doszłam do końca rozmów, udało się

widzę że u każdej z Was która straciła ciąże jest tak samo. u mnie mąż również teraz jest ostrozniejszy. również była kłótnia że 'on się nie cieszy tak samo jak ja, on się wogole nie przejmuje'.. ale fakt faktem że nie powinnyśmy mieć do nich to żalu. faceci z natury mają zupełnie inne podejście niż kobiety, pozatym to u nas zachodzą zmiany, póki co oni są takimi obserwatorami i dlatego ich nie fascynuje tak jak nas, ja naprzyklad codziennie czytam jakieś nowinki co się dzieje w tym tygodniu, czytam artykuły, przeglądam internet, i poprostu się jaram że wkoncu się udało. im dalej tym już mniej boję się kolejnego poronienia, ale obiektywnie patrząc - dobrze ze mają na początku taką ostrożność w razie w, myślę że to jest ich obrona przed ewentualnym kolejnym rozczarowaniem.
jestem pewna że idąc z nami na usg, (u mnie nie był na żadnej wizycie a miałam ich 3, idzie teraz 2.10 na prenatalne) jak zobaczą na żywo tego maluszka jak się rusza, jak wygląda, to rozczuli ich to i trafi że wszystko jest w porządku a zagrożenie jest coraz mniejsze z biegiem ciąży i maluszek zdrowo się rozwija...
a Wy zabieracie swoich na USG?