Coś nie tak? Co konkretnie?Mój syn adaptował się kilka miesięcy w swoim tempie.
Jeśli piszesz, że dzieci płaczą od rana do wieczora, to coś nie jest tak.
reklama
U nas też są kamery.To chyba po prostu zależy od placówki. Za równo w moim (prywatne) jak i koleżanek (państwowe) są adaptacje tak długo jak rodzic i dziecko potrzebuje więc nie ma sytuacji, że 1 września dziecko zostawiasz i ono płacze bo zwyczajnie jest tam z rodzicem.
W moim dodatkowo są kamery więc mogę zawsze zobaczyć co się dzieje w grupie.
A dodam, że jestem raczej przeciwniczką żłobków
Edit. Teraz jak się jeszcze nad tym zastanowiłam (bo moje młodsze dziecko ma 7 lat, to już pamięć zawodzi co było 6 lat temu) to w ogóle 1 września nie przypominam sobie by jakieś dziecko zostało od nie wiem 7 do 17
Niestety 2020 i styczeń 2021 (od lutego nie wiem jak to wyglądało bo przeszłam na L4) rodzice w naszej placówce mogli odprowadzać dzieci jedynie do szatni, tam je rozebrać i podprowadzić pod salę. A w przedszkolu (osobne wejście) tylko do drzwi, dziecko tam zostaje odbierane i np że mną idzie do szatni, pomagam mu się rozebrać i zaprowadzam do sali. Spotkania adaptacyjne były wstrzymane z tego co pamiętam. W rodzinie mam dziecko (autystyczne) które we wrześniu rozpoczęło zajęcia w przedszkolu integracyjnym w innym mieście, i zasada była taka sama - dziecko do drzwi wejściowych tam zostaje odbierane przez przedszkolankę i tyle. Wiem że pierwszy tydzień trochę przymykały oko, niechetnie, ale pozwalały wejść i odprowadzić dziecko pod salę. Ale od następnego tygodnia sztywno trzymały się zasad.
A, i nikt Ci nie nakazuje odbierać dziecka pierwszego dnia o 17 czy 18. Możesz zostawić na dwie godziny na początek, ale zdarzają się rodzice którzy siedzą pod przedszkolem w samochodzie i czekają do 17.58. Takich nie brakuje.
olka11135
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Wrzesień 2021
- Postów
- 22 826
U nas też są kamery.
Niestety 2020 i styczeń 2021 (od lutego nie wiem jak to wyglądało bo przeszłam na L4) rodzice w naszej placówce mogli odprowadzać dzieci jedynie do szatni, tam je rozebrać i podprowadzić pod salę. A w przedszkolu (osobne wejście) tylko do drzwi, dziecko tam zostaje odbierane i np że mną idzie do szatni, pomagam mu się rozebrać i zaprowadzam do sali. Spotkania adaptacyjne były wstrzymane z tego co pamiętam. W rodzinie mam dziecko (autystyczne) które we wrześniu rozpoczęło zajęcia w przedszkolu integracyjnym w innym mieście, i zasada była taka sama - dziecko do drzwi wejściowych tam zostaje odbierane przez przedszkolankę i tyle. Wiem że pierwszy tydzień trochę przymykały oko, niechetnie, ale pozwalały wejść i odprowadzić dziecko pod salę. Ale od następnego tygodnia sztywno trzymały się zasad.
A, i nikt Ci nie nakazuje odbierać dziecka pierwszego dnia o 17 czy 18. Możesz zostawić na dwie godziny na początek, ale zdarzają się rodzice którzy siedzą pod przedszkolem w samochodzie i czekają do 17.58. Takich nie brakuje.
Ja się tylko odniosłam do tego co napisałaś, że dzieci od 1 września przez cały czas trwania żłobka płaczą od otwarcia od zamknięcia i nikt się nimi nie interesuje. Dla mnie to jest dziwne i nadaje się do zgłoszenia i do mediów - szczególnie, że piszesz to jako pracownica
Mamafasolki
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 22 Sierpień 2018
- Postów
- 6 094
1) źle przeprowadzona adaptacja 2) brak responsywności opiekunek / ich przeciążenie / styl pracy 3) brak gotowości dziecka - są takie dzieci, które mogą w danym momencie być niegotowe / rozwojowo trudny moment 4) nieodpowiednia organizacja miejsca (za dużo/ za mało/ nie takie bodźce)...Coś nie tak? Co konkretnie?
To tak na szybko.
A co mam pisać? Jak wyżej, że maluchy machają rodzicom na pożegnanie i biegną do stolików z uśmiechem na twarzy już pierwszego dnia? Nie będę opowiadać bajek.Ja się tylko odniosłam do tego co napisałaś, że dzieci od 1 września przez cały czas trwania żłobka płaczą od otwarcia od zamknięcia i nikt się nimi nie interesuje. Dla mnie to jest dziwne i nadaje się do zgłoszenia i do mediów - szczególnie, że piszesz to jako pracownica
A, i wypraszam sobie ze nikt się nie interesuje dziećmi. Chyba że masz na myśli rodziców koczujących na parkingu pod przedszkolem do ostatniej minuty przez zamknięciem?
