Agucha i Ann trzymajcie się. ;-)
Ja niestety jak was czytam to chyba sobie radzę najgorzej. Mój mały je sobie przez pół godziny, potem poł godziny marudzi i potem pośpi może z godzinkę, 1,5. Rekord jest od wczoraj bo budzi sie co 3,5 godziny ale i tak godzinę pokręci, a w nocy zrobil mi pobudkę o północy i do 2 marudził, trochę popłakał, poprężył się i w końcu jak W. się obudził i mi powiedział żeby mu dać jeść bo może jeszcze głodny to faktycznie dojadł i zasnął. Obudził się po 5.
No i mam takiego doła że to tatuś wpadł co może być małemu a nie ja, mama.
Z plusów jest to że mały dziś na kontrolnym ważeniu miał już 2950. Od piątku przybrał 170 gram więc łaczenie mojego mleka i mm daje skutki. Powiem wam tylko że ściąganie jest mega uciążliwe bo niestety zdarzyło mi się nawet 6 godzin przerwy w ściagnięciu. Muszę siedzieć z laktatorem tak z pół godziny żeby wydoić ze 100 ml a zawsze jest coś ważniejszego. A to mały się obudzi, a to muszę coś ogarnąc, a to zasypiam na siedząco. Masakra.
W ogóle nie wiem jak u was dziewczęta ale podobno czlowiek w miarę upływu czasu powinien dochodzić do wprawy a u mnie tak nie jest. Cały czas tak samo nieporadnie zmieniam pampki, ubieram a jeżeli chodzi o trzymanie i podnoszenie małego to już lepiej nie mówić.
Na spacerze byliśmy tylko raz na 15 minut bo u nas ciagle wieje a lekarka powiedziała że on jako wczesniak to lepiej sobie przy wietrze darować spacerki. Ja kisnę w domu, do tego ciągle mam wrażenie że wszystko robię nie tak.
Nie byłam przygotowana na takie szybkie pojawienie się Igusia i nawet nie wiem jak sobie z nim teraz radzić.
Miałam dopiero w tym tygodniu co go urodziłam poczytać o opiece i pielęgnacji a mały mi psikus zrobił.