reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Amniopunkcja robić czy nie?

No, ale Ty jesteś już po amnio, prawda? A w tym wypadku, jeżeli z płynu owodniowego wyszła dziewczynka to raczej już nic się nie zmieni... no chyba, że przypadkiem gdzieś tam im sie w hodowli zaplatalo Twoje dna, ale myślę, że takie badanie daje jednak bardzo dużą pewność.

Teraz na 100% panienka, ale jakoś to do mnie nie dochodzi.;D
Raczej nie ma mowy już o pomyłce.Wczoraj na prenatalnych też widziałam że dziewuszka.
 
reklama
Teraz na 100% panienka, ale jakoś to do mnie nie dochodzi.;D
Raczej nie ma mowy już o pomyłce.Wczoraj na prenatalnych też widziałam że dziewuszka.

Ja przy tej ciąży dość długo nie wiedziałam co będzie, właściwie to dopiero wynik amniopunkcji był pierwszym typem no i ostatecznym (chyba dopiero gdzieś w 20 tc). Wcześniej żaden lekarz nic nie mówił, a prowadzącą stwierdziła, że nie powie bo nie jest pewna ;) Z pierworodnym mówiła juz w 14 tc, że może chłopak, a potem już tylko potwierdzala.

Pierwsza ciąża była tez trochę inna niż ta (w sensie odczuc), z wyglądem z kolei mniej więcej podobnie no i będzie drugi chłopiec. Ale do samych wyników nie miałam typu, najpierw myślałam że chłopak, potem jakoś doszłam do wniosku ze może jednak dziewczynka i w sumie było mi wszystko jedno z tych nerwów. Ale jak wyszedł syn to ostatecznie trochę sie zdziwiłam, że jednak dobrze typowałam ;)
 
Ehhh w środę sobie pomyślałam,ze do niedzieli będę miała spokój psychiczny,bo najwcześniej wyniki mogą być w poniedziałek, ale właśnie zaczęła mi się nerwowka. Nie cierpię tego stanu. A jeszcze bardziej niewiedzy. Tak chciałabym już wiedzieć co i jak :( i teraz tylko gdybam czy się dowiem przed świętem, czy dopiero po.. Według lekarza wyniki Fisha mają być poniedziałek/wtorek, pielęgniarka powiedziała mi,ze w środę, a na moją uwagę,ze to święto to stwierdziła,ze niby mogą być wcześniej.

Zgodnie z zaleceniami lekarza 3 dni leżałam, mąż zabierał synka na spacery i wycieczkę, ja czytałam i oglądałam serial. I mam już dosyć takiej bezczynności. Bo niby trochę w domu robiłam, posiłki przygotowywałam, ale wszystko na zwolnionych obrotach. Jutro już bardziej wdrżam się w obowiązki domowe i idę na dłuższy spacer.

Brakuje mi normalności, takiej sprzed USG prenatalnego. A przede wszystkim spokoju. I trochę radości. Maruda ze mnie straszna. Sorry.
 
Ehhh w środę sobie pomyślałam,ze do niedzieli będę miała spokój psychiczny,bo najwcześniej wyniki mogą być w poniedziałek, ale właśnie zaczęła mi się nerwowka. Nie cierpię tego stanu. A jeszcze bardziej niewiedzy. Tak chciałabym już wiedzieć co i jak :( i teraz tylko gdybam czy się dowiem przed świętem, czy dopiero po.. Według lekarza wyniki Fisha mają być poniedziałek/wtorek, pielęgniarka powiedziała mi,ze w środę, a na moją uwagę,ze to święto to stwierdziła,ze niby mogą być wcześniej.

Zgodnie z zaleceniami lekarza 3 dni leżałam, mąż zabierał synka na spacery i wycieczkę, ja czytałam i oglądałam serial. I mam już dosyć takiej bezczynności. Bo niby trochę w domu robiłam, posiłki przygotowywałam, ale wszystko na zwolnionych obrotach. Jutro już bardziej wdrżam się w obowiązki domowe i idę na dłuższy spacer.

Brakuje mi normalności, takiej sprzed USG prenatalnego. A przede wszystkim spokoju. I trochę radości. Maruda ze mnie straszna. Sorry.


