reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

zwierzę a ciąża czy sa jakies przeciwskazania

Ostro sie zrobilo ;) Dziecinstwo Wigorka przeszlismy w miare bezbolesnie (troszke pogryzione biurko i nogi od krzesel). Fakt, ze zadko bywal sam, bo kupilismy go, jak przyjechala do nas an kilka miesiecy moja mama i zostala nianka :p Przez ponad pol roku spal w klatce w holu - jakies 2 metry od naszej zamknietej sypialni. Klatka spelniala role budy i byla otwarta. Mogl wychodzic sie napic czy na dwor przez psie drzwiczki w pralni. Potem pierwszy raz zostal tydzien u znajomych. Stesknilismy sie bardzo, a i on rowniez, no i jakos w ramach rekompensaty wyladowal w naszym lozku... Pare miesiecy pozniej przeprowadzalismy sie do nowego domu, kupilismy mu lozeczko i nauczylismy, ze to jego miejsce do spania. Lezy kolo naszego wyrka, a Wigor bardzo lubi w nim spac :)
Wybieg, czy raczej plot kupilismy dla psa, ale krotko byl w ogrodku, Wigor bardzo go nie lubil. Teraz trzeba bedzie kupic nowy kojec/wybieg, ale nie metalowy (tego uzywamy na wakacjach na kempingu), a drewniany lub plastikowy - dla dziecka :p Latwiej bedzie malemu czlowieczkowi ograniczyc nieco przestrzen, a przy okazji nie dopuscic do niego psa, niz Wigora pilnowac i separowac od dziecka.
 
reklama
Co kraj to obyczaj i tak tylko można to skomentować :-)
Oczywiście , ze sie narażę ale zarówno psa jak i dziecko trzeba wychować ... i żadna klatka, kojec nie pomoże gdy na horyzoncie pojawią się głupi, nieodpowiedzialni właściciela czy też rodzice :-(
 
Niewychowany pies to porażka właścicieli a nie zwierzęcia. Tabris miał ukochany stolik, w którym obgryzł wszystkie rogi na okrągło, gryzł ksiązki (wieszcza obsikał z brakiem szacunku), wyjadał wkładki z butów i siekał sznurowadła... Wykładzina poszła w kubeł, bo pies wiecznie miał biegunki. W końcu wszystko minęło i teraz możemy go zamknąć w domu na 10 godzin a nic nie zrobi. Oczywiście pozostaje kwestia załatwiania swoich potrzeb i w zyciu dorosłym raz zdarzyło mu się nasikać w łazience, gdy w ramach awarii samochodu na trasie wróciliśmy po 18 godzinach do domu. Żadnej winy psa w tym nie było więc żałowalismy bydlaczka że tak długo był sam.
Z dzieckiem jest tak samo, nie nauczysz - będzie sikało w majtki, psuło wszystko i malowało po ścianach a nikomu nie przychodzi do głowy zamykać potomstwo w klatce... Zresztą ja jestem przeciwnikiem kojców nauczona doświadczeniem, że młodsze dziecko po prostu pogryzło szczebelki i pokruszyło sobie mleczne zęby usilując zwalczyć ograniczenie ruchu:-D Dziecko musi brać udział w normalny zyciu (jak pies) i uczyć się co jest dobre a co złe....
Zresztą kota tez się uczy kuwety czy nie podkradania z kuchni smakołyków..
 
Widze, ze samo slowo klatka bardzo zle sie kojarzy. I tu chyba jest problem. Gdybym napisala, ze pies spal w mieciutkiej pluszowej budzie, to pewnie byloby ok ;) On lubil to miejsce, w dzien tam sam chodzil odpoczywac. Z drzwiczek porzystalismy bardzo rzadko. Na poczatku zabieralismy ja do samochodu na tylne siedzenie, teraz juz jezdzi tylko przypiety (szelki + mini-smycz), w domu bylo pare sytuacji, kiedy byl na jakis czas zamkniety - bez protestow, poprostu sobie spal, jak byl maly zabieralismy tez klatke do znajomych - to byl jego bezpieczny azyl, a jak widzielismy, ze chce odpoczac od dzieci, to sam chowal sie do swojej budy-klatki, a my zamykalismy drzwiczki, zeby dzieciaki daly mu spokoj. Teraz jego budo-klatka jest zlozona w garazu, bo juz nie ma potrzeby jej uzywac, choc dokupilismy jeszcze specjalny pokrowiec i pewnie zabierzemy ze soba na wakacje.

