Ja też nie mogłam uwierzyć w te dane. W moim otoczeniu nie ma ani jednej kobiety, która nie dostała znieczulenia „bo tego nie ma w naszej ofercie”. Jednak okazuje się, że ja i moje znajome rodziłyśmy w największych miastach w Polsce, w „prestiżowych” szpitalach (nie wiem, jak inaczej to ująć, chodzi o te z dobrymi ocenami), bo w naszych miastach można przebierać w szpitalach polecanych przez rodzić po ludzku i w ogóle. W szpitalu można przebierać w metodach łagodzenia bólu od wanny przez elektrostymulator po epidural. Z porodówkami jest niestety jak ze wszystkimi usługami publicznymi w tym kraju. W bańce dużych miast mamy dostęp do opieki zdrowotnej, szkół i muzeów. Niestety wystarczy wyjechać do polski powiatowej i okazuje się, że oferty edukacyjnej brak, szpital zamknęli (albo nie ma porodówki, bo jest w innym powiecie) czy jest JEDEN anestezjolog, bo reszta wypowiedziała umowy. W szpitalach wysokoreferencyjnych czy renomowanych lekarze chcą pracować. W powiatowych niekoniecznie.
Naprawdę nie powinno być tak, że mnie pytano co chwilę czy chcę już znieczulenie a w innym szpitalu inna kobieta nie ma możliwości o nie poprosić. Nie powinno być tak, że ja mogę wybierać z 10 szpitali w promieniu 15 km od domu a inna kobieta z mniejszej miejscowości do porodu musi jechać 50 km a w powikłanej ciąży 150. Składki zdrowotne obie płacimy takie same.