reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Znieczulenie zewnątrzoponowe tylko dla wybranych? Jak było w Twoim przypadku.

Ja rodziłam 2 razy sama, zero pomocy w wywołaniu 😉

Współczuję Wam dziewczyny strasznych przeżyć.
Ok, ale dla mnie to nadal wyjątek, potwierdzający regułę. I nie zmienia to faktu, że w Polsce porody są mocno zmedykalizowane, często zupełnie bezpodstawnie.
Tak samo jak to, że w jednym szpitalu mają podpaski, podkłady itp nie zmienia faktu, że w większości nie mają i prawie każdy szpital na swojej stronie ma listę co trzeba zabrać. Bardzo często jest na niej wszystko, bo nie zapewniają niczego.
Cieszę się, że trafiają się miejsca gdzie można normalnie, godnie urodzić i nie prosić się o każdą chusteczkę, ale nadal uważam, że to nie jest standard.
I te pozytywne przeżycia porodowe często są po prostu kwestią szczęścia i trafienia na fajną położną, empatycznego lekarza czy dobrą cdl. To jest loteria.
 
reklama
U mnie w szpitalu jeden anestezjolog na szpital. Zero szans na znieczulenie. Za pierwszym razem usłyszałam, że prawie wszystko się skończyło, tylko gaz mogę dostać. Nie chciałam. Za drugim nawet gazu nie było.
Położne miłe i pomocne, nie usłyszałam złego słowa... Ale ból okropny. Za drugim razem pękłam i ginekolog założył mi szwy bez znieczulenia. Jeszcze się tłumaczył, bo przecież to tylko 2 szwy, a ukłóć na znieczulenie miałoby być 4, szybko pójdzie. Okazało się, że szwów było 5, a jemu się nie chciało iść po znieczulenie. Myślałam, że go tam uduszę.
Mnie prawie godzinę szyli. Tak ładnie pękłam. W trakcie przestało działać znieczulenie, jak już czułam ból zapytałam ile zostało, mówi 2-3 szwy. Założył jeden i poprosiłam żeby jednak ostrzyknał na ten ostatni szew i nie było problemu.
 
Ok, ale dla mnie to nadal wyjątek, potwierdzający regułę. I nie zmienia to faktu, że w Polsce porody są mocno zmedykalizowane, często zupełnie bezpodstawnie.
Tak samo jak to, że w jednym szpitalu mają podpaski, podkłady itp nie zmienia faktu, że w większości nie mają i prawie każdy szpital na swojej stronie ma listę co trzeba zabrać. Bardzo często jest na niej wszystko, bo nie zapewniają niczego.
Cieszę się, że trafiają się miejsca gdzie można normalnie, godnie urodzić i nie prosić się o każdą chusteczkę, ale nadal uważam, że to nie jest standard.
I te pozytywne przeżycia porodowe często są po prostu kwestią szczęścia i trafienia na fajną położną, empatycznego lekarza czy dobrą cdl. To jest loteria.
Amen siostro, co do słowa.
 
To u mnie podobnie, Oldżi miał węzeł na pępowinie i tętno zaczęło zanikać. Skończyło się cc 🙈
Mój syn też miał węzeł prawdziwy, wykryty dopiero po porodzie, całe szczęście że urodził się bardzo szybko i węzeł nie zdążył się zacisnąć... Położona powiedziała cytuję, że chyba mamy duże wsparcie tam na górze...
 
Mój syn też miał węzeł prawdziwy, wykryty dopiero po porodzie, całe szczęście że urodził się bardzo szybko i węzeł nie zdążył się zacisnąć... Położona powiedziała cytuję, że chyba mamy duże wsparcie tam na górze...
U nas tez wykryty w wyniku cc. Lekarza zaniepokoiło spadające tętno. I to mnie właśnie pociesza, ze przynajmniej nie było niedotlenienia. I w sumie cieszę się ze bylo cc a nie vacuum bo i bylo sporo problemów. Cieszę sie tez ze przynajmniej częściowa drogę porodu naturalnego przeszedł. Ale to są moje pocieszacze w morzu żalu który mnie zalał.
 
Ja rodziłam 2 razy w Medikorze w Nowym Sączu. Obydwa porody wywoływane (balonik, oxy). Szpital oferuje różne rodzaje znieczulenia.
Pierwszy poród gaz, zzo podane przy rozwarciu 8cm. Pomimo skurczy, sam moment porodu, parte to bajka, nie czulam kompletnie nic, zero bólu, moglabym powiedzieć, ze rodzilam z usmiechem na twarzy (choc do tych 8cm rozwarcia to chwilami widzialam gwiazdki z bólu 🙈).
Drugi poród bez zzo, jedynie gaz, szlam juz na porodówkę wlasnie po to, zeby mi je podali, zaczeli szykowac 🙈 kazali mi wejac na fotel i polozyc sie na boku, skulic, ale juz nie zdazyli bo wyjakalam tylko, ze czuje, ze juz dluzej nie wytrzymam... Zadzeonilam po meza, ktory czekal na dole przy windzie, nie zdazyl wyjechac na 4pietro. Jak wszedl to ja juz trzymalam coreczke na klatce piersiowej.
Jesli mialