reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Amniopunkcja robić czy nie?

biopsja nie jest finansowana, mowie to tylkl w kontekscie jak komus zalezy na czasie i nie chce czekac do 15/16 tygodnia
O a mi genetyk nic nie mówiła, i generalnie mocno namawiala. ale ja i tak odpuścilam właśnie ze względu na dojazd i czas jaki potrzebny na tą całą otoczkę. Mam nadzieję że się dowiem co jest i czy my jesteśmy jakimiś nosicielami czegoś. Bo albo badanie po poronieniu albo amnio, w co już nie wierzę że dotrwam. Chociaż miałam nadzieję że dotrwam do jutra do wizyty u mojej gin,
 
reklama
Mi genetyk mówiła o takiej opcji również, proponowała Warszawę i Kraków, nie wnikam czy gdzie indziej nie robią czy tylko te proponuje.
Ale dziś czuje że chyba się zaczyna, brzuch mnie zaczyna boleć jak na @ 😭
Trzymaj się dzielnie!
Uwierz, że ja też non stop od wczoraj czuję ból podbrzusza ale sama już nie wiem czy to wciąż nie rozciągająca się macica a w dodatku nerwy. Kiedy dowiedziałam się w poniedziałek o diagnozie zwracałam cały dzień co 15 min. Niestety stres z tym związany też robi swoje :(
 
O a mi genetyk nic nie mówiła, i generalnie mocno namawiala. ale ja i tak odpuścilam właśnie ze względu na dojazd i czas jaki potrzebny na tą całą otoczkę. Mam nadzieję że się dowiem co jest i czy my jesteśmy jakimiś nosicielami czegoś. Bo albo badanie po poronieniu albo amnio, w co już nie wierzę że dotrwam. Chociaż miałam nadzieję że dotrwam do jutra do wizyty u mojej gin,
Sprawdzałam, badania inwazyjne są finansowane z NFZ jeśli USG lub analizy biochemiczne wskazują na możliwość wystąpienia wad lub aberracji chromosomowych u płodu. Czyli w moim przypadku czy np koralek293 powinno być na NFZ robione i łaski nie robią.
 
Trzymaj się dzielnie!
Uwierz, że ja też non stop od wczoraj czuję ból podbrzusza ale sama już nie wiem czy to wciąż nie rozciągająca się macica a w dodatku nerwy. Kiedy dowiedziałam się w poniedziałek o diagnozie zwracałam cały dzień co 15 min. Niestety stres z tym związany też robi swoje :(
Ja wiem od 2 tygodni, też myślałam że już coś się dzieje bo nic nie czulam i tydzień temu nie wytrzymałam psychicznie i poszłam do jakiegoś lekarza, jeszcze było ok. Ale dzis pojawił sie jak na razie łagodny ból jak na @, mam do czego porównać, przechodziłam to już, tyle że wtedy zaczęło się od paru kropel krwi.
 
Hej, mam podobnie, przezierność 5mm, crl 56 mm, wodniaki na karku, nieprawidłowa oś, nieprawidłowe przepływy, niedomykalność zastawki, i ogólny obrzęk płodu, po tygodniu poszłam do jeszcze jednego lekarza, też nie dał mi światełka nadziei, Generalnie lekarze są anty i niby nie wprost ale namawiają na terminację. Za 2 tygodnie mam amnio. Można zrobić przed 16 tygodniem ale to wiąże się z większym ryzykiem poronienia. Można też wcześniej zrobić badanie kosmówki i to można juz robić. Tyle wiem od lekarza. Nie zdecydowałam się na badanie kosmówki tylko ze względu na długą podróż samochodem. Ryzyko takie samo jak przy amnio.
Po Pappa moje ryzyko tr 18 - 1:4, tr 13 1:17, a 21 nie pamiętam za duży szok.
Jedyne co lekarz kazała dodatkowo zbadać to wirusy, które mogą przyczyniać się do obrzęku dodatkowo. Zbadałam nic z tego. nadzieja cała legła w gruzach. Mały promyk, że jeszcze wada serca bez dodatkowych obciążeń, ale lekarze nie dają złudzeń że ze względu na obrzęk marne szanse na przeżycie.
Jedyne o co mogę prosić los i górę to jeśli ma nastąpić to najgorsze, nie chciałabym dokonywać wyboru. jeśli pomyślę, że nawet jakimś cudem urodzi się maleństwo a ja mam patrzeć kilka może godzin jak cierpi to nie chcę tego ani dla siebie ani dla mojej kruszyny.
Ja nie miałam wyboru, wadę wykryto dopiero w 38tc. Moja córeczka żyła (odchodziła?) 7tygodni. Nigdy nie chciałabym przechodzić przez to ponownie. Nie mieliśmy opieki psychologa, szpital w którym rodziłam był 400km od mojej miejscowości. Diagnoza była szokiem, cała ciąża i badania były idealne. A przed porodem mówiono mi że urodzę dziecko bez kontaktu, które będzie żyło wiele lat. Te 5dni do cesarskiego cięcia były koszmarem. Po całym tym doświadczeniu zupełnie inaczej patrzę na przerywanie ciąży, ale też opiekę hospicjum petinatalnego, która wciąż niestety jest tylko dla par z Warszawy, Łodzi czy Krakowa.
Obie drogi są trudne. Wszystko zależy jakie ma się wsparcie. Z czymś takim ciężko sobie poradzić w pojedynkę.
Jednak nic nie bolało mnie bardziej niż cierpienie narodzonego dziecka i cierpienie partnera. Pewne rany nie zagoją się nigdy.
W Polsce nie ma osobnych sal szpitalnych dla matek takich chorych dzieci, nie ma zrozumienia i pomocy w chęci hamowania laktacji. Psycholog szpitalny to kpina, zajrzała do mnie raz nie mając nic do powiedzenia poza: jak się Pani czuje.
Moje doświadczenie, pomimo ogromnej miłości do córeczki która sama sobie takiego losu nie wybrała, wskazuje w przyszłości na jedno możliwe rozwiązanie. Aspekt pożegnania się z dzieckiem jest bardzo zrozumiały (i ważny!) ale w warunkach polskich szpitali marnie to wygląda. Może z fundacji Ernesta ktoś by pomógł, może hospicjum Gajusz?
Bardzo Ci współczuję.
 
