reklama
agutkaZG
<3 Zuzia <3 Kubuś <3
Mychus.szczerze Ci wspolczuje... Ale pamietaj - najwazniejsze,ze wszystko dobrze sie skonczylo i zadnej z Was nic sie nie stalo! :-*
No to teraz chyba pora na moj porod. Choc jak przypomne sobie ten bol to nei chce mi sie do tego wracac :-(
Juz dwa dni wczesniej chodzilam ze skurczami i bolami ale byly bardzo nieregularne, raz co 2 minuty a raz co 40 minut, kompletny mlyn W poludnie pojechailsmy do gina zeby mnie zbadal i powiedzial ze nic sie nie dzieje, zadnego rozwarcia, glowka bardzo wysoko, ale ze moge urodzic za tydzien ale takze za dwie godziny, wszytsko jest mozliwe. Pojechalismy wiec do domu, bole caly czas takie same ale do wytrzymania bo przeciez byly dosc rzadko. W nocy dostalam skurczy bardzo dlugich i silnych ale co 10 minut, nie moglam wytrzymac z bolu wiec zadzwonilam domojego gina i powiedzial ze mam sie zglosic na porodowke. Najpierw dostalam opieprz od pielegniarki ktora mnie przyjmowala bo przeciez byla 2:30 w nocy i ona spala a ja ja obudzilam przy bolach zaledwie co 10 minut :sick: Pozniej na porodowce podpieto mnie pod ktg i ksurcze przeslzy calkowicie, ale po jakims czasie wrocily. Polozna ktora byla wtedy w pracy wydarla sie pomnie ze sa to skurcze przepowiadajace i ze sama sobie wmawiam porod i bole, mam jechac do domu i pewnie urodze po terminie cyzli po 24 wrzesnia. ALe lekarz kazal zostawic mnie w szpitalu i dac zastrzyk rozluzniajacy szyjke. Rano nadal to samo, tyle ze rozwarcie sie zwiekszylo. I znowu opieprz od tej samej poloznej ze nic mi nie jest i wymyslam. Potraktowala mnie jak szmate, przyszla smarkula w ciazy i wydaje jej sie ze rodzic. Ale przy obchodzie ordynator zadecydowal ze trzeba z tym cos zrobic i kazal dac mi oksytocyne. Splynela cala oksytoynka, potem czysta kroplowka, rozwarcie juz na 8 cm a glowka wysoko i nie chce zejsc. Skurcze jeden za drugim i bol niesamowity ale nic nei chcialo ruszyc. W koncu poprosilam o znieczulenie. Anestezjolog mial problam bo okazalo sie ze mam jakas wieksza przestrzen miedzy kregami gdzie ma sie wbic i meczyl mnie pol godziny:-( Dal mi najpierw po dawki czy wszytsko wporzadku. Polozna (na szczescie juz inna niz ta w nocy) kazala mi robic przysiady bo glowka inaczej nei wyjdzie. Dobrze ze byl przy mnie moj kochany Grzesiu bo bez niego nei zrobilabym ani jednego przysiadu, bylam juz padnieta. ZZO zaczelo dzialac i przyszly bole parte, lekarz nie mogl dac mi juz drugiej dawki no i okazalo sie ze znieczulenie zlapalo tylko prawa strone. Parlam 55 minut bo glowka nie chciala schodzic. A z bolu rozrywalo mi lewa strone, nerka nawala mi nadal, bo tak mi ja powykrecalo. W koncu polozna chciala mnie naciac i pomoc wyciagnac Oliwcie. Gdy przyszedl pierwszy skurcz naciela raz i nic nie czulam ale trzeba bylo naciac jeszcze troche wiec przy nastepnym skurczu znowu naciela i okazalo sie ze mialam dziwnie krotki skurcz i naciela mnie na zywca. Z bolu malo nie ugryzlam meza. Ale w koncu po chwili Oliwka byla juz przy mnie. Do szycia nie dostalam