reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ach te chłopyyyy!!!!!!

reklama
Ja chce szczerze pogadac, ale mój M, niestety nie jak zaczynam to słyszę od niego jak Ci się nie podoba to możesz się spakować i jechać do Wawy jak tak Ci tutaj źle. Dopiero teraz zobaczyłam za kogo wyszłam za mąż. Mój mąż Nie uznaje kompromisów. Nie chce mieszkania sprzedawać bo mało za nie wezme jest w osiedlu z wielkiej płyty. Wszędzie jest blisko, szkoła, żłobek i pszedszkole na osiedlu, 3 sklepy spożywcze, poczta, apteka i przychodnia także na osiedlu, mnóstwo znajomych bo tam się wychowałam.

Ja nie wyobrażam sobie życia poza Warszawą, urodziłam się tu i wychowałam, nie chce mieszkać na odludziu gdzie do najbliższego sklepu trzeba jeździć samochodem, gdzie nie ma parków a do najbliższego placu zabaw trzeba iść około 3 km. Dlatego inny dom także nie wchodzi w grę. A mąż w bloku nie chce. I jest patowa sytuacja, w żadnym bloku a ja w żadnym domu. Lubie jak jest ciepło, a nie że się wstaje i jest 18 stopni bo w piecu wygasło. Nienawidzę domów (pszeniosłam się bo mąż mnie prosił, a jeszcze mieszkanie nie stało puste:(). Szkoda że się pobraliśmy :(
 
Aniołku naprawdę z nim coś nie tak- przepraszam że tak mówię. Ale nie jestem wstanie zrozumieć jego postępowania, ok nie chce mieszkać w bloku itd. mój mąż też chciałby mieszkać w domu, ale to nie oznacza że mam się od razu przeprowadzać do teściów bo właśnie kupili dom. Dąrzymy do tego żeby mieć go ale dla siebie, co pewnie trochę potrwa, i też w sumie mieszkamy na osiedlu gdzie ja się wychowałam, znam tu prawie wszystkich, z początku było trudno bo co chwilę się pytał kto to był itd. ale z czasem mu mineło. Teraz już czuje się tu jak u siebie, chociaż nie ma jego znajomych itd. Nie wiem czy to będzie dobra rada ale może jak Ci naprawdę tam źle to się wyprowadz od niego(od nich)po co masz się męczyć, a twoje zmartwienia będą przechodzić na mała a tak będziecie obie szczęśliwe.
 
Ja na moją teściową też nie mogę narzekać, zawsze stoi po mojej stronie. Jak się dowiedziała, że się pobierzemy to się rozpłakała, przytuliła mnie i powiedziała, że zawsze chciała mieć córkę (a ma dwóch synów). I ciągle mi powtarza, że mój B. się zmienił na lepsze przy mnie. Chyba mnie lubi, bo mój B. ma syna z poprzedniego związku, a do jego ex ma ciągle jakieś ale.
 
Mała Mi nie czekaj dłużej - daj mi numer do tego Twojego Męża to ja już mu przypomnę! :D

rozbawiłaś mnie! Już widzę jego minę po odebraniu takiego telefonu :D :D

Aniołek ja nie rozumiem Twojego męża. Tak jak ktoś napisał powyżej małżeństwo to sztuka szukania kompromisu. Jeśli Twój mąż nie uznaje takiego czegoś, to weź zabierz malutką i wyjedźcie do tego Twojego mieszkania i zamieszkajcie tam. Może wtedy mąż zobaczy co się stało, że stracił kontakt z Tobą z dzieckiem ( tzn może nie kontakt, ale będzie mu Was brakowało) i zmieni zdanie i będzie chciał coś z tym zrobić. No a jeśli taka sytuacja będzie mu na rękę to wtedy będzie oznaczało że on nie jest Was wart. Rozumiem że jest przywiązany do swojej miejscowości, domu rodzinnego, ale teraz to on ma swoją rodzinę i powinien dbać o jej dobro i szczęście.
My wręcz marzymy o tym żeby wynieść się od moich teściów i zamieszkać tylko RAZEM! Mieć swoje małe M. i tam sobie wszystko urządzać i żyć szczęśliwie. Dla nas to priorytet. A wy już macie takie mieszkanie, nie musicie martwić się o to skąd wziąć pieniądze na jego kupno.. eh w zupełności tego nie rozumiem.
 
Aniołek - jeśli mąż totalnie nie chce o tym rozmawiać i iść na żaden kompromis to na jego słowa że 'jak ci źle to sobie jedź' odpowiedz mu, że jest Ci źle i że wyjeżdżasz i jeśli jednak chciałby o tym porozmawiać i znaleźć jakiś kompromis to niech się odezwie, bo Ty chciałabyś się z nim jakoś dogadać,ale do tanga trzeba dwojga. I po prostu spakuj się z małą i przenieś do swojego mieszkania. Mi się wydaje, że on sobie tak mówi, że jak Ci się nie podoba to sobie jedź,bo jest święcie przekonany że tego nie zrobisz,a jak jednak wyjedziesz to mu się grunt sypnie pod nogami i zacznie inaczej trochę myśleć. Ważne tylko żeby wiedział, że Ty chcesz się z nim dogadać i znaleźć kompromis,ale kompromis, a nie że ma być tak jak on chce. Może on po prostu wychodzi teraz z założenia, że jesteś całkiem od niego zależna skoro macie dziecko i tylko go straszysz i mu marudzisz, więc może warto mu pokazać że to nie jest tylko takie gadanie i że to rzeczywiście jest problem, bo on go chyba po prostu nie widzi. Może jak zobaczy że Ty wcale nie żartujesz i poczuje co stracił to oprzytomnieje i się jakoś dogadacie. Ale daj mu jeszcze szanse, mu wygodnie jest i walczy o swoje. Ale musisz mu uświadomić pewne rzeczy, których on nie przyjmuje do wiadomości.
 
podpisuje się pod tym co napisała nice
a dodatkowo podobnie jak mała mi nie rozumiem Twojego męża; ludzie zwykle marzą o tym by mieć własne M... i jak wielu ludzi nie ma na to szans :-(
 
po przeczytaniu Twojego postu Aniołku odnoszę wrażenie ,że mu ni zależy w takim razie chyba bym sie spakowała i wyjechała ,albo zrozumie albo do widzenia będzie mieszkać z mamusią i z dala od dziecka.
 
reklama
Też o tym pomyślałam, bo jednak samotnej matce jest ciężko zarówno finansowo i wogle później nawet jak wróci sie do pracy:((((
 
Do góry