reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

.

Kiedy się poznaliśmy, bylismy nastolatkami, nie ustalaliśmy wtedy planu na życie. Fajnie spędzaliśmy razem czas i to wystarczyło, tak jak chyba wszystkim w tym wieku. Od tego się zaczęło.

A mnie dziwi, bo od początku wiedział jakie są moje priorytety (małżeństwo, rodzina, dzieci, nowy dom), Ciebie nie musi.

Nie próbuję nikomu dokopać. Zalozylam temat chcąc pogadać z kims kto ma podobne doświadczenia. A wokół same jędze rzucające tekstami
- rozstańcie sie
- po co tkwić w takim związku
- po co zrobiłaś sobie z nim dziecko
I sugerujące ze jestem głupia, nieszczęśliwa, że nigdy nie stworzę rodziny. Dawno nie było mi tak przykro. Nie jestem furiatką, raczej spokojną osobą. Nie wiem dlaczego oceniasz...
chyba ostatni raz, jak się wykręcił od ślubu było ci tak przykro, co?
 
reklama
Też tak to widzę. Zastanawia mnie czy tylko ja się zatrzymałam na takim etapie :/
Jedyne wyjście to spokojna szczera rozmowa. Bez naciskania, płaczu czy szantażu. Musicie sobie nawzajem powiedzieć jak wyobrażacie sobie dalsze życie, czego chcecie a czego nie. Jeśli którejś ze stron nie będzie odpowiadać to albo pójdziecie na jakiś kompromis albo się rozstaniecie. Chociaż o kompromis w przypadku ślubu którego ty bardzo pragniesz a którego być może wcale nie chce twój facet może być ciężko. Bo jeśli go nie weźmiecie a zostaniecie razem ty może będziesz mu to wypominać kolejne lata lub jeśli go weźmiecie on może wypominać tobie że zrobił to dla ciebie i pod twoim naciskiem.
Tylko szczera rozmowa wam pomoże.
 
Dojrzałość nie ma nic do tego. Sytuacje się zmieniają, występują inne okoliczności. Jesteśmy pare lat razem, długo się znamy, razem dorastaliśmy, nasze życie na przestrzeni lat uległo zmianie. Jakbyś była dojrzała, to byś o tym wiedziała. A nie rzucała tekstami "dorośnij". Żałosne.
Żałosne to jest twierdzić, że trzeba żyć z jednym facetem do końca życia tylko dlatego że jest się z nim od nastolatka, że zmiana partnera życiowego to "skakanie z kwiatka na kwiatek". Żałosne jest "proszenie i grożenie", żeby facet się z Tobą ożenił. Masz rację ludzie się zmieniają, sytuację się zmieniają i dojrzały człowieka potrafi się albo dostosować, a jak nie chce/nie umie/nie może to odchodzi.

Ty jesteś nieszczęśliwa bez ślubu. A pomyślałaś o swoim facecie przez moment? Może on będzie nieszczęśliwy jak ten ślub weźmie.

Pomijam już resztę jaka napisałaś w tym wątku. Dla mnie trwanie przy sobie na siłę to nie oznaka dojrzałości, raczej głupoty
 
Jedyne wyjście to spokojna szczera rozmowa. Bez naciskania, płaczu czy szantażu. Musicie sobie nawzajem powiedzieć jak wyobrażacie sobie dalsze życie, czego chcecie a czego nie. Jeśli którejś ze stron nie będzie odpowiadać to albo pójdziecie na jakiś kompromis albo się rozstaniecie. Chociaż o kompromis w przypadku ślubu którego ty bardzo pragniesz a którego być może wcale nie chce twój facet może być ciężko. Bo jeśli go nie weźmiecie a zostaniecie razem ty może będziesz mu to wypominać kolejne lata lub jeśli go weźmiecie on może wypominać tobie że zrobiła to dla ciebie i pod twoim naciskiem.
Tylko szczera rozmowa wam pomoże.
Myslisz się nie rozmawialiśmy... Ale Dzis spróbuję. Z czystej ciekawości jak on to dalej widzi
 
Dziewczyny Ci radzą bo szukasz rady.
Nie ich wina, że Szukasz innej.

On znał Twoje priorytety o super, a Ty jego?
Czy nie pytałaś [emoji6]