Rozumiem Cię, bo dla mnie ten czas od 12/13 TC gdy poznałam wyniki PAPPa do 16/17tc gdy czekałam na amnio był.paskudny.Myslalam, że po zabiegu stres zejdzie, ale chyba było gorzej...
Dopóki nie usłyszałam, że póki co wyhodowano płytki ale wyniku nie ma, bo za mało ich, ale te dotąd są prawidłowe to nie byłam w stanie się uspokoic.
Wyniki poczta dotarły do mnie dopiero w lipcu ok 5-10tego, a amnio miałam 15-16maja. To jednak bardzo długo...
 
Ehhh w środę sobie pomyślałam,ze do niedzieli będę miała spokój psychiczny,bo najwcześniej wyniki mogą być w poniedziałek, ale właśnie zaczęła mi się nerwowka. Nie cierpię tego stanu. A jeszcze bardziej niewiedzy. Tak chciałabym już wiedzieć co i jak :( i teraz tylko gdybam czy się dowiem przed świętem, czy dopiero po.. Według lekarza wyniki Fisha mają być poniedziałek/wtorek, pielęgniarka powiedziała mi,ze w środę, a na moją uwagę,ze to święto to stwierdziła,ze niby mogą być wcześniej.

Zgodnie z zaleceniami lekarza 3 dni leżałam, mąż zabierał synka na spacery i wycieczkę, ja czytałam i oglądałam serial. I mam już dosyć takiej bezczynności. Bo niby trochę w domu robiłam, posiłki przygotowywałam, ale wszystko na zwolnionych obrotach. Jutro już bardziej wdrżam się w obowiązki domowe i idę na dłuższy spacer.

Brakuje mi normalności, takiej sprzed USG prenatalnego. A przede wszystkim spokoju. I trochę radości. Maruda ze mnie straszna. Sorry.
Nic dziwnego każdy się denerwuje jakie wyjdą wyniki ja jakoś czasami zapominam o tym A jak ktoś się mnie pyta kiedy wyniki to się denerwuje A tak to spoko
 
Rozumiem Cię, bo dla mnie ten czas od 12/13 TC gdy poznałam wyniki PAPPa do 16/17tc gdy czekałam na amnio był.paskudny.Myslalam, że po zabiegu stres zejdzie, ale chyba było gorzej...
Dopóki nie usłyszałam, że póki co wyhodowano płytki ale wyniku nie ma, bo za mało ich, ale te dotąd są prawidłowe to nie byłam w stanie się uspokoic.
Wyniki poczta dotarły do mnie dopiero w lipcu ok 5-10tego, a amnio miałam 15-16maja. To jednak bardzo długo...

Strasznie długie czekanie. Najgorsza jest niewiedza. I brak reakcji.
Śmieszne jest to,ze nie raz po całym dniu biegania za synkiem marzyłam o całym dniu nicnierobienia, bo przecież przed ciążą tak spędzałam czas: długie godziny czytania, kilka odcinków serialu pod rząd, film...a teraz po 3 dniach właśnie takiego nicrobienia mam dosyć, jednak inaczej odczuwa się poczucie czasu jako matka. I zdecydowanie bardziej doceniam te chwile, które mogę ukraść dla siebie, czyli drzemka synka czy dłuższa,samotna zabawę syna na czytanie.

Shaer chciałam Ci powiedzieć,ze podziwiam Cię za to,ze w sumie sama wychowujesz 2 dzieci będąc teraz jeszcze w ciąży. Bo rozumiem,ze mąż w jakiś delegacjach pracuje? Tak samo wszystkie samotne matki są dla mnie bohaterkami. Tak się złożyło,ze mogłam przez chwilę doświadczyć takiego rodzicielstwa,gdy przez pierwsze 4 miesiące życia synka mąż był 400 KM od nas. I niby przyjeżdżał na 2-3 0dni co 7-10 dni,ale to było straszne. Z perspektywy czasu wiem,ze zaliczyłam wtedy baby bluesa, denerwowały mnie powroty męża,gdy dezorganizowal to co zdążyłam sobie ułożyć przez te kilkanaście dni. Wieczne zmartwienie. Mój synek był hajnidkiem, więc gdyby moja mama nie przyszłaby do mnie o 23.00,wracajac z pracy, nawet nie wskoczylabym na 3 minuty pod prysznic...zle wspominam ten okres :) także jeszcze raz powtórzę: podziwiam wszystkie mamy,ktore samotnie wychowuje dzieci i mamy-żony mężów w delegacjach :)
 
