Wyniki

Dziewczyny po wizycie już, jest 11 pęcherzyków troszke przybyło,az lekarz był zdziwiony. Punkcja na 10:00 w piątek.Dzisiaj już tylko zastrzyk z ovitrelle.Dobrze,że koniec tego kłucia.

A coś więcej , na ile to skuteczność podnosi? I jak oni sobie za to liczą w tych klinikach, bo mam mieć dwa zarodki podane, to za każdy osobno policzą? Miała któras z Was to robione?

Dziewczyny dziś wizyta o 14:30. Dziękuję za Wasze wsparcie, jestescie kochane. Siedze jak na szpilkach na myśl o tym, co się dziś dowiem. Lekarz ostatnio cos mi wspominał o jakimś AZH. Miała to któraś? Warto w to inwestować?

Rośnie tyle samo co ostatnio,dobrze że nie mniej. Jestem dobrej myśli i taka jakaś spokojna teraz,może dlatego,że juz wiem co mnie czeka.

Dziewczyny mam pewien dylemat,czy w trakcie stymulacji można farbować włosy? Kiedy odstawiałyście zapachowe kosmetyki w dniu punkcji,przed nią i do kiedy?

Tez bym sobie tego właśnie życzyła i z tą myślą uciekam do spania,bo padnięta jestem i dosyć wrażeń na dziś było.

Dziewczyny wracam do gry to znaczy do walki ponownie. Udało się nam nazbierać fundusze na procedurę i jestem już na stymulacji 5 dzień,dziś była pierwsza kontrola i przedłużenie zastrzyków stymulacyjnych.Rośnie po 3 pęcherzyki w każdym jajniku.Kolejna wizyta w środę 14 lutego a punkcja być może...

Nie wiem jeszcze co będzie.Na razie jest opcja wyciągnięcia tego płynu poprzez biopsję i po jego zbadaniu w zależności od tego co bedzie, dalsze kroki.Niestety torbiel jest bardzo duża ma już 40 mm i sama się nie wchłonie, ani za pomocą żadnej farmakoterapii.

Dziewczyny dziękuję za słowa pociechy i Wasze wsparcie.Ja na razie muszę się wyłączyć i skupić na własnym leczeniu.Jestem zdruzgotana i nie wiem ile czasu zajmie mi pozbieranie się po tych przeżyciach.Trzymam kciuki za Was wszystkie,życzę powodzenia we wszelkich staraniach.Byłyście dla mnie...

Wątpię czy mi sie to uda.Niestety jak się wali to wszystko i mój związek też przechodzi poważny kryzys.

Dziś robiłam betę.Niestety wynik poniżej 1 nie pozostawia złudzeń.Nadzieja się skończyła.Nie mam już mrożonych zarodków,ani pieniedzy na kolejną procedurę.Moje starania o dziecko kończą się porażką po raz trzeci.Tak się nieszczęśliwie złożyło,że dziś miałam też wizytę u onkologa i w lewej...

Kochana wiem, że to ciężkie.Dla kazdej która musiala przez to przechodzić.I jak widzisz nie ma reguły i to wygląda jak loteria.Jednak warto walczyć, więc nie poddawaj się.

Też widzę spać nie możesz, ja to samo.To czekanie i napięcie mnie wykańcza.Albo nie potrafię zasnąć,albo budzę się za wcześnie.

Mój m ma już syna 16 letniego z poprzedniego związku, ale bardzo chciałby znowu byc tatą. Problem to moja hiperprolaktynemia, niedrożny jajowód, zespół LUF czyli niepekajace pęcherzyki, a tym samym brak naturalnej owulacji i wrogi śluz.Jakby tego było mało, rośnie mi mięśniak dlatego pośpiech...

Mój m ma już 45 lat, ale nasienie na szczęście dobre. Chociaż z nim nie ma problemu.

Myślę, że oni nie ogarniają tej całej medykalizacji procedur i ilosci leków które musimy w siebie pakować, pomijając jeszcze nasze złe samopoczucie, zmnienne nastroje, lęki i obawy.

Dziewczyny mam pytanie, jak długo po transferze brałyście nospe? Zastanawiam się czy jeszcze brać, czy już odstawić. Transfer miałam we wtorek.

Cudowności, piękny widok :-) :)

Ja mialam teraz drugie podejście z dwoma mrożakami.Wcześniejszy jedyny transfer niestety nieudany miał miejsce w lipcu.

Super wiadomości :-) :) tak myślałam, że jednak coś wymysli dla Ciebie ten cudotwórca :tak::tak::tak:

Ja w ogóle od dnia transferu nie rozmawiam o tym wszystkim z moim M. On nie pyta jak sie czuję, na jakieś wsparcie specjalne też nie mam co liczyć. Posiłki od dnia transferu sama sobie przygotowuję, tak jaki i zakupy robię. Nie ma taryfy ulgowej,ani specjalnego traktowania. Jedynie mnie pogonił...

Cudowna wiadomość,która dodaje wiary i otuchy, że warto walczyć i próbować.

Ważne że bez zabiegu się obędzie.Po co Ci takie wątpliwe atrakcje.Organizm sobie poradzi i się oczyści a Ty bez uszczerbku i zbędnych przerw przystapisz do dalszych działań.

Właśnie za książkę się wezmę, bo nigdy czasu na to nie ma dosyć, a cała sterta książek i gazet na mnie czeka. Najpierw jeszcze aptekę odwiedzę, aby zapas leków uzupełnić.

Dzwonił do mnie lakarz od ivf i powiedział, że nie ma jeszcze łożyska na tym etapie, które przekazuje takie leki przez krwioobieg. Więc sam zlecił właśnie takie leki. Dziś się z nimi wyrobię, bo to dawka na 1 dzień co 12 godzin.

Z tym obżeraniem to ostrożnie kochana, bo nadprogramowych kilogramów jeszcze sporo Cie czeka :-p:-p:-p Bete lekarz kazał 30 .09 zrobić,ale nie bardzo mam gdzie, bo to sobota wypadnie, więc chyba dzień wcześniej zrobię.

Oczywiście tak zrobiłam. Jadnak męczy mnie już to zaleganie bezczynne na kanapie. Ale co zrobić wszystko poświęcę dla dobra sprawy.

I to jest główną przyczyną, bo jak nie brałam tych leków to rok czasu miałam spokój z infekcjami.

Ja z chodzeniem do kibelka na szczęśćie nie mam problemu. Chociaż z tym jednym :rolleyes2:

Ale jak ja mam 3 razy dziennie dopochwowo luteine to juz nie dam rady nic wiecj tam stosować. Dlatego doustnie dostałam orungal i do smarowania pimafucort.