Swoja droga dziwne, ze ograniczenie w stylu bramki na schody jest w porzadku, a wydzielenie kilku metrow kwadratowych, gdzie moja sie bezpiecznie walac zabawki dzieciece, a pies nie bedzie mial mozliwosci ich lizac, juz jest zle. Przeciez nikt nie mowi o zamykaniu czy to zwierzat czy dzieci na cale dnie w odosobnieniu! Miejsce dzieciece chce wydzielic miedzy kuchnia a pokojem dziennym (rog litery L), tak bedzie bezpiecznie, szczegolnie dla maluszka, przeciez nie bedzie caly czas na moich rekach, lozeczko jest na pietrze, a dzien i tak przewaznie sie spedza na parterze. Wiec dzieciatko bedzie mialo tam na poczatek swoj kocyk, bujaczek, czy co tam zdecydujemy. Bezpiecznie dla wszystkich i bez stresu. Kojec w moim rozumieniu, to nie cos wielkosci lozeczka, gdzie zamykam dwuletnie dziecko na wiele godzin i jeszcze najlepiej w osobnym pomieszczeniu ;)
 
Ostatnia edycja:
Wikasik, dla mnie bramka na schody to kwestia bezpieczenstwa dziecka, poki nie nauczy sie po nich chodzic. Wylacznie. Nie ograniczeniem wolnosci dla mojej wygody. Kojec, czy klatka, w istocie zle mi sie kojarza, aczkolwiek... Moje gnojstwo kocha spac (jesli nie rozwalone nalozku w sypialni lub swoich poduszkach) w transporterach celowo dla nich pozostawionych w roznych punktach domu. A przeciez transporter to samo "zuooo" - w tym sie do weta jezdzi!;-) Nie mniej poki jest pod stolem, jest bezpieczna budka. :-D Co do "lozeczkowania" dziecka godzinami... A wiesz ze znam taki przypadek? Calymi dniami, dziecko juz chodzace - worek chrupek kukurydzianych do srodka i "siedz cicho jak ci dobrze"... Teraz psycholog ratunku, dziecko ze zachowaniami autystycznymi. Eh... Wiesz - kazdy ma jakis swoj punkt widzenia i dla mnie zamykanie psa na noc w klatce jest po prostu nie w porzadku. Nie, nie musi spac ze mna w lozku (zwlaszcza ze nie miewalam psow drobnych ;-)), ale uwazam ze szybciej sie nauczy popelniajac bledy niz bedac izolowanym od mozliwosci ich popelniania.
 
Wigor zamykany na noc nie byl - on poprostu mial w klatce swoj kocyk, to bylo jego lozeczko, jego buda. Podobnie jak twoj transporter, ktorego nie mamy, a za taki sluzyla do pewnego momentu wlasnie klatka.

