reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Bliźniaki niemowlaczki - pierwszy rok życia naszych dzieciaczków.

reklama
Justynia i Ty przeciwko mnie:)Nie chciałam straszyć.Ja np musiałam mieć operację bo lekarze powiedzieli,że jako dziewczyna to przy porodzie podczas dużego wysiłku może być ze mną źle(dobrze zaszyli skoro dałam radę trójcę wypchnąć i nic nie puściło:))A poza tym są szmery i szmery,moja operacja była bardzo ryzykowna.A u Twojego maluszka pewnie chodzi o ten otwór Botala czy jakoś tak a to jak dziewczyny piszą ma jeszcze czas się zarosnąć i przeważnie tak się dzieje i wierzę,że w Waszym przypadku też będzie dobrze.Przepraszam,czasami tak chlapnę bez zastanowienia.

Sent from my RM-941_eu_euro1_224 using Tapatalk
 
Multimama ale ci dziewczyny ładnie zyczą :D

Justynia ale te szmery wyszły teraz czy od razu po porodzie? Bo mojemu Tomusiowi też ostatnio jakieś szmery na serduszku powychodziły i na razie obserwujemy się, bo niby one inaczej na siedząco inaczej na leżąco wychodzą, tłumaczyła mi to pani doktor, ale mówiła, że to ok 1-2 roku zycia mija,też mamy isć do kardiologa to skonsultować, ale ja nie panikuje, przynajmniej staram się, bo juz za dużo tego wszystkiego, przepuklina, nerki, serduszko...no i wczesniej problem z tymi półkulami mózgu...

Dziewczyny dziś to mój Tomasz to już przesadził, ciągle tego biednego D za włosy ciągnął, wchodził na niego, za uszy szarpał :szok: na nic zdało się odseparowanie chłopców, bo Tomasz ciągle do niego wracał, a jak go okrzyczałam to usiadł popatrzał na mnie z minką mówiącą "mamo, ale o co ci chodzi" już widzę jak bedzie ciekawie jak będą starsi :-D:-D:szok::-D:szok:
 
Bibiana,multimama,gloriane jako ze mamy dzieci w podobnym wieku napiszcie prosze jak wyglada u Was z jedzeniem maluchow tzn. co dajecie w jakich ilosciach i jak czesto,bo ja juz nie mam pomyslu na jedzonko dla nich i nie wiem co juz powinnam im wprowadzac nowego. Z gory dziekuje:-)
 
Bibiana u mnie też ciągła wojna,Maja ciągnie Dawidka za włosy a on ją za uszy i cały czas sie na siebie wspinają:)Polka ja to daję różnie,zależy od mojego czasu i ich humoru.W gotowcach to jedli wszystko co możliwe,spaghetti,wołowinę,wieprzowinę ...,wszystkie możliwe warzywa.Ja ostatnio dałam im moją pomidorówkę i też poszło_Owoce też idą łącznie z kiwi,ananasem i melonem.staram się dawać raz dziennie zupkę albo coś gęstszego i owoce to tak z ilością to trudno mi powiedzieć,dużo nie jedzą ok120-150g na głowę.Ciężko powiedzieć.eksperymentuj,tylko tak zobaczysz co im podejdzie.

Sent from my RM-941_eu_euro1_224 using Tapatalk
 
Polka moi też jedzą praktycznie wszystko, ale bardzo mało, nie gotuje im specjalnie, daje to co my jemy tylko przed przyprawieniem, no chyba, że jak gotujemy coś co raczej dla dzieci nie bardzo to wtedy na parowarze warzywka: marchew, pietruszka, seler, ziemniaczek i jakaś rybka z koperkiam, potem im widelem gniote i jedzą, oni tak na głowę ok 80-90 g czasem mniej, Dominik jeszcze ładnie zje, ale Koksu Tomasz to masakra, potrafi w trakcie jedzenia płakać i wyciągać z buźki obiadek :baffled: popije wodą i szczęśliwy, że nie je :-D dlatego jakoś specjalnie nie gotuje, bo często jedzenie w kiblu lądowało. daje im bułeczkę, Dominik zje połówkę małej kajzerki, Tomuś trochę pociumka i już be, najbardziej mu mleczko odpowiada, na razie już im nie wciskam, wiem, ze potrafią jeść, radzą sobie z kawałkami i każdą nowość chetnie spróbują, ale nie za dużo, czasem gotuję mannę i daję do niej jakiś owoc, mówię czasem, bo i tak potem idzie to do kosza, ooo smakuje im szynka :-D

Multimama moi gotowców to raczej nie bardzo, owoc tak ale obiadek to zjedzą jak im zmieszam z moim, ale raczej nie kupuje, chociaż taniej by mnie wyszło bo bym miała jeden słoik na 2 dni :-D

Polka a jak dzieci, zdrowe?

Gloriane, Zenia, NovaMama hop hop jesteście?????
 
ja jestem :-D
dziś miałam dobry dzień - spałam w nocy 5h bez przerwy :szok: stwierdziłam że nie muszę się z cyckami w nocy katować (może pokarm sam zaschnie bez tab.) i pospałam wstałam jak zaczęło mi się wylewać :zawstydzona/y:ot takie mleczne opowiastki.
2 dzień nie-dociągam, i rzadziej ściągam i mam 30% mniej mleka ;-) jakoś mi psychicznie źle ze na własne życzenie nie chce karmić :no: ale... już nie daję rady czasowo

My dziś na spacerku byliśmy całą 5, o i wyskoczyłam na miasto na 2h, Nele sprzedałam do babci na 2h a maluchy z mężem zostały. Swoją droga jak wróciłam do domu mój był na skraju wytrzymałości (motał się w kółko w kuchnie z obiadem dla maluchów) a w domu nic nie zrobione :dry: dziwne bo Neli nie było a maluchy godzinę z mojej 2 godzinnej nieobecności spały. Jednym słowem poczuł jak dużo wolnego mam z moją gromadką :-D

z tym kardiologiem nie panikuje:tak: musi być dobrze. ale w czw. miałam tak zły dzień że wszystko w czarnych barwach widziałam.
 
