A czy może jeszcze ktoś zdecydował się na poród rodzinny? Termin za 4 dni, a ja się ciągle waham
Mój M nie krył, że siebie tam nie widzi, ale jeśli mi zależy to oczywiście będzie mi towarzyszył... Nie wiem, jaka będzie jego rola, bo do szkoły rodzenia nie chodziliśmy... Wie, że ma przypominać o oddychaniu, podawać wodę mineralną i... no właśnie? Zależało mi, żeby zobaczył Maleństwo tuż po wydostaniu się na świat i przeciął pępowinę... Mam znajomych tatusiów, którzy przy każdej nadarzającej sie okazji opowiadają o tych przeżyciach, jeden nawet nie ukrywa, że pojawiły się łzy
No, ale uprzedziłam mojego chłopa, że może jednak zatrzasnę drzwi od porodówki mu przed nosem, bo jednak stwierdzę, że to nie jest dobry pomysł
Przypominam sobie, że pisałyście o szkole rodzenia, czyli zdecydowałyście się na poród rodzinny...