da się to wszystko ogarnąć ale jest naprawdę ciężko. Babcie pomagają chętnie ale też nie mogę ich wykorzystywać. Jak dzieciaki były mniejsze częściej potrzebowałam pomocy.Teraz staram się radzić sobie sama.Jest hardcore ale jakie wyjście ;-)
 
Życie, życie niestety.
Ja mogę liczyć tylko na moją mamę (tata nie żyje), teściowa za granicą, a teść zapomina,ze ma wnuka (za to u szwagierki bywa wręcz codziennie). Najbardziej absurdalna sytuacja z moim teściem miała miejsce z 2 miesiące temu, gdy wzięłam małego na spacer i przechodząc koło ulicy dostrzegłam kurtkę teścia (charakterystyczna) i na parę sekund zniknął mi z oczu. Wiecie, on się zastanawiał czy się schować przed nami :) ale chyba jednak stwierdził,ze go zobaczyłam to się wyłonił za zakrętu. I teraz wyobraźcie sobie moją minę,gdy oznajmił mi,ze od 2 godzin chodzi po ulicy,bo oddał samochód do mechanika i czekał na telefon będąc 300 m od mojego domu. Na pytanie czemu nie przyszedł na kawę to usłyszałam,ze nie wiedział czy jesteśmy w domu. Aha. Na moje stwierdzenie,ze wystarczyło zadzwonić zrobił się burak. Na początku przeżywałam,ze syn nie ma kontaktu z jedynym dziadkiem,ale teraz mam to gdzieś. Próbowaliśmy nawiązać z nim kontakt, a on ewidentnie nie chce. Muszę ponosić konsekwencję tego,ze prowadzimy normalny,partnerski dom z mężem i bo tego pan i władca nie potrafi zrozumieć,i tego,ze kobieta może mieć własne zdanie.
 
Cześć dziewczyny,ja jestem sama z trójką dzieci. Narzeczony pracuje w Belgii,przyjeżdża raz na 2 m-ce,częściej nie może,taką ma pracę.Syn ma 9 lat,bliźniaki 11 miesięcy. Da się to wszystko ogarnąć ale jest naprawdę ciężko. Babcie pomagają chętnie ale też nie mogę ich wykorzystywać. Jak dzieciaki były mniejsze częściej potrzebowałam pomocy.Teraz staram się radzić sobie sama.Jest hardcore ale jakie wyjście ;-)
Naprawdę podziwiam :)
 
Dla mnie to jest niepojęte... oczywiście zdaje sobie sprawę, że tak bywa, ale nie rozumiem. Wnuki to dla dziadków chyba większe szczęście niż własne dzieci. Ja mam to szczęście, że rodzice są w stanie sami wyjść z inicjatywą i zabrać młodego na weekend nad morze lub na wycieczkę popołudniowa, a prowadzą własną firmę i na nadmiar czasu wolnego nie narzekają. Tesciowie mieszkają 20 km od nas, ale też bez problemu możemy zawsze zostawić dziecko, na noc czy na chwile, jeśli nie mają planów żadnych - a mają rzadko.

Także przykre to jest, jak się czyta, że własną matka córce robi wyrzuty o to, że zajmowała się wnukiem kiedy następny cudowny dzieciak pojawiał się na świecie... ale każdy jest inny.

Moja mama jest bardzo trudna osoba.Dlatego praktycznie nie mam z nią kontaktu, bo zawsze się kończy to źle dla mnie 6
Dla mnie to jest niepojęte... oczywiście zdaje sobie sprawę, że tak bywa, ale nie rozumiem. Wnuki to dla dziadków chyba większe szczęście niż własne dzieci. Ja mam to szczęście, że rodzice są w stanie sami wyjść z inicjatywą i zabrać młodego na weekend nad morze lub na wycieczkę popołudniowa, a prowadzą własną firmę i na nadmiar czasu wolnego nie narzekają. Tesciowie mieszkają 20 km od nas, ale też bez problemu możemy zawsze zostawić dziecko, na noc czy na chwile, jeśli nie mają planów żadnych - a mają rzadko.

Także przykre to jest, jak się czyta, że własną matka córce robi wyrzuty o to, że zajmowała się wnukiem kiedy następny cudowny dzieciak pojawiał się na świecie... ale każdy jest inny.

Ja nigdy nie mogłam na nikogo liczyć.Ani na rodzicow, ani na tesciow. Z domu musiałam sie wyprowadzic majac 18 Iat, czyli dluzej mieszkam sama niz z rodzicami i sumie tak jest lepiej bo wiem na czym stoję.Po blisko 10 latach małżeństwa nie mam już złudzeń i nie prosze o nic. Nie czuje się też w żaden sposób zobowiązana wobec teściów czy ojca, jedynie wobec mamy ale też nie za wszelką cene
 
Ehhh...caly dzień czekałam z nadzieją i wielkimi obawami na telefon i niestety jeszcze nie dzwonili...
Dziewczyny, podpowiedzcie co robic:
Zgodnie z zaleceniami po amnio wskazana jest kontrola tydzień po u lekarza prowadzącego. Od lekarza wykonującego amnio dowiedziałam się,że ten tydzień jest umowny i wynika bardziej z tego,by uspokoić matkę po zabiegu,ze wszystko z dzieckiem jest w porządku.Moja lekarka przyjmuje w poniedziałki i w soboty. Zapytałam lekarza od amnio w który dzień mam jechać,czy mam się umawiać specjalnie z lekarzem w okolicach środy (święto) i on mi doradził poniedziałek mówiąc właśnie,ze ten tydzień to jest umowny...i wiecie, pojechałam dzisiaj do swojej lekarki, a na miejscu okazało się,ze gabinet zamknięty. Lekarka jest na urlopie. Będzie przyjmować w sobotę. I ja nie wiem czy mam szukać na jutro czy czwartek jakiegoś lekarza, czy wstrzymać się do soboty? Czuję się dobrze, od niedzieli spaceruje. Dużo. Tak jak wcześniej przed amnio. Nie wiem co robić :(
 
Ehhh...caly dzień czekałam z nadzieją i wielkimi obawami na telefon i niestety jeszcze nie dzwonili...
Dziewczyny, podpowiedzcie co robic:
Zgodnie z zaleceniami po amnio wskazana jest kontrola tydzień po u lekarza prowadzącego. Od lekarza wykonującego amnio dowiedziałam się,że ten tydzień jest umowny i wynika bardziej z tego,by uspokoić matkę po zabiegu,ze wszystko z dzieckiem jest w porządku.Moja lekarka przyjmuje w poniedziałki i w soboty. Zapytałam lekarza od amnio w który dzień mam jechać,czy mam się umawiać specjalnie z lekarzem w okolicach środy (święto) i on mi doradził poniedziałek mówiąc właśnie,ze ten tydzień to jest umowny...i wiecie, pojechałam dzisiaj do swojej lekarki, a na miejscu okazało się,ze gabinet zamknięty. Lekarka jest na urlopie. Będzie przyjmować w sobotę. I ja nie wiem czy mam szukać na jutro czy czwartek jakiegoś lekarza, czy wstrzymać się do soboty? Czuję się dobrze, od niedzieli spaceruje. Dużo. Tak jak wcześniej przed amnio. Nie wiem co robić :(
Ja bym do świętego spokoju pojechała do innego lekarza i sprawdziła tętno będziesz spokojniejsza A tobie spokój to jest teraz naj ważniejszy to dobrze że się dobrze czujesz ja dziś myślałam że mi dzwonią z wynikami wcześniej A to tylko z garderoby s już myślałam że już coś wiadomo ale serce miałam w gardle dosłownie ale za tydzień w poniedziałek zadzwonię i się spytam czy są już wyniki
 
reklama
Moja mama jest bardzo trudna osoba.Dlatego praktycznie nie mam z nią kontaktu, bo zawsze się kończy to źle dla mnie 6


Ja nigdy nie mogłam na nikogo liczyć.Ani na rodzicow, ani na tesciow. Z domu musiałam sie wyprowadzic majac 18 Iat, czyli dluzej mieszkam sama niz z rodzicami i sumie tak jest lepiej bo wiem na czym stoję.Po blisko 10 latach małżeństwa nie mam już złudzeń i nie prosze o nic. Nie czuje się też w żaden sposób zobowiązana wobec teściów czy ojca, jedynie wobec mamy ale też nie za wszelką cene

No tak, skoro tak sprawy wyglądają to nic na siłę. Ciekawe tylko czy Twojej mamie się nie odmieni, kiedy nagle jej przytrafi się choroba lub inne nieszczescie i będzie potrzebowała Twojego wsparcia...

Najważniejsze, że radzisz sobie mimo trudności - wielki szacun! Ale kobiety to twardzielki wiec co się dziwić ;)
 
Do góry