Dobry wieczór Paniom.
To mój pierwszy post na forum, zwykle tylko podglądam, albo żona mi zdaje relację :)
A postanowiłem się odezwać, z jednego bardzo ważnego powodu.
Widzę, że kilka Pań sieje tu straszny ferment na temat szczepionek i szczepień (a w zasadzie nieszczepienia) i generalnie nóż mi się w kieszeni otwiera jak widzę te bzdury. Postaram się być grzeczny, choć na usta i klawiaturę cisną się słowa powszechnie uznane za wulgarne, kiedy czytam niektóre "mundrości".
Nie będę tutaj odpierał "argumentów" przeciwników szczepionek, bo to nie ma tak naprawdę z czym dyskutować, tak miałkie są. Tylko jeden przykład podam - osławione aluminium albo rtęć w szczepionkach. Moje drogie Panie, wasze dzieci przyswajają tygodniowo więcej rtęci i aluminium podczas karmienia piersią niż przez cały kalendarz szczepień (nawet ten do maksimum rozszerzony). I to jest fakt, a nie wymysły jakiegoś profesora Pająka czy Stowarzyszenia Zwolenników Teorii Spiskowych "Elvis żyje".
Ja wiem, że zwolennicy spisków zaraz zakrzykną o zmowie koncernów farmaceutycznych, ale jeśli ktoś chce, to potwierdzenie powyższego znajdzie nawet w tekstach przeciwników szczepionek (oczywiście tak podane, żeby odpowiednio wyglądało).
Zresztą, to jest nieważne.
Ważne jest to, że co roku, na świecie umiera 2 miliony niezaszczepionych dzieci w wieku do 1 roku. Dwa miliony! Wśród dzieci zaszczepionych są to pojedyncze przypadki.
Ważne jest to, że przed wprowadzeniem szczepionek śmiertelność wśród dzieci, w pierwszych 12 miesiącach życia, z powodu chorób zakaźnych, na które są obecnie szczepionki, wynosiła nawet jedno na pięcioro dzieci!!!
Ważne jest to, że obecnie, wśród dzieci zaszczepionych, śmiertelność to malutki ułamek procenta (mniej niż 1 dziecko na kilka tysięcy urodzin). Dzięki szczepionkom właśnie.
Ważne jest to, że na przykład w Polsce, przez durne ruchy antyszczepionkowe, zachorowalność dzieci na odrę wzrosła o 300%. I że pojawiają się zachorowania na polio, mimo że choroba ta praktycznie przestała istnieć dzięki szczepionkom, a powraca, bo "postępowi" rodzice nie szczepią dzieci.
Ważne jest to, że powikłania poszczepienne to również drobny ułamek ogółu zaszczepionych dzieci. Przy tym ważne jest, aby naprawdę dobrze się przygotować do szczepień - zbadać brzdąca, w razie wątpliwości zasięgnąć opinii drugiego czy trzeciego LEKARZA (lekarza, a nie jakiejś podejrzanej strony internetowej). I nie, doktor Google to nie jest dobry lekarz ;)
I to nie są dane podawane przez "koncerny farmaceutyczne" tylko dane WHO (Światowej Organizacji Zdrowia).
Także zanim posłuchacie "dobrej" rady, żeby nie szczepić, odpowiedzcie same sobie w swoim sumieniu, bo statystyka nie kłamie. Czy lepiej zaryzykować powikłania poszczepienne, na które szansa jest naprawdę bardzo mała i które w większości przypadków nie są groźne.
Czy może lepiej zaryzykować, bo może nasze dziecko nie zachoruje i nie będzie tym jednym na pięć, które w wyniku choroby umrze.
Szansa 1 do kilku tysięcy czy coraz większe ryzyko zachorowania z szansą 1 do kilku na największą tragedię w życiu każdego rodzica?
Nikomu tego nie życzę.
I weźcie pod uwagę jeszcze jedno. Zwiększająca się liczba zachorować to równocześnie zwiększająca się szansa, że nasze niezaszczepione dziecko zachoruje, ale, co ważniejsze, większa szansa, że choroba zmutuje w wersję odporną na ówcześnie znane leki, albo co gorsza w wersję na którą zachorują także dzieci zaszczepione. Mówiąc wprost - nie szczepiąc, szkodzimy nie tylko swojemu dziecku, ale także wszystkim innym.
W RPA niezaszczepienie dziecka jest traktowane jak przemoc wobec niego. Chciałbym, aby w naszym kraju także tak było, bo dzięki temu moje dziecko byłoby bezpieczniejsze. Czego i Wam życzę.
PS. Ponieważ nie zaglądam tu regularnie, wszelkie uwagi i obelgi proszę kierować na priv. Na pewno odpowiem, na życzenie także na forum publicznym.
 
reklama
Justynia karmiłaś ile moglaś,ja dałam radę tylko tydzień bo nie wyrabiałam ze wszystkim sama:(
A ja miałam dzień do d..y.Mąż po 20 wrócił z pracy i jutro też idzie więc cały tydzień wszystko na mojej głowie:(

Sent from my RM-941_eu_euro1_224 using Tapatalk
 
Do góry