znieczulenia bo mialam niby podane zzo, ktore przeciez juz nei dzialalo, i czulam kazde wbijanie igly, ale powiem szczerze ze to nei byl zaden bol przy tym nacinaniu nie w trakcie skurczu. Przez to parcie przez 55 minut popekaly mi naczynka kwionosne w oczach i na ciele az do biustu, bylam cala fioletowa. Do teraz mi to schodzi. A najbardziej mnie denerwuje jak mi wszyscy mowia ze to przez zle parcie, a ja parlam dobrze tyl tylko ze strasznie dlugo. Mialam nawet taka chwile zwatpienia i powiedzialam ze nei bede wiecej parla, ze juz nei umiem. Lekarz powiedzial mi wtedy ze jest umowiony na 20sta i mam sie pospieszyc bo on ma zamiar isc na to spotkanie-tak mnei tym rozbawil ze po nastepnym parciu byla Oliwka :-)
Juz dwa dni wczesniej chodzilam ze skurczami i bolami ale byly bardzo nieregularne, raz co 2 minuty a raz co 40 minut, kompletny mlyn W poludnie pojechailsmy do gina zeby mnie zbadal i powiedzial ze nic sie nie dzieje, zadnego rozwarcia, glowka bardzo wysoko, ale ze moge urodzic za tydzien ale takze za dwie godziny, wszytsko jest mozliwe. Pojechalismy wiec do domu, bole caly czas takie same ale do wytrzymania bo przeciez byly dosc rzadko. W nocy dostalam skurczy bardzo dlugich i silnych ale co 10 minut, nie moglam wytrzymac z bolu wiec zadzwonilam domojego gina i powiedzial ze mam sie zglosic na porodowke. Najpierw dostalam opieprz od pielegniarki ktora mnie przyjmowala bo przeciez byla 2:30 w nocy i ona spala a ja ja obudzilam przy bolach zaledwie co 10 minut :sick: Pozniej na porodowce podpieto mnie pod ktg i ksurcze przeslzy calkowicie, ale po jakims czasie wrocily. Polozna ktora byla wtedy w pracy wydarla sie pomnie ze sa to skurcze przepowiadajace i ze sama sobie wmawiam porod i bole, mam jechac do domu i pewnie urodze po terminie cyzli po 24 wrzesnia. ALe lekarz kazal zostawic mnie w szpitalu i dac zastrzyk rozluzniajacy szyjke. Rano nadal to samo, tyle ze rozwarcie sie zwiekszylo. I znowu opieprz od tej samej poloznej ze nic mi nie jest i wymyslam. Potraktowala mnie jak szmate, przyszla smarkula w ciazy i wydaje jej sie ze rodzic. Ale przy obchodzie ordynator zadecydowal ze trzeba z tym cos zrobic i kazal dac mi oksytocyne. Splynela cala oksytoynka, potem czysta kroplowka, rozwarcie juz na 8 cm a glowka wysoko i nie chce zejsc. Skurcze jeden za drugim i bol niesamowity ale nic nei chcialo ruszyc. W koncu poprosilam o znieczulenie. Anestezjolog mial problam bo okazalo sie ze mam jakas wieksza przestrzen miedzy kregami gdzie ma sie wbic i meczyl mnie pol godziny:-( Dal mi najpierw po dawki czy wszytsko wporzadku. Polozna (na szczescie juz inna niz ta w nocy) kazala mi robic przysiady bo glowka inaczej nei wyjdzie. Dobrze ze byl przy mnie moj kochany Grzesiu bo bez niego nei zrobilabym ani jednego przysiadu, bylam juz padnieta. ZZO zaczelo dzialac i przyszly bole parte, lekarz nie mogl dac mi juz drugiej dawki no i okazalo sie ze znieczulenie zlapalo tylko prawa strone. Parlam 55 minut bo glowka nie chciala schodzic. A z bolu rozrywalo