reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

3 latek i brak spodziewanego rozwoju ...

reklama
To chyba po prostu zależy od placówki. Za równo w moim (prywatne) jak i koleżanek (państwowe) są adaptacje tak długo jak rodzic i dziecko potrzebuje więc nie ma sytuacji, że 1 września dziecko zostawiasz i ono płacze bo zwyczajnie jest tam z rodzicem.
W moim dodatkowo są kamery więc mogę zawsze zobaczyć co się dzieje w grupie.

A dodam, że jestem raczej przeciwniczką żłobków ;)

Edit. Teraz jak się jeszcze nad tym zastanowiłam (bo moje młodsze dziecko ma 7 lat, to już pamięć zawodzi co było 6 lat temu) to w ogóle 1 września nie przypominam sobie by jakieś dziecko zostało od nie wiem 7 do 17
U nas też są kamery.
Niestety 2020 i styczeń 2021 (od lutego nie wiem jak to wyglądało bo przeszłam na L4) rodzice w naszej placówce mogli odprowadzać dzieci jedynie do szatni, tam je rozebrać i podprowadzić pod salę. A w przedszkolu (osobne wejście) tylko do drzwi, dziecko tam zostaje odbierane i np że mną idzie do szatni, pomagam mu się rozebrać i zaprowadzam do sali. Spotkania adaptacyjne były wstrzymane z tego co pamiętam. W rodzinie mam dziecko (autystyczne) które we wrześniu rozpoczęło zajęcia w przedszkolu integracyjnym w innym mieście, i zasada była taka sama - dziecko do drzwi wejściowych tam zostaje odbierane przez przedszkolankę i tyle. Wiem że pierwszy tydzień trochę przymykały oko, niechetnie, ale pozwalały wejść i odprowadzić dziecko pod salę. Ale od następnego tygodnia sztywno trzymały się zasad.
A, i nikt Ci nie nakazuje odbierać dziecka pierwszego dnia o 17 czy 18. Możesz zostawić na dwie godziny na początek, ale zdarzają się rodzice którzy siedzą pod przedszkolem w samochodzie i czekają do 17.58. Takich nie brakuje.
 
U nas też są kamery.
Niestety 2020 i styczeń 2021 (od lutego nie wiem jak to wyglądało bo przeszłam na L4) rodzice w naszej placówce mogli odprowadzać dzieci jedynie do szatni, tam je rozebrać i podprowadzić pod salę. A w przedszkolu (osobne wejście) tylko do drzwi, dziecko tam zostaje odbierane i np że mną idzie do szatni, pomagam mu się rozebrać i zaprowadzam do sali. Spotkania adaptacyjne były wstrzymane z tego co pamiętam. W rodzinie mam dziecko (autystyczne) które we wrześniu rozpoczęło zajęcia w przedszkolu integracyjnym w innym mieście, i zasada była taka sama - dziecko do drzwi wejściowych tam zostaje odbierane przez przedszkolankę i tyle. Wiem że pierwszy tydzień trochę przymykały oko, niechetnie, ale pozwalały wejść i odprowadzić dziecko pod salę. Ale od następnego tygodnia sztywno trzymały się zasad.
A, i nikt Ci nie nakazuje odbierać dziecka pierwszego dnia o 17 czy 18. Możesz zostawić na dwie godziny na początek, ale zdarzają się rodzice którzy siedzą pod przedszkolem w samochodzie i czekają do 17.58. Takich nie brakuje.

Ja się tylko odniosłam do tego co napisałaś, że dzieci od 1 września przez cały czas trwania żłobka płaczą od otwarcia od zamknięcia i nikt się nimi nie interesuje. Dla mnie to jest dziwne i nadaje się do zgłoszenia i do mediów - szczególnie, że piszesz to jako pracownica
 
Coś nie tak? Co konkretnie?
1) źle przeprowadzona adaptacja 2) brak responsywności opiekunek / ich przeciążenie / styl pracy 3) brak gotowości dziecka - są takie dzieci, które mogą w danym momencie być niegotowe / rozwojowo trudny moment 4) nieodpowiednia organizacja miejsca (za dużo/ za mało/ nie takie bodźce)...
To tak na szybko.
 
Ja się tylko odniosłam do tego co napisałaś, że dzieci od 1 września przez cały czas trwania żłobka płaczą od otwarcia od zamknięcia i nikt się nimi nie interesuje. Dla mnie to jest dziwne i nadaje się do zgłoszenia i do mediów - szczególnie, że piszesz to jako pracownica
A co mam pisać? Jak wyżej, że maluchy machają rodzicom na pożegnanie i biegną do stolików z uśmiechem na twarzy już pierwszego dnia? Nie będę opowiadać bajek.
A, i wypraszam sobie ze nikt się nie interesuje dziećmi. Chyba że masz na myśli rodziców koczujących na parkingu pod przedszkolem do ostatniej minuty przez zamknięciem?
 
Ja się tylko odniosłam do tego co napisałaś, że dzieci od 1 września przez cały czas trwania żłobka płaczą od otwarcia od zamknięcia i nikt się nimi nie interesuje. Dla mnie to jest dziwne i nadaje się do zgłoszenia i do mediów - szczególnie, że piszesz to jako pracownica
Wkurzyłam się. Chyba jesteś jednym z tych roszczeniowych rodziców którzy przyprowadzają dzieci z gorączką, wymiotami, albo silnym rozwolnieniem i mają za złe że godzinę później dzwonię i proszę o odebranie chorego dziecka. Dlatego nie nadaję się do tej pracy. Nie dlatego że coś nie działa w mojej relacji z dziećmi, tylko dlatego że nie mam odpornosci psychicznej na roszczeniowych rodziców.
 
Ja się tylko odniosłam do tego co napisałaś, że dzieci od 1 września przez cały czas trwania żłobka płaczą od otwarcia od zamknięcia i nikt się nimi nie interesuje. Dla mnie to jest dziwne i nadaje się do zgłoszenia i do mediów - szczególnie, że piszesz to jako pracownica
Ahh i te przekonanie ze moje dziecko jest najważniejsze. Wyjątkowe jest dla Ciebie. W grupie 10 czy 15 osób jest dla nas na równi z resztą.
 
1) źle przeprowadzona adaptacja 2) brak responsywności opiekunek / ich przeciążenie / styl pracy 3) brak gotowości dziecka - są takie dzieci, które mogą w danym momencie być niegotowe / rozwojowo trudny moment 4) nieodpowiednia organizacja miejsca (za dużo/ za mało/ nie takie bodźce)...
To tak na szybko.
Na większość z wyżej wymienionych niestety nie mam wplywu
 
A co mam pisać? Jak wyżej, że maluchy machają rodzicom na pożegnanie i biegną do stolików z uśmiechem na twarzy już pierwszego dnia? Nie będę opowiadać bajek.
A, i wypraszam sobie ze nikt się nie interesuje dziećmi. Chyba że masz na myśli rodziców koczujących na parkingu pod przedszkolem do ostatniej minuty przez zamknięciem?

Zacytuję Ci kilka Twoich wypowiedzi:
"nie jestem w stanie oddać go do żłobka bo sama w żłobku pracuje (raczej pracowałam) i wiem jak są traktowane takie dzieci jak on"
"znam to od kuchni, więc powiem Ci ze niektóre opiekunki są wredne i bez serca, tylko czekają aż będą mogły wyjść na papieroska, a wszelkie wypadki potrafią doskonale tuszować. Jakie mają sposoby to głowa mała! Tych, które podchodzą do dzieci w odpowiedni sposób jest serio niewiele... Ciekawe jakby się czuły gdyby ktoś pod ich nieobecnością tak traktował ich dzieci. Przez cały ten czas kiedy pracowałam w przedszkolu nie moglam w to uwierzyć, a baba w żłobku z którą współpracowalam była najgorsza że wszystkich."
"U mnie w pracy cały wrzesień jest ryk od 6.30 do 17 czy 18, zależy jak długo pracujemy. Dziwnie to zabrzmi, ale to "normalne" jeśli normalnością to można nazwać. I są to dzieci bez zaburzeń. Rozumiem że Twoje źle to zniosło, i zostawiło po sobie ślad na psychice dziecka. Przykre to bardzo. Dlatego ja się nie odważę oddać synka do żłobka"
"Najgorsze: wyrywanie dzieci z rąk rodziców 😳"

Dla mnie wszystko co napisałaś w tych cytatach nie jest normalne. I nigdy nie spotkałam się z takim traktowaniem dzieci w żłobkach (do których przecież trafią dzieci od 4 miesiąca życia czyli całkowicie bezbronne, niechodzące), ani nawet w przedszkolach gdzie dzieci są jednak większe. I mówię tu też o państwowych placówkach.
Po raz kolejny piszesz o pierwszym dniu - a ja po raz kolejny napiszę, że dziecko i rodzic ma prawo przejść adaptację z dzieckiem nawet w pandemii, jeżeli placówka łamie to prawo można to zgłosić
 
reklama
Ahh i te przekonanie ze moje dziecko jest najważniejsze. Wyjątkowe jest dla Ciebie. W grupie 10 czy 15 osób jest dla nas na równi z resztą.

Ja tu się w ogóle nie odnoszę do moich dzieci bo moje dzieci mają taką szkołę o jakiej większość dzieci w Polsce może pomarzyć. Ale mam wielu znajomych, którzy mają dzieci w państwowych placówkach i żadne z dzieci tam nie płacze od rana do wieczora. Panie - a właściwie ciocie (bo to są tak cudowne osoby) robią wszystko by maluchy miały tam jak najlepiej. Dlatego dla mnie żłobek o którym piszesz to jest niestety smutny ewenement i jeżeli nawet spoko opiekunki (czyli Ty) przymykają oko na "wredne opiekunki bez serca" to nic się w takich placówkach nie zmieni na lepsze, a szkoda tylko dzieci. Dla mnie temat zakończony - jak masz ochotę poprawić los tych dzieci, to ja chętnie (z racji zawodu) się tym zajmę, ale muszę mieć dane placówki na priv
 
Do góry