No ja też podziwiam mamy mamy co wychowują same dzieciaki A naj gorsze takie roczne 2 latki co czeba mieć i oczy koło dupy ja na szczęście mam synka co jak mu dam np tablet to patrzy na bajki i mam chwilę że mogę iść się kompac i nic nie pocho typu że coś siaga mi nie bezpiecznego co inne dzieci są wrazidlate i chwila nie uwagi już coś paskudzi mój taki nie był i nie jest ale oczywiście jak jest cicho to już wiem że np zabawki są po pokoju rozwalone i nie idzie wejść ale zawsze zerkam bo nigdy nie wiadomo co takiemu małemu może szczelic do głowy
 
Strasznie długie czekanie. Najgorsza jest niewiedza. I brak reakcji.
Śmieszne jest to,ze nie raz po całym dniu biegania za synkiem marzyłam o całym dniu nicnierobienia, bo przecież przed ciążą tak spędzałam czas: długie godziny czytania, kilka odcinków serialu pod rząd, film...a teraz po 3 dniach właśnie takiego nicrobienia mam dosyć, jednak inaczej odczuwa się poczucie czasu jako matka. I zdecydowanie bardziej doceniam te chwile, które mogę ukraść dla siebie, czyli drzemka synka czy dłuższa,samotna zabawę syna na czytanie.

Shaer chciałam Ci powiedzieć,ze podziwiam Cię za to,ze w sumie sama wychowujesz 2 dzieci będąc teraz jeszcze w ciąży. Bo rozumiem,ze mąż w jakiś delegacjach pracuje? Tak samo wszystkie samotne matki są dla mnie bohaterkami. Tak się złożyło,ze mogłam przez chwilę doświadczyć takiego rodzicielstwa,gdy przez pierwsze 4 miesiące życia synka mąż był 400 KM od nas. I niby przyjeżdżał na 2-3 0dni co 7-10 dni,ale to było straszne. Z perspektywy czasu wiem,ze zaliczyłam wtedy baby bluesa, denerwowały mnie powroty męża,gdy dezorganizowal to co zdążyłam sobie ułożyć przez te kilkanaście dni. Wieczne zmartwienie. Mój synek był hajnidkiem, więc gdyby moja mama nie przyszłaby do mnie o 23.00,wracajac z pracy, nawet nie wskoczylabym na 3 minuty pod prysznic...zle wspominam ten okres :) także jeszcze raz powtórzę: podziwiam wszystkie mamy,ktore samotnie wychowuje dzieci i mamy-żony mężów w delegacjach :)


Mój mąż jest żołnierzem.O drugiej ciąży dowiedziałam się 2maja a 4maja moj mąż wyjeżdżał na pół roku.
Udało się o tyle, że później dość długo był w domu.
Od pewnego czasu zmienił jednostkę i służy w innym województwie.Stad nie będą go na siłę wysyłać na żadne długie wyjazdy ani na misję, bo jest potrzebny na miejscu.Poki nie przeprowadzimy się do męża widzimy się tylko w weekendy.Przyjezdza w piatek po pracy i wyjeżdża w niedzielę, chyba że ma służbę wówczas nie ma go cały weekend.

Nie jest mi łatwo, zwłaszcza, że nie mam żadnej pomocy.Ani rodzice ani teściowie nie pomagają nam, ale jeszcze kilka miesięcy i powinniśmy być razem. O trzecie dziecko mieliśmy się starać dopiero w 2019roku, ale los zadecydował inaczej ;)
 
reklama
Tym bardziej podziwiam jeżeli musisz sama wszystko ogarniac bez pomocy rodziny :) Fajnie jednak,ze już niedługo będziecie razem z mężem na codzien. Dla mnie nie ma porównania :)
 
Do góry