reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ahhh te porody. ;-)))

Też nie polecam tabletek hormonalnych .Bralam 6 lat i czułam się świetnie ale potem nagle wszystko mi się posypało.Mnóstwo dziwnych dolegliwości :-( a to wszystko przez te tabletki.Byly dobre do czasu a potem szkodziły i musiałam odstawić .Potem trzy lata stosowania tylko naturalnych metod.Igorek był zaplanowany:-)
 
reklama
Dziewczyny to wiecie juz jaką antykoncepcje bedziecie stosowały? Ja tez wole nie stosowac tabletek bo strasznie po nich tyłam, ale z drugiej strony nie wiem czym je zastąpić?? :sorry2:
 
Też nie polecam tabletek hormonalnych .Bralam 6 lat i czułam się świetnie ale potem nagle wszystko mi się posypało.Mnóstwo dziwnych dolegliwości :-( a to wszystko przez te tabletki.Byly dobre do czasu a potem szkodziły i musiałam odstawić .Potem trzy lata stosowania tylko naturalnych metod.Igorek był zaplanowany:-)

Ja też stosowałam naturalne metody przez 4 lata i było ok. Romek był planowany. Ale teraz wiem, że nie mogę zajść w ciążę i strasznie sie tego boję. I sama nie wiem co stosować...
 
Marrtruda to tak samo jak ja:happy2: na początek wezmę chyba zaszczyk a potem to chyba metody naturalne,zresztą po poprzedniej ciązy też stosowałam tylko naturalne metody;-)
 
Widze, ze wiele z Was ma przykre doswiadczenia odnosnie porodu.
Teraz moja kolej na opisanie porodu. Teraz juz moge o tym w miare spokojnie myslec.

Wszystko zapowiadalo sie calkiem fajnie.

Czop sluzowy zaczal odchodzic u mnie 28sierpnia okolo 4 rano i wtedy pojawily sie skurcze ale nieregularne, co 15-25 minut, objawiajace sie tak jakbym dostawala miesiaczke. Bylam w stanie gotowosci ale spokojna, bo tego dnia o 8 rano przyjechala do mnie moja mama. Bylam ja odebrac, bylam na spacerze wieczorem i w ogole bylo ok, tylko z zegarkiem w reku. w nocy normalnie spalam.

29 sierpnia o 4 rano zaczal odchodzic dalszy fragment czopu i skurcze staly sie bardziej regularne ale nie bolesne. Miesiaczki mialam bardziej bolesne. O ok 13tej poprosilam meza aby zawiozl mnie na porodowke(on na 14.30 szedl do pracy) bo skurcze mialam co 10 minut a mialam i tak zrobic tego dnia ktg(platne cegielka 10zl). Ktg zrobiono mi okolo 13.30 wykazalo, ze nie ma skurczy! Polozne tak mowily, ale ja im mowie, ze to juz, wiec po zdarciu ze mnie cegielki za badanie skierowaly mnie do pani doktor ktora miala dyzur tego popoludnia i nocy. Ona zrobila mi wielka laske ze mnie zbadala okolo godz 14tej (bo ja sie uparlam) bo ona po obejrzeniu wyniku stwierdzila ze to nie te skurcze. Miala pretensje, ze nie poszlam do swojego lekarza w poradni K zamiast od razu do szpitala! Badanie wykazalo rozwarcie na 2 palce, czyli okolo 4 cm! Pytam sie jej czym mam juz zostac na oddziale a ona ze jesli koniecznie chce to moge, choc ona by mnie puscila do domu. Ja jej mowie, ze wole zostac bo maz w pracy a ja bede sie denerwowac w domu, to mnie zostawila. Pozne byly zdziwione, ze zostaje. skurcze mialam coraz mocniejsze i regularniejsze (jakbym miala miesiaczke, nie wylam z bolu), okolo godziny 17tej przyszla doktor i pyta mnie ironicznie-i co, co skurcze? Ja jej, ze tak, ze co 7 minut, a ona tylko z niedowierzaniem pokiwala glowa. Polozna tez mnie pytala-i co, sa skurcze? A ja jej, ze tak. A ona na to, ze to nie te, bo sie usmiecham, a jakbym miala to bym nie usmiechala sie-a ja sie usmiechalam pomiedzy skurczami bo byly do zniesienia!!! Okolo 19tej czulam juz mocniejszy bol, skurcze co 5 minut. Pani doktor raczyla zawolac mnie na porodowke aby mnie zbadac, i zdebiala, bo mialam rozwarcie na 8 cm! Ale miala mine! A ja bylam szczesliwa, ze mialam racje! Kazala mi juz tam zostac. Bole mialam coraz czestsze, niewiele mocniejsze, niestety rozwarcie nie powiekszalo sie choc szyjka byla gotowa niby, wiec polozna przebila mi ok 20tej cos tam aby odeszly wody plodowe aby porod przyspieszyc, bo jak stwierdzily z pania doktor-nie lubia siedziec na porodowce po nocy! Ale to na nic! Dostalam kroplowke a i ona nie dzialala! Bole mialam juz mocne choc do zniesienia-nie byly tak straszne jak myslalam.Do 21 z minutami pisalam smsy do znajomych!!! Ale glowka Maciusia nie chciala zejsc do kanalu! Kazaly mi chodzic-poki moglam to chodzilam. Potem mialam niby faze parcia, ale skurcze prawie nie wyczowalne-jeden co jakis czas. Kazaly mi samej przec i chodzic, a ja nie mialam juz sily. A glowka nadal nic. No i zaczelo sie. Gdy nadchodzil ten niby skurcz(stwierdzily, ze kroplowka nie dziala), to jedna polozna badala na dole czy glowka zeszla a druga zawinowszy fartuchem rece wyciskala mi Maciusia z brzucha!!! Mowily, ze zwykle 1-3 skurcze i po wszystkim jest, a u mnie trwalo to ponad godzine! Jedna polozna byla mila-mowila, ze normalnie to macica tak pracuje, ze kobieta ma lzej z parciem, a u mnie macica niestety nie pracuje mimo kroplowki, druga sie na mnie darla ze mam przec choc parlam. Musialy mi podac tlen bo to za dlugo trwalo a Macius nie pokazywal sie! Mowily ze na pewno jest duzym dzieckiem i mialy pretensje, szczegolnie pani doktor, ze nie wiem ile wazy!! Na koniec gdy glowka zeszla w kanal polozna badajac czy glowka juz jest-uszkodzila ja wziernikiem(chociaz podczas porodu podobno nie stosuje sie wziernika!!!)!!!A skurczy dalej nie bylo jak trzeba, glowka skaleczona nie wiadomo jak bardzo wiec szybko mnie naciely-mimo znieczulenia i mojego parcia bolalo jak cholera i wtedy dopiero krzyknelam a polozna krzyczala, ze boli bo nie pre! Na koniec wypchnely mojego Maciusia ze mnie o 22.50(byly zdziwione ze jest taki maly, bo myslamy ze bedzie olbrzymi), nie powiedzialy czy syn czy corka az a sie spytalam, zabraly go gdzies na bok na badanie, i dopiero potem pokazaly z daleka i nie daly mi go na brzusio tylko zabraly znow na badanie. I mnie szyla doktor ponad 50 minut a znieczulenie nie dzialalo! Co za bol! Gorszy od porodowego! Pani dr byla zla, ze to tak dlugo trwalo!!!

Na oddziale dowiedzialam sie od salowych, ze mialam cholernego pecha bo trafilam na najgorszego lekarza, powiedzialy ze ta pani doktor jet tylko ciut delikatniejsza od weterynarza!!!

Ogolnie mam napisane, ze porod o 22.50,trwal: 1 faza4 godz 45minut, 2 faza1 godz5minut.

Macius mial tylko 8 pkt,bo dopiero w 10 minucie dostal 2 pkt za napiecie miesni, tak to mial po 1 pkt, i w 1 minucie mial za zabarrwienie skory tylko 1pkt.

Okazalo sie, ze wzierniiem skaleczyli mu glowke. W jednym miejscu mial dzurke!!!A w innych otarcia. Teraz mu sie zagoilo, ale ma czerwony slad. A po 10 dniach na piewrwszej wizycie kontrolnej u lekarza okazalo sie ze podczas porodu zlamany mial obojczyk!!! Do tej pory gdy o tym mysle to placze, bo nikt o tym nie wiedzial, wiec nikt nie uwazal na ta raczke! A on musial tak straszne cierpiec!!! Nadal ma zgrubienie.

Ja po porodzie bylam szyta (na szczescie szyjka nie popekala, tylko naciecie bylo szyte)50 minut, kilka warstw(dr stwierdzila ze jestem miesista!!!) szwow nicmi rozpuszczalnymi. Przez 1 tydzien nie bylam w stanie siedziec i ledwie chodzilam. W 3 tyg ledwie siedzialam i poszlam az do lekarza a on mi mowi, ze zaczal sie u mnie stan zapalny-zaczela zbierac sie wydzielina na szwach i ropa po niciach rozpuszczalnych-zdaza sie to bardzo rzadko a mnie sie akurat zdarzylo. Przebil te woreczki kazal smarowac rivanolem i nareszcie moglam siedziec!!!

Wrazenia? Porod nie byl najciezszy-najgorsze bylo ciecie i szycie i podejcie do wszystkiego pani dr i jednej poloznej. I przede wszystkim narazenie mojego Maciusia!!! Skoro podali mi tlen, to nie bylo dobrze, no nie? To wyciskanie synka ze mnie...to skaleczenie...mogli mu przebic sie do mozgu!!! i ta raczka... To najbardziej przykre.

Dziekuje wam za mile slowo po porodzie, a szczegolnie Tobie AgutkoZG-chyba tylko dzieki Tobie nie wpadlam w depresje po wszystkim!!!

Na razie nie chcialam drugiego dziecka bo mialam obawy o jego zdrowie po porodzie, i mialam wspomnienie bolu szycia, ale od dwoch dni znowu z przyjemnoscia patrze na kobiety w ciazy;-)
 
eh Royanna ja to przezylam w szpitalu; pewnie jako jedyna z nas przenosilam o 12 dni; masowanie szyjki badanie wod plodowych to cholera gorzej bolalo od porodu; wywolywali u mnie porod o 13;00 a urodzilam o 5;30 rano !!! skurcze mialam caly czas; z tym ze od 13 do 18 mialam niby BADZIEWIASTE tylko te badziewie bolalo a ktg nic nie wykrywalo; ktg wykrywa skurcze macicy a ja mialam bole z kregoslupa - macica moja tez jakas zepsuta; tak samo juz przy porodzie niby rozwarcie akcja itp kazą dzwonic po meza ze moze nie zdazyc rozwarcie na 4 palce - przebity pecherz i skurcze zanikly; polozna sie tlumaczyla pani pediatrze i salowej ze przeprasza ze myslala ze juz :> wszyscy zaspani 5 rano eh; mialam 4 skurcze parte; po pierwszym krzyczeli na mnie ze przec nie potrafie bo glowka nie schodzi !!! w 3 skurczu zaniklo tetno dziecka; myslalam ze tam zawału dostane; dzwonili juz po anestezjologa na cesarke ale na szczescie za 4 skurczem sie udalo; wszyscy w szoku ja chudzina 50 kg 170 przed ciazą a dziecko ponad 4 kilo; lekarz z pretensjami do poloznej ze tak mnie pocieła a ona ze widzial pan to dziecko :> o tym ze moglo sie cos stac z dzieckiem lub ze mną nikt nie pomyslal; dowiedzialam sie pozniej na sali ze szpital sie sądzi z dziewczyną podobno chudą jak ja ktora urodzila duze dziecko i pękla jej miednica w czasie porodu; szkoda gadac; ja nie chce wiecej dzieci i nie chodzi o bol w czasie porodu bo to jest nic tylko o pobyt w szpitalu i traktowanie czlowieka jak maszynki do rodzenia
 
Royannus,Kochanie. :-( Jak to czytalam,to az mi ciarki przechodzily caly czas po ciele,a lzy w oczach mam do tej pory. :-( Pamietam,jak bardzo wtedy cierpialas. :-( Ja tez trafilam na niezbyt mila lekarke... I to jeszcze na ta,ktora kiedys zamiast mi wyleczyc jajniki,narobila jeszcze gorzej. :baffled: Dobrze,ze polozne byly cudowne. :-)
No,ale Tobie Aniu,naprawde wspolczuje,a Maciusia tak mi szkoda,ze ehhh... Wyobrazam sobie,co wtedy czulas. :-(
Ale najwazniejsze,ze wszystko juz jest w porzadeczku i ze masz przy sobie swojego kochanego synka. :-)
Ciesze sie,ze moglam pomoc i jak cos - polecam sie na przyszlosc. :-D

Buziaki Skarby! :happy2:
 
Straszne miałyście te porody ech...:-( ale najważniejsze że dobrze się skończyło:-) tylko po co ci lekarze tak ryzykują:no:
 
No to teraz ja... chyba już jestem w stanie o tym pisać...
A więc Dzikusko przebijam Cię bo ja urodziłam po 15 dniach po terminie..
Termin miałam na 10, nic sie nie działo. 18 kazali mi przyjechać na czczo do szpitala na test oksytocynowy. Ok 10 mnie podłączyli no i tak sobie leżałam do 17, całe szczęście mogłam pić ale poród nie ruszył więc skierowali mnie na patologię ( nie ruszył kompletnie skurcze owszem, ale szyjka długa cofnięta w strone krzyżową, zero rozwarcia). Następnego dnia ( środa) rano dostałam na obchodzie receptę na żel prepidyl, który miał wykupić mąż, który miał przyśpieszyć skracanie się szyjki, żel kosztował bagatela 160 zł. Mogłam normalnie jeść. Żel miał być założony w czwartek rano, od 12 w nocy w środę zakaz jedzenia i picia.
W czwartek rano na obchodzie pani doktor zawyrokowała, że ponieważ się nie wypróżniałam przez dwa dni to najpierw lewatywa, którą mam sobie zrobić sama :szok: , ja tego w życiu nie robiłam więc coś zrobiłam nie tak i oprócz bólu nic z tego nie wyszło, więc położne dały mi czopek i też nic, to w końcu położna zrobiła mi lewatywę ( to już była jakaś 14-15 ja nadal bez jedzenia i picia!), i wtedy w końcu się wypróżniłam. Lewatywa spowodowała dodatkowo skurcze, były systematyczne co 10 -7 min. OK 18 zbadała mnie lekarka + student :szok: i powiedziała, że nic nie ruszyło i że zbada mnie jeszcze wieczorem to może założymy ten zel - ja jej na to, że cały dzień nic nie jem i nie piję i że już nie mogę, pozwoliła mi napić się wody i zjeść banana! Po tym badaniu jeszcze ten studencik wpadłam w histerię...A potem i tak nie przyszła mnie zbadać a skurcze w nocy przeszły...
W piątek rano - nadal bez jedzenia i picia poszłam na założenie tego żelu. Musiałam nie najlepiej wyglądać bo lekarz zapytał jak się czuję to mu powiedziałam, że słabo bo nic nie jem od dwuch dni ( bo to juz było tak ok 12) to on mi na to, że w takim razie to oni mi go nie zakładają, bo ja nie dam rady urodzić mam wracac na salę ogólną i jeść i odpoczywać założą mi go wieczorem. No i założyli.. i nic nie ruszyłoszyjka jaka była taka została. A w sobotę oczywiście miałam zakaz jedzenia i picia...
w sobotę wieczorem zaczął się gubić Małej puls, więc mnie na porodówkę, znów pod oksytocynę, ale naszczęście znalazł sie - po prostu mała uciekała, ale dla mnie to juz było za dużo wpadłam w regularną histerię. Mąż poszedł do lekarza, ten mnie zbadał no i powiedział, że w poniedziałek 25 wywołujemy i że mam jeść (te zakazy jedzenia i picia doprowadzały mnie do szału - 9 miesiąc a oni mi urządzają głodówki). Niedziele miałam spokojną.
W poniedziałek rano ( o suchym pysku ;) ) zeszłam na porodówkę: szyjka długa, cofnięta rozwarcie jeden mały palec. Mnie pod kroplówkę, była 8 rano... naszczęście tym razem ruszyło, o 13 przebili mi pecherz i w tedy to się zacz ął ból, anestezjolodzy byli na operacji i musiałam czekać na ZZO, dostałam więc dolargan, który nie działał na mnie przeciwbólowo tyle, że jak się kończył skurcz to poprostu odpływałam, całe szczęście był ze mną Mateo i mnie masował, bo mnie przerażliwie bolały biodra w czasie skurczu. ok 15 dostałam ZZO i to był oddech... ale niestety do czasu skurczy partych przestało działać :( No i nareszcie o 19.55 urodziłam Anielkę! Nie mogłam w to uwierzyć, że się udało! Lekarze zresztą też wszyscy myśleli, że i tak wyląduję na cesarce...
Ponieważ łóżysko mi się całe nie urodziło to byłam jeszcze czyszczona no i szyta, najpierw rospuszczalnymi, które puściły po tygodniu normalnymi na które zareagowałam jak Royanna, czyli jestem 4 tyg po porodzie a opera z kroczem trwa nadal (pisałam już o tym w dziale o antykoncepcji)...
Ale wiecie co jak tak sobie patrzę teraz na Anielke, która śpi w chuście na moim ramienio- brzuchu to cholera jeszcze tysiąc takich porodów bym przeżyła, żeby tylko być z nią...
 
reklama
Do góry