Wkurzyłam się. Chyba jesteś jednym z tych roszczeniowych rodziców którzy przyprowadzają dzieci z gorączką, wymiotami, albo silnym rozwolnieniem i mają za złe że godzinę później dzwonię i proszę o odebranie chorego dziecka. Dlatego nie nadaję się do tej pracy. Nie dlatego że coś nie działa w mojej relacji z dziećmi, tylko dlatego że nie mam odpornosci psychicznej na roszczeniowych rodziców.Ja się tylko odniosłam do tego co napisałaś, że dzieci od 1 września przez cały czas trwania żłobka płaczą od otwarcia od zamknięcia i nikt się nimi nie interesuje. Dla mnie to jest dziwne i nadaje się do zgłoszenia i do mediów - szczególnie, że piszesz to jako pracownica
Ahh i te przekonanie ze moje dziecko jest najważniejsze. Wyjątkowe jest dla Ciebie. W grupie 10 czy 15 osób jest dla nas na równi z resztą.Ja się tylko odniosłam do tego co napisałaś, że dzieci od 1 września przez cały czas trwania żłobka płaczą od otwarcia od zamknięcia i nikt się nimi nie interesuje. Dla mnie to jest dziwne i nadaje się do zgłoszenia i do mediów - szczególnie, że piszesz to jako pracownica
Na większość z wyżej wymienionych niestety nie mam wplywu1) źle przeprowadzona adaptacja 2) brak responsywności opiekunek / ich przeciążenie / styl pracy 3) brak gotowości dziecka - są takie dzieci, które mogą w danym momencie być niegotowe / rozwojowo trudny moment 4) nieodpowiednia organizacja miejsca (za dużo/ za mało/ nie takie bodźce)...
To tak na szybko.
olka11135
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Wrzesień 2021
- Postów
- 22 826
A co mam pisać? Jak wyżej, że maluchy machają rodzicom na pożegnanie i biegną do stolików z uśmiechem na twarzy już pierwszego dnia? Nie będę opowiadać bajek.
A, i wypraszam sobie ze nikt się nie interesuje dziećmi. Chyba że masz na myśli rodziców koczujących na parkingu pod przedszkolem do ostatniej minuty przez zamknięciem?
Zacytuję Ci kilka Twoich wypowiedzi:
"nie jestem w stanie oddać go do żłobka bo sama w żłobku pracuje (raczej pracowałam) i wiem jak są traktowane takie dzieci jak on"
"znam to od kuchni, więc powiem Ci ze niektóre opiekunki są wredne i bez serca, tylko czekają aż będą mogły wyjść na papieroska, a wszelkie wypadki potrafią doskonale tuszować. Jakie mają sposoby to głowa mała! Tych, które podchodzą do dzieci w odpowiedni sposób jest serio niewiele... Ciekawe jakby się czuły gdyby ktoś pod ich nieobecnością tak traktował ich dzieci. Przez cały ten czas kiedy pracowałam w przedszkolu nie moglam w to uwierzyć, a baba w żłobku z którą współpracowalam była najgorsza że wszystkich."
"U mnie w pracy cały wrzesień jest ryk od 6.30 do 17 czy 18, zależy jak długo pracujemy. Dziwnie to zabrzmi, ale to "normalne" jeśli normalnością to można nazwać. I są to dzieci bez zaburzeń. Rozumiem że Twoje źle to zniosło, i zostawiło po sobie ślad na psychice dziecka. Przykre to bardzo. Dlatego ja się nie odważę oddać synka do żłobka"
"Najgorsze: wyrywanie dzieci z rąk rodziców "
Dla mnie wszystko co napisałaś w tych cytatach nie jest normalne. I nigdy nie spotkałam się z takim traktowaniem dzieci w żłobkach (do których przecież trafią dzieci od 4 miesiąca życia czyli całkowicie bezbronne, niechodzące), ani nawet w przedszkolach gdzie dzieci są jednak większe. I mówię tu też o państwowych placówkach.
Po raz kolejny piszesz o pierwszym dniu - a ja po raz kolejny napiszę, że dziecko i rodzic ma prawo przejść adaptację z dzieckiem nawet w pandemii, jeżeli placówka łamie to prawo można to zgłosić
reklama
olka11135
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Wrzesień 2021
- Postów
- 22 826
Ahh i te przekonanie ze moje dziecko jest najważniejsze. Wyjątkowe jest dla Ciebie. W grupie 10 czy 15 osób jest dla nas na równi z resztą.
Ja tu się w ogóle nie odnoszę do moich dzieci bo moje dzieci mają taką szkołę o jakiej większość dzieci w Polsce może pomarzyć. Ale mam wielu znajomych, którzy mają dzieci w państwowych placówkach i żadne z dzieci tam nie płacze od rana do wieczora. Panie - a właściwie ciocie (bo to są tak cudowne osoby) robią wszystko by maluchy miały tam jak najlepiej. Dlatego dla mnie żłobek o którym piszesz to jest niestety smutny ewenement i jeżeli nawet spoko opiekunki (czyli Ty) przymykają oko na "wredne opiekunki bez serca" to nic się w takich placówkach nie zmieni na lepsze, a szkoda tylko dzieci. Dla mnie temat zakończony - jak masz ochotę poprawić los tych dzieci, to ja chętnie (z racji zawodu) się tym zajmę, ale muszę mieć dane placówki na priv
Podziel się: