Mam chwilkę to opiszę Wam moj poród!
W piatek kolo 12 odeszły mi wody, w szpitalu bylismy okolo 13, ale ja o 11 zjadłam ciastko i wypilam kawe,wiec lekarz na IP powiedzial ze dzisiaj mi zrobią cesarke ale musze odczekac to 6 godzin
a oni nie mają miejsc, wiec mam sie rozebrac i czekac na Izbie Przyjęc
Wiec czekalam co chwila podlaczali mi ktg, z dzidzią bylo wszystko dobrze
Okolo 17 dostalam skurczy co 5 min
O 18 przyszła lekarka i mowi ze juz tną dziewczyne przede mną i jak tylko skonczą to ja jestem nastepna
Ale o 18.30 przyszła i mowi ze pani pietrzak(moja gin) juz zbiera się do szpitala bo zaczyna dyżur i po rozmowie z nimi powiedziala ze jak ja chce to moge poczekac to ona mi zrobi zabieg
Wiec juz mowię ok.....juz czekałam tyle to poczekam jeszcze to 40min
Skurcze juz mialam co 2 min, a wody to juz wszystkie cyba ze mnie odeszly
Ale lekarka powiedziala ze nie mam rozwarcia i ona nie czuje zadnych skurczy
i ze mam isc na patalogie ciazy to podlacza mnie do ktg i moze dadza cos rozkurczowego
20 min pozniej dzwonilam ze łzami do pietrzakowej pytac jej gdzie jest bo mialam skurcz za skurczem bez żadnej przerwy, a moj tomek juz byl tak przerażony i wsciekły na to ze tyle czekamy......ona przybiegla za 5 min, zbadala mnie, powiedziala ze rozwarcie na 6 cm i za chwile urodze
Ale zobaczyla moja wkladke i mowi ze jest krew i kazala mnie natychmiast odłącyc od ktg i szybko na sale operacyjna
No i pobieglismy....tzn ja pojechalam wozkiem prawie juz mdlejąc z bolu
Nie mogli mi sie wbic w kregoslup bo mialam ciagle skurcze, a trzeba wyczekac do prerwy...
no ale sie udalo w koncu
no i od razu p pietrzak zaczela mnie ciąc....
a ja do niej ze czemu ja to czuje.....
tzn czułam wszystko oprócz bólu
Czułam jak mi dotyka brzuch, jak mi wkłada prawie reke do środka, jak szarpie za macice, jak wyjmuje dziecko....
Koszmar!!
Bylo mi strasznie zimno z nerwów, trzesła mi się szczeka, bylo mi słabo, chciało mi sie wymiotowac i ciagle pytalam czy to tak musi byc
Ale anastezolog(wredna baba) mowila ze jestem panikarą i zebym nie przesadzal

Wyjeli Hanie z brzucha a ona nie plakała, wiec juz zawalu dostalam i lzy mi same lecialy
dostala tylko 6 pkt

Okazalo sie ze lozysko się odklejało i w wodach byla krew i ona sie tym dławiła
A potem pokazali mi dziecko(juz bylo z nią wszystko dobrze) a mnie przewieźli na OIOM

i jeszcze dostalam krwotoku z macicy....
Wiec teraz mam anemie i jestem troszkę słaba, blada jak ściana i obolała.
Ale bardzo szczęśliwa, że Hanulek jest zdrowy i jest z nami!!
W piatek kolo 12 odeszły mi wody, w szpitalu bylismy okolo 13, ale ja o 11 zjadłam ciastko i wypilam kawe,wiec lekarz na IP powiedzial ze dzisiaj mi zrobią cesarke ale musze odczekac to 6 godzin
a oni nie mają miejsc, wiec mam sie rozebrac i czekac na Izbie Przyjęc
Wiec czekalam co chwila podlaczali mi ktg, z dzidzią bylo wszystko dobrze
Okolo 17 dostalam skurczy co 5 min
O 18 przyszła lekarka i mowi ze juz tną dziewczyne przede mną i jak tylko skonczą to ja jestem nastepna
Ale o 18.30 przyszła i mowi ze pani pietrzak(moja gin) juz zbiera się do szpitala bo zaczyna dyżur i po rozmowie z nimi powiedziala ze jak ja chce to moge poczekac to ona mi zrobi zabieg
Wiec juz mowię ok.....juz czekałam tyle to poczekam jeszcze to 40min
Skurcze juz mialam co 2 min, a wody to juz wszystkie cyba ze mnie odeszly
Ale lekarka powiedziala ze nie mam rozwarcia i ona nie czuje zadnych skurczy
i ze mam isc na patalogie ciazy to podlacza mnie do ktg i moze dadza cos rozkurczowego
20 min pozniej dzwonilam ze łzami do pietrzakowej pytac jej gdzie jest bo mialam skurcz za skurczem bez żadnej przerwy, a moj tomek juz byl tak przerażony i wsciekły na to ze tyle czekamy......ona przybiegla za 5 min, zbadala mnie, powiedziala ze rozwarcie na 6 cm i za chwile urodze
Ale zobaczyla moja wkladke i mowi ze jest krew i kazala mnie natychmiast odłącyc od ktg i szybko na sale operacyjna
No i pobieglismy....tzn ja pojechalam wozkiem prawie juz mdlejąc z bolu
Nie mogli mi sie wbic w kregoslup bo mialam ciagle skurcze, a trzeba wyczekac do prerwy...
no ale sie udalo w koncu
no i od razu p pietrzak zaczela mnie ciąc....
a ja do niej ze czemu ja to czuje.....
tzn czułam wszystko oprócz bólu
Czułam jak mi dotyka brzuch, jak mi wkłada prawie reke do środka, jak szarpie za macice, jak wyjmuje dziecko....
Koszmar!!
Bylo mi strasznie zimno z nerwów, trzesła mi się szczeka, bylo mi słabo, chciało mi sie wymiotowac i ciagle pytalam czy to tak musi byc
Ale anastezolog(wredna baba) mowila ze jestem panikarą i zebym nie przesadzal

Wyjeli Hanie z brzucha a ona nie plakała, wiec juz zawalu dostalam i lzy mi same lecialy
dostala tylko 6 pkt

Okazalo sie ze lozysko się odklejało i w wodach byla krew i ona sie tym dławiła
A potem pokazali mi dziecko(juz bylo z nią wszystko dobrze) a mnie przewieźli na OIOM

i jeszcze dostalam krwotoku z macicy....
Wiec teraz mam anemie i jestem troszkę słaba, blada jak ściana i obolała.
Ale bardzo szczęśliwa, że Hanulek jest zdrowy i jest z nami!!