mi lewa strone, nerka nawala mi nadal, bo tak mi ja powykrecalo. W koncu polozna chciala mnie naciac i pomoc wyciagnac Oliwcie. Gdy przyszedl pierwszy skurcz naciela raz i nic nie czulam ale trzeba bylo naciac jeszcze troche wiec przy nastepnym skurczu znowu naciela i okazalo sie ze mialam dziwnie krotki skurcz i naciela mnie na zywca. Z bolu malo nie ugryzlam meza. Ale w koncu po chwili Oliwka byla juz przy mnie. Do szycia nie dostalam znieczulenia bo mialam niby podane zzo, ktore przeciez juz nei dzialalo, i czulam kazde wbijanie igly, ale powiem szczerze ze to nei byl zaden bol przy tym nacinaniu nie w trakcie skurczu. Przez to parcie przez 55 minut popekaly mi naczynka kwionosne w oczach i na ciele az do biustu, bylam cala fioletowa. Do teraz mi to schodzi. A najbardziej mnie denerwuje jak mi wszyscy mowia ze to przez zle parcie, a ja parlam dobrze tyl tylko ze strasznie dlugo. Mialam nawet taka chwile zwatpienia i powiedzialam ze nei bede wiecej parla, ze juz nei umiem. Lekarz powiedzial mi wtedy ze jest umowiony na 20sta i mam sie pospieszyc bo on ma zamiar isc na to spotkanie-tak mnei tym rozbawil ze po nastepnym parciu byla Oliwka :-)
Mycha dziękuję bardzo za gratulacje :-) A co do tej poloznej to poprostu nie mialam sil sie odzywac ale na szczescie rano przyszla inna i rodzilam juz przy bardzo milej poloznej. Super babka-naprawde mi pomogla, w koncu nazywala sie Lucynka ;-)
Zawsze chcialam mieć dwojke albo i trojke dzieci bo sama mam rodzenstwo i wiem ze jest to najcenniejsze co mogli nam dac rodzice. A zaraz po porodzie powiedzialam mezowi ze nigdy!!! (kategorycznie) wiecej nei bede rodzila, i nikt mnei do tego nie zmusi. Az sie poplakalam. Teraz juz wiem ze nadal chce miec jeszcze kiedys dzieci ale jak przypomne sobie ten porod to mi sie odechciewa, mimo iz wiem ze wiele kobiet ma o wiele gorsze porody. Wiec w przyszlosci albo mi minie ten uraz albo bedzie cesarka na zadanie :-( Powiem Wam ze to straszne ze porod moze wywolac w kobietach takie silne urazy.
reklama
adasia
Wrześniowe mamy'06
- Dołączył(a)
- 18 Grudzień 2005
- Postów
- 1 280
Luczynka - ja miałam trzy porody , żaden nie był łatwy ani bezbolesny(jak to niektóre mamy opisują, może i tak mają )Kiedy urodzilam pierwsze dziecko to też myślałam nigdy więcej ale po niespełna dwóch latach ten mocny uraz zniknął na tyle że znowu chcialam dzidziusia.Bać się porodu zaczełam dopiero na koniec ciąży.Drugi poród był krótszy ale nie mniej bolesny, syn był bowiem większy.A teraz po 10-latach od poprzedniego porodu urodzilam Igorka , którego strasznie chcialam.Oczywiście znowu balam się porodu ale wiedziałam że jestem w stanie dokonać tego jeżeli chcę mieć dziecko.Planowałam sobie że ten poród będzie w znieczuleniu, że będzie fajny taki super że tylko o nim pisać;-) Ale cóż plany swoją drogą a życie swoją.Nie zdążyłam niczego załatwić i Igor był już na świecie
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 6
- Wyświetleń
- 609
- Odpowiedzi
- 12
- Wyświetleń
- 780
Podziel się: