reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Zostałam sama z 4-miesięczną córeczką, jak sobie radzić? :/

Poldka a Twój mąż daje Ci jakieś pieniądze na małą?
Martwi się o nią w jakiś sposób? Czy masz w ogóle za co ja utrzymać?
Wy teraz mieliście zacząć mieszkać w nowym mieszkaniu? Dobrze zrozumiałam?
Jeżeli oboje szczerze będziemy nad sobą pracować to może będzie jeszcze dobrze...jestem w szoku ze On chciał isc tak sam z siebie na terapię. Pani Nas zapytała właśnie czy musiałam na siłę męża przyprowadzić... Nie, nie musiałam On jeszcze sam na sam chce do niej iść żeby tylko nim się zajęła bo wie ze w nim głównie tkwi problem, wiec może jest nadzieja ze zrozumiał i sam chce nad sobą pracować.
Chyba łączy Nas jeszcze jakieś uczucie...wczoraj tak szczerze się otworzył opowiadał ze jest o mnie bardzo zazdrosny ale specjalnie tego nie mówi bo uważa że w ten sposób się poniży przede mną. Że cały czas chciałby udawać twardziela a tak naprawdę w samotności często płacze ze bardzo za nami tęskni ale nie umie mi tego powiedzieć bo w ten sposób pokaże ze jest słabszy i chciałby się tego myślenia wyzbyć. Kurcze jeżeli te słowa są prawda to może rzeczywiście ja często mu nie pomagalam w tym wszystkim tylko bardziej dołowałam.
Wszystko się okaże. Tylko ja to bym już chciała wrócić już szybko od razu a Pani psycholog mi powiedziała ze musimy pomalutku od nowa zacząć się zaskakiwać zakochiwac i nie zaczynać nic tworzyć od komina tylko od fundamentów bo od komina to znów wszystko się popsuje jak ostatnio.

Kingax a co u Ciebie?
 
reklama
Daje mi pieniądze, jestem też na macierzyńskim, wypłaty dostaję. Na pieniądze akurat nie narzekam. Na swój sposób sie martwi, pyta o nią.

Tak, mieliśmy wykończyć przez wakacje nowe mieszkanie, które kupili nam moi rodzice i po wakacjach się tam wprowadzić. Teraz nie wiem co z tego będzie.

Na pewno częściowo jest we wszystkim Twoja wina. Tak samo jak i we mnie też tkwi wina. Tylko, od czego to wszystko się zaczęło? U mnie zaczęło sie od pierdoły, od tego, że ja nie lubię rzucania słów na wiatr i jestem pedantką. Mój nie był nauczony kompletnie niczego. Nawet nie umiał naczyń umyć... Poważnie, kłócił się, źe tłusty talerz wystarczy opłukać, ewentualnie polać litrem płynu i spłukać. I chociaż nie miał o niczym zielonego pojęcia to i tak się kłócił. Ale z czasem nauczył się brudne ubrania wrzucać do kosza, myć naczynia itp. Każda taka pierdoła wymagała kilku miesięcy przypominania i sprzeczania się. Ja jeszcze to tolerowałam jak pracował, wtedy sama po nim sprzątałam i wszystko robiłam, nie miałam z tym problemu. Ale jak siedzi kilka miesięcy na dupie w domu i nie robi nic, to szlag mnie trafiał. Do tego ponad rok zarzekał się, że się odchudza. Obżerając się podwójnymi porcjami, jedząc kebaba za kebabem. Jak go prosiłam żeby tylko troche zmienił dietę na zdrowszą, już nieważne czy schudnie, ale żeby dbał o to, co je. To mówil, że oczywiście będzie to robił albo że przecież to robi (przerzuwając trzecią wielką bułę z majonezem). Wkurzało mnie to, że mówi co innego robi co innego. Jak zaczęliśmy się o to kłócić to zaczął mnie okłamywać i potem tylko znajdowałam paragony.

Potem się nakręcaliśmy wzajemnie. Ja wpadłam w jakąś paranoje i zaczęłam się czepiać o wszystko. Wszystko mnie w nim zaczęło irytować. I tutaj jest moja wina. Zaczęłam być upierdliwa, czepialska. Zdecydowanie byłam zbyt natrętna, ale kurde ile można prosić i spokojnie tłumaczyć to samo. Także uważam, że miałam powody ku temu. W końcu, gdy pojawia się dziecko, a facet siedzi w domu 24/7 i nie ogarnia w nim nic to każdą coś by trafiło.

Zaczęły się poważne awantury o wszystko. On nie przebierał w słowach, do tego to jak mnie opisywał swoim znajomym po prostu mnie przeraziło. Ja takich epitetów nie użyłabym wobec najgorszego wroga, a on tak mnie określał. Straciłam szacunek do niego. I zaczęła się jatka. Potem wyszły jego poważniejsze kłamstwa, wyszły obietnice, których nie miał zamiaru spełniać. Powiedział, że ślub został na nim wymuszony. Ostatecznie go odwołaliśmy, więc nie jesteśmy małżeństwem. Chyba na szczęście.

Mój jest manipulantem. Mówi, to co dana osoba chce usłyszeć, posługuje sie wyświechtanymi truizmami. Zawsze pięknie mówi, zawsze wszyscy go uwielbiają. Ja za późno zobaczyłam, że to co mówi nie ma kompletnie pokrycia w życiu.