Mysle, ze kazdy ma inne doswiadczenia, innych ludzi bylo mu dane poznac i nawet inne sprzety. Ja planujac zakup kojca dla dziecka, nie zamiarzam kupic ciasnego "czegos" metr na metr i przechowywac tam dziecka godzinami przez lata. Mowiac kojec wyobrazam sobie plot (?), ktorym moge nieco ograniczyc przestrzen w duzym pomieszczeniu. Wiekszosc z mam uzywa roznych bujaczkow, mat do zabawy i innych tego typu rzeczy dla maluszkow. Jesli nie ma psa, zazwyczaj dzieci lezaly na podlodze albo duzej sofie (bez mozliwosci upadku na ziemie). Jednak ja na poziomie podlogi mam psa, a kontakty miedzy dzieckiem i psem chce kontrolowac, wiec tak bedzie bezpiecznie, kiedy ja np. bede gotowala obiad 2-3 metry od dziecka. Bedzie to tez wazne, kiedy dziecko zacznie raczkowac, a bedzie w ciagu dnia czas, gdy bede sama bez mozliwosci pelnego aktywnego nadzoru nad dzieckiem i psem, choc ciagle obok i majac dziecko na oku. Nie bede teraz szukac i wklejac linkow, ale u znajomych (bez psa) fajnie sie taki plotek sprawdzil. Tam bylo krolestwo dzieci - taki pokoj w pokoju, pozniej juz same otwieraly drzwiczki i tam byly bezpieczne chocby budowle z klockow, ktorych nie trzeba bylo sprzatac i chowac. U nas dodatkowo dojdzie aspekt, ze pies nie zabierze zabawek albo nie zburzy misternych budowli. Pewnie gdyby mieszkala w niewielkim mieszkaniu (zakladajac, ze w ogole mialabym w takiej sytuacji psa), to jakos inaczej bym to wymyslala, bo na taki "wybieg" nie byloby miejsca, a kojca w stylu lozeczko czy mini klatka sobie nie wyobrazam!
 
Aha, lapie... Wyglada niezle taki pomysl! U nas by nie przeszedl bo mamy "dom klitkowy" - caly ma 3.5m szerokosci i po prostu wydzielenie przestrzeni nie wchodzi w gre w malenkich pokojach. Pomijajac juz fakt, ze dla kota taki plotek... w czym problem? Sie wezmie i sie przeskoczy przeciez i to bez wysilku. I tu wiem, ze bede musiala bardzo pilnowac kontaktow dziecio-kocich bo izolacja raczej nie wchodzi w gre - ogony nawykle do lazenia po calym domu, z wyjatkiem (przypadkowo zupelnie) pokoju ktory teraz bedzie dziecinnym, ale jak pisalas, dzienne zycie toczy sie na parterze. Coz - poki synek malenki, sa lezaczki, bujaczki itp., jak sie zrobi mobilny, koty przestana mu zagrazac, a one tez maja nogi i moga wiac jak bedzie np. ciagnal za futro.
 
U mnie i dzieci i koty razem na podlodze - o zgrozo:szok:. Moje koty sluza jako dodatkowa motywacja dla malego do turlania sie, wyciagania raczek... I jako odbiorcy radosnego gaworzenia:-D. W czym problem? Jesli ktos komus robi krzywde, to moj synek, jak czasami uda mu sie chwycic kocie futerko:baffled:A co do wchodzenia dziecku do lozeczka - tez sie tego obawialam. Niepotrzebnie. Moje kocice uznaly, ze to nie ich terytorium i nigdy nie wchodza ani do lozeczka, ani do wozka. Czasem "pilnuja" malego gdy drzemie na kanapie lub bawi sie na dywanie (zalaczam zdjecie). Trzeba zawsze obserwowac zwierzaki, ale BEZ PANIKI. Rzeczywistych przypadkow zaduszenia dziecka przez kota w lozeczku bylo naprawde malo, a urosly legendy... No wlasnie, znacie taki przypadek??
 

Załączniki

  • 28 - 8 weeks.jpg
    28 - 8 weeks.jpg
    20 KB · Wyświetleń: 86
Ostatnia edycja:
Kociatka, ale masz cudniastego kota! Jest bajeczny - te oczy blekitne. Moja niebieskooka ma bardziej szare...
A widoczek taki jak na zdjeciu to i mnie sie marzy, z tym ze ogony juz opanowaly lozeczko i przewaznie ze 3 sztuki na raz sie w nim wysypiaja. Wiecej sie nie miesci.:-D
 
reklama
Do góry