Tyle by sie chcialo napisac, a z komorki ciezko.. Kompa brak, bo leze w szpitalu z powodu wielowodzia.
Jestem w drugiej ciazy. W pierwszej lekarka mimo braku wskazan kazala zrobic genetyczne usg z testem podwojnym. No kase za to maja i tyle.. Usg ok, a test fatalny. Dobrze nie pamietam, ale prawdopodobienstwo bylo dosc duze. Chyba zd 1:75, a edwardsa jakos 1:45. Lekarkka zadzwonila z nagla, troche nas zestresowala, ale madra kobieta kazala powtorzyc badanie i zrobic test potrojny. Wyniki testu okazaly ssie duzo lepsze, a ona jeszcze pwiedzuiala, ze ona ufa glownie usg,, ktore znow wyszlo dobrze. Zapytala wczesniej, czy jak beda zle wyniki, to zdecydujemy sie na amniopunkcje. Bylismy mocno zestresowani w tym momencie, ale wiedzielismy, ze to nasze dziecko i musi sie urodzic niezaleznie od wyniku, wiec nie mozna go dodatkowo narazac na takie niebezpieczenstwo. Jeszcze nie znalismy wynikow testu, a cale napiecie z nas zeszlo, bo wiedzielismy, ze to jedyna sluszna decyzja. Naturalnie synek urodzil sie zdrowy, bez zadnych zespolow itp.
A gdyby urodzil sie chory? Kochalibysmy go tak samo!
Dodam, ze moj maz jest terapeuta w DOMU Pomocy Spolecznej. Ma tam wielu podopiecznych, z ktorych ponad 99% urodzillo sie zdrowych, bez zd itp. Rozny ma z nimi kontakt, z jedymi lepszy, z innymi gorszy. Ale tylko o jednym z nich powiedzial, ze nie mozna go nie kochac. To mezczyzna po 50, ktory ma ZD. To po prostu facet, ktory niezaleznie od sytuacji daje usmiech i okazuje jak wielkie ma serce.
No i ciag dalszy mojej historii - 2 ciaza. Trafilysmy do szpitala z wielowodziem i rozwarciem w 30 t.c. Grozi nam amniopunkcja, jesli rozwarcie sie nie zmniejszy. Nikt nie chce robic badan genetycznych, ale moze bedzie trzeba odciagnac wody choc troche, bo mala jest gotowa urodzic sie chocby za tydzien..
Trafilam na sale obok kobiety, ktorej gdzies w 15 t.c. odeszly wody z powodu... amniopunkcji. 4 tygodnie tu lezy i ma tylko 2 cm AFi. Dla porownania - ja mam 38 cm. Zrobilabym wiele, zeby nie narazic coreczki na amniopunkcje, ale moze to byc nieuniknione.. A ta kobieta czeka, ze jej ciazowy klopot sie skonczy szybko (zabezpieczenia okazaly sie nieskuteczne).. To troche wyszlo tak, ze zrobila amniopunkcje, zeby tego dziecka zywego nie urodzic.. Mysle, ze jesli nie chce sie miec dzieci, to po prostu trzeba zachowac pewna wstrzemiezliwosc, a nie potem myslec, ze chce sie smierci wlasnego maluszka..
P.S. Jeszcze cos.. Wkurza mnie, ze kobiety same chca zwolnic mezczyzn z odpowiedzialnosci za ich wspolne dziecko.. Jak widac jest wiele takich, co pisza, ze kobieta sama musi w razie choroby itp. podjac decyzje o zamordowaniu maluszka w jej lonie. Jakim prawem odbieraja mezczyznom prawo i obowiazek do bycia ojcem? Jakim prawem odbieraja swoim dzieciom prawo do zycia?
Pomyslcie, nim podejmiecie decyzje..
Pozdrawiam. Hanel