Ja wiem jak to jest być w związku od szczeniaka, byłam w takim 11 lat.
Ba! Wyszłam za niego za mąż. A kiedy okazało się, że po latach jednak te priorytety się rozjechały i żyje ze zwykłym dupkiem to kazałam mu się wyprowadzić i się rozwiodłam. Bo uwaga.. On miał prawo chcieć prowadzić inne życie niż ja, a ja ze swoich planów nie zamierzałam i nie chciałam rezygnować. Do głowy mi nie przyszło, żeby go o cokolwiek błagać [emoji28] a płakać i wyprowadzać się dlatego? Bym chyba do końca życia swoją godnością podłogi szorowała.
Nasz związek był na tyle beznadziejny i nijaki, że na myśl o tym, że mogłabym mieć z nim dziecko mam odruch wymiotny. Gdyby tak się stało, na pewno bym go nie urodziła. Mimo, że bardzo dziecka pragnę to takiego ojca bym mu nie dała.
Wychodzę z założenia, że facet z którym zajdę w ciążę ma być super! Ma być wspaniałym partnerem, ekstra tatą, super kochankiem i najlepszym przyjacielem moim i dziecka. Czy to znaczy sielankę? Nie, wszyscy się kłócą i mają gorsze dni. Czasem z moim obecnym partnerem wściekamy się na siebie jak źli, ale wiem, że nigdy nie będę mu musiała mówić, żeby mi POMAGAŁ przy NASZYM DZIECKU. Jest jego tatą, będzie robił to wszystko co ja bo będzie chciał i powinien. A co jeśli się mylę? To go kopne w dupe i będę najlepsza samotną matką na świecie, a mojemu dziecku nigdy nie pozwolę żyć w towarzystwie beznadziejnego tatusia.
Kiedy się poznaliśmy, bylismy nastolatkami, nie ustalaliśmy wtedy planu na życie. Fajnie spędzaliśmy razem czas i to wystarczyło, tak jak chyba wszystkim w tym wieku. Od tego się zaczęło.

A mnie dziwi, bo od początku wiedział jakie są moje priorytety (małżeństwo, rodzina, dzieci, nowy dom), Ciebie nie musi.

Nie próbuję nikomu dokopać. Zalozylam temat chcąc pogadać z kims kto ma podobne doświadczenia. A wokół same jędze rzucające tekstami
- rozstańcie sie
- po co tkwić w takim związku
- po co zrobiłaś sobie z nim dziecko
I sugerujące ze jestem głupia, nieszczęśliwa, że nigdy nie stworzę rodziny. Dawno nie było mi tak przykro. Nie jestem furiatką, raczej spokojną osobą. Nie wiem dlaczego oceniasz...
 
Żałosne to jest twierdzić, że trzeba żyć z jednym facetem do końca życia tylko dlatego że jest się z nim od nastolatka, że zmiana partnera życiowego to "skakanie z kwiatka na kwiatek". Żałosne jest "proszenie i grożenie", żeby facet się z Tobą ożenił. Masz rację ludzie się zmieniają, sytuację się zmieniają i dojrzały człowieka potrafi się albo dostosować, a jak nie chce/nie umie/nie może to odchodzi.

Ty jesteś nieszczęśliwa bez ślubu. A pomyślałaś o swoim facecie przez moment? Może on będzie nieszczęśliwy jak ten ślub weźmie.

Pomijam już resztę jaka napisałaś w tym wątku. Dla mnie trwanie przy sobie na siłę to nie oznaka dojrzałości, raczej głupoty
Nie uważam że trzeba być z jednym facetem do końca. Ale nie przekonasz mnie takimi komentarzami do zmiany całego życia. Ja wybralam taką drogę, nie potrzebuję doradców takich jak ty.
Pewnie ze pomyślałam, miedzy innymi dlatego do żadnego slubu jeszcze nie doszło 😉
 
reklama
Dziewczyny Ci radzą bo szukasz rady.
Nie ich wina, że Szukasz innej.

On znał Twoje priorytety o super, a Ty jego?
Czy nie pytałaś [emoji6]

Ja wiem jak to jest być w związku od szczeniaka, byłam w takim 11 lat.
Ba! Wyszłam za niego za mąż. A kiedy okazało się, że po latach jednak te priorytety się rozjechały i żyje ze zwykłym dupkiem to kazałam mu się wyprowadzić i się rozwiodłam. Bo uwaga.. On miał prawo chcieć prowadzić inne życie niż ja, a ja ze swoich planów nie zamierzałam i nie chciałam rezygnować. Do głowy mi nie przyszło, żeby go o cokolwiek błagać [emoji28] a płakać i wyprowadzać się dlatego? Bym chyba do końca życia swoją godnością podłogi szorowała.
Nasz związek był na tyle beznadziejny i nijaki, że na myśl o tym, że mogłabym mieć z nim dziecko mam odruch wymiotny. Gdyby tak się stało, na pewno bym go nie urodziła. Mimo, że bardzo dziecka pragnę to takiego ojca bym mu nie dała.
Wychodzę z założenia, że facet z którym zajdę w ciążę ma być super! Ma być wspaniałym partnerem, ekstra tatą, super kochankiem i najlepszym przyjacielem moim i dziecka. Czy to znaczy sielankę? Nie, wszyscy się kłócą i mają gorsze dni. Czasem z moim obecnym partnerem wściekamy się na siebie jak źli, ale wiem, że nigdy nie będę mu musiała mówić, żeby mi POMAGAŁ przy NASZYM DZIECKU. Jest jego tatą, będzie robił to wszystko co ja bo będzie chciał i powinien. A co jeśli się mylę? To go kopne w dupe i będę najlepsza samotną matką na świecie, a mojemu dziecku nigdy nie pozwolę żyć w towarzystwie beznadziejnego tatusia.
Co prawda nie szukam rady, ale bardzo dziękuję za ten komentarz :)
Z niektórymi zdaniami się nie zgadzam, ale nie chce tłumaczyć i nakręcać tej spirali.
 
Do góry