Rozpisałam się, a dążyłam do czegoś całkiem innego :p
Chciałam Ci powiedzieć, że teraz wszystko zależy od tego czy te wasze problemy i kłótnie wynikają z tak różnych charakterów czy tylko z pewnych zachowań, które da się wypracować. Bo można się powstrzymywać od ciągłych pretensji. Można nauczyć się zwracać delikatnie uwagę, czy rozmawiać, gdy coś nas wkurza. Ale nie da się zmienić tego, że ktoś jest leniem i zawsze będzie szukał swojej wygody i wyręczał się kimś innym. Mi się wydaje, że Twój jest do naprawy ;) A to dlatego, że chce się zmienić, chce się nauczyć i pracować nad sobą. Zdaje sobie sprawę ze swojej pewnego rodzaju ułomności. Mój niestety uważa się za chodzący ideał, i otwarcie powiedział, że on się zmieniał nie będzie. Wypomniał oczywiście, że potrafi naczynia umyć po sobie, wrzucić brudne skarpetki do kosza... A ja mam mu chyba być za to wdzięczna, że po wielu miesiącach to ogarnął.

Słuchaj psychologa i wszystko małymi kroczkami, a się uda :) jeśli chcesz już wracać to znaczy, że są między wami uczucia, a to najważniejsze. Ja mam wrażenie, że uczucia do mojego odeszły :(
 
Ostatnia edycja:
No to u Nas tak
Wczoraj się umówiliśmy w 3 i np miał dla Nas niespodziankę chciał Nas gdzieś zabrać. Pani psycholog tak Nam poradziła żebyśmy byli dla siebie jak za dobrych czasów żebyśmy teraz się spotykali ale narazie jeszcze żebym się nie przeprowadzala żebyśmy zbudowali coś od fundamentów a nie od komina. I tak miał dla Nas niespodzianke zabrał Nas do siebie bo zrobił uroczysty obiad. Nie jestem zadowolona z tej niespodzianki ale nie wiem czy udawać ze bardzo się cieszę że miał świetny pomysł... nie wiadomo jak tutaj się zachowywać. Podziękowałam mu za dobry obiad deser itd. ale przykre jest to że po tym wssystkim odwiózł nas do domu i sam odjechał. Dla mnie to właśnie jest ciężkie i nie umiem sobie uzmysłowić ze tak jest lepiej bo albo jesteśmy ze sobą i wracamy do siebie i nawzajem pracujemy nad tym wssystkim albo do widzenia. a co to za spotkania jakieś? my juz mamy dziecko ...
 
Wiadomo, nikt nie chce robić przykrości komuś, kto sie starał. Facet to facet, mysli innym torem i nie zawsze ich niespodzianki nas zadawalają, ale ja zawsze próbowałam się cieszyć.
To też trochę bez sensu, że robisz coś co Ci nie odpowiada i z czym źle się czujesz. Myslę, że wcale nie jest lepiej jeśli zmuszasz się do stosowania rad psychologa.
 
Dokładnie tak. Jest mi wręcz gorzej dlatego na kolejnym spotkaniu mam zamiar już sprawę jasno postawić ze ja w separację wchodzić nie mam zamiaru bo dla mnie proste albo w prawo albo w lewo...bez przesady. Jak nikt nikogo nie ma to naprawiać się można razem. Mieszkając razem to logiczne, dla mnie
 
Oj mam nadzieję, że wam się uda. Ja już się przyzwyczaiłam do tego, że jestem sama i chyba nie będę potrafiła do niego wrócić.. Zresztą on nawet się o to nie stara, więc nie powinnam o tym myśleć.
 
Z tymi psychologami to tak jest,że raczej prawdy nie powiedzą nawet jakby chcieli..''bo oni nie mogą podjąć za nas decyzji itd'' Mi ta jak pisałam z 3 osób tylko jedna powiedziała żeby się izolować,że się nie zmieni itd. Natalinaa nie znam tego Twojego i życze C i jak najlepiej ale znająć życie to jak szybko tam wrócisz tak szybko będziesz chciała uciekać..ja przerabiałam to już dwa razy:/ Zrób sobie może porządny rachunek sumienia i zastanów się jak było między wami czy on faktycznie terroryzował Cię psychicznie i czy na pewno była w tym wszystkim Twoja wina.Ja byłam dziś jednak pierwszy raz na grupie wsparcia dla ofiar przemocy(do czego to doszło żeby chodzić w takie miejsca w dodatku będąc w ciąży:/)W sumie jedyna z takim problem przemocy a większość Pan ma raczej w domu problem z alkoholem i zmierzam do tego,że z tego co mówili często kobieta ma w sobie poczucie winy,że to wszystko jest przez nią itd a tak naprawdę to partner te poczucie winy w niej wywołuje.
 
Poldka chciałabym tak jak Ty potrafić rozgraniczyć jedno od drugiego bo wiem ,że nic już z tego nie będzie i ten człowiek nie nadaje się do wspólnego życia ale chyba jednak jestem zbyt zmanipulowana...może zmienię myślenie jak urodzę i mam nadzieje chodż to przykre ,że też nie będzie się interesował itd:/ a Ty masz w ogóle z nim jakikolwiek kontakt?na dziecko coś łoży dobrowolnie czy dosżło do tego ,że załatwiałaś już sprawę w inny sposób? Ja chyba będe musiała podjąć odrazu drastycze kroki jak on tak twierdzi chodż to jest w złości ,że ''to nie jego" i płacił dobrowolnie tez pewnie nie będzie ani do becikowego(bo tak jest u mnie w miescie) Tam gdzie chodzę na grupę są też udzielane bezpłatne porady prawne i chyba się zapisze i wybiorę jeszcze przed rozwiązaniem..
 
reklama
Do góry