Sprawdzałam, badania inwazyjne są finansowane z NFZ jeśli USG lub analizy biochemiczne wskazują na możliwość wystąpienia wad lub aberracji chromosomowych u płodu. Czyli w moim przypadku czy np koralek293 powinno być na NFZ robione i łaski nie robią.
Masz racje, oczywiście że biopsja jest refundowana
 
Przykro się czyta te nasze historie. Ja teraz jestem w 22 tygodniu, moje maleństwo ma triploidię.
Ja po usg w 12 tygodniu miałam proponowaną biopsję kosmowki. Co prawda w usg nieprawidłowy był tylko przepływ przez przewód żylny, ale beta i pappa wyszły fatalnie. Duże ryzyko ZE i ZP.
Nie zgodziłam się, stwierdziłam że najwyżej później zrobię amnio.
Po pojawieniu się kolejnych nieprawidłowości w końcu trafiłam do szpitala na planowaną amniopunkcję. Już wtedy miałam prawie bezwodzie i lekarze pobrali materiał z łożyska, czyli zrobili biopsję kosmówki.
Obecnie mam już wyniki, nie ZE, tylko triploidia.
Nie zliczyłam ile nocy przepłakałam. Rozmawiałam z psychologiem. Rozważałam terminację, nawet już wstępnie dowiedziałam się wszystkiego, gdzie miałabym jechać, jak wygląda covidowy cyrk wokół tego i w ogóle. Ale ostatecznie zrezygnowałam. Czekam jak to wszystko samo się rozwiąże. Jak dojrzeję psychicznie to zgłoszę się do hospicjum perinatalnego.
W mojej sytuacji nie ma dobrego wyjścia, nie da się wybrać mniejszego zła.
 
Mi genetyk mówiła o takiej opcji również, proponowała Warszawę i Kraków, nie wnikam czy gdzie indziej nie robią czy tylko te proponuje.
Ale dziś czuje że chyba się zaczyna, brzuch mnie zaczyna boleć jak na @ 😭
Kochana, to może być po prostu rozciągająca się macica... Ale jakby bardziej bolało, może jedź na IP?
Sprawdzałam, badania inwazyjne są finansowane z NFZ jeśli USG lub analizy biochemiczne wskazują na możliwość wystąpienia wad lub aberracji chromosomowych u płodu. Czyli w moim przypadku czy np koralek293 powinno być na NFZ robione i łaski nie robią.
Amnio/biopsja kosmówki są refundowane, jeśli możliwość wystąpienia wad jest 1:300 lub większa, z tego co kojarzę...
 
reklama
Kochana, to może być po prostu rozciągająca się macica... Ale jakby bardziej bolało, może jedź na IP?

Amnio/biopsja kosmówki są refundowane, jeśli możliwość wystąpienia wad jest 1:300 lub większa, z tego co kojarzę...
Dokładnie tak.
Byłam na IP, nie dało mi spokoju. Serduszko bije, maleństwo jest ruchliwe. Ból może wynikać z rozciągającej się macicy ale równie dobrze przygotowywać się do poronienia. Taki o to wyrok. Ja p. baba na dzień dobry opoerdolila mnie, że to jest szpital a nie gabinet lekarski. Jak dała w końcu dojść do głosu, przeczytała że mam prawo podejrzewać że w każdej chwili mogę porobić to z wielką łaską zrobiła badanie, ale potem zmiękła, rozmawiała już normalnie czyli widziała że to nie jest mój wymysł. Ona najpierw myślała że ja chcę żeby ktoś mi dopomógł, ***** ja chciałam tylko wiedzieć czy serce bije czy nie, bo jeśli nie to nie mam zamiaru z tym chodzić jeszcze 2 tygodnie zanim organizm sam się zreflektuje że coś nie tak jak poprzednio. Czy oni kuźwa nie rozumieją że nie każdy idzie tam po to by że pogadać? Kuźwa mam podstawy, obawy
 
Do góry