Cześć Dziewczyny,
za radą
katiuszki parę słów o mnie, bo rzeczywiście wkręcić się w ten wątek trudno, hihi
No więc jak już pisałam, w tym roku stukną mi 32 lata. Zawsze sobie mówiliśmy, że dobrze by było miec dziecko do 30-tki, jak jeszcze było trochę czasu i z przodu była dwójka. Tak jakoś minęło 5 lat, w międzyczasie wyjechaliśmy za granicę i musieliśmy zaczynac od nowa, więc dziecko zeszło w obliczu problemów, z jakimi się borykalismy, na drugi plan. Jak już sytuacja się ustabilizowała, zaczęliśmy próbowac i przyszedł zimny prysznic. Ja brałam tabletki 3 lata, przestałam je brać dokładnie dwa lata temu. Cykle mam regularne, co 28-29 dni, z tego co wiem to jajeczkuję. Póki co nie robiliśmy żadnych badań, bo w sumie się mówi, że po roku trzeba się zacząć niepokoić, a u nas to było raptem kilka miesięcy. No ale w zeszłym miesiącu, jak kolejny raz dostałam @, przy okazji kontrolnej wizyty u gin powiedziałam, że ciagle nam nie wychodzi. Zbadała mnie (akurat byłam przed owulacją), pokazała na USG pęcherzyk, zbadała i powiedziała, że wszystko wygląda ok i nie wie, czemu nie zachodzę. Stanęło na tym, że M. ma zbadać żołnierzyki i potem będziemy działać dalej. Jak się okaże, że chłopaki są w porządku, będziemy badać mnie. Badanie miało być w tym tygodniu ale nie wypaliło i będzie dopiero 17.7. Do tej pory początkowo próbowaliśmy na spontanie, potem zaczęłam robić testy owulacyjne, najpierw te kreskowe, ale były jak dla mnie beznadziejne, a potem elektroniczne (były super). Niestety ten miesiąc starań spisuję na straty, bo akurat w moje dni płodne wyjeżdżam (sama), a jak rócę, to M. na 5 dni przed badaniem ma zakaz przytulanek, ehh...
Więc odpowiadając na pytanie: zasadniczo pobieżnie
badań typu drożność jajników czy hormony jeszcze nie miałam,a le wszystko przede mną. Chociaż myślę, że problemem u mnie może byc psycha (robię sobie ciśnienie ale nic na to nie poradzę, czas mija, a ja młodsza nie będę) i/lub geny, bo moja mama ma tylko mnie (z tego co wiem nie mogli mieć więcej dzieci i zanim zaszła w ciążę ze mną, trwało to ok. 1,5 roku).
CO do mojego stylu życia to myślę, że nie jest najgorzej: biorę kwas foliowy od roku, pije b. mało alkoholu, nie palę, staram zdrowo się odżywiać, jem mało mięsa, dużo owoców i warzyw, biorę Bodymaxa, wysypiam się i staram się trochę ruszać, chociaż ostatnio było z tym u mnie różnie. M. podobnie, chociaż ma siedzącą pracę i raczej sporo stresu.
Ufff, to na razie chyba tyle, bo Was zanudzę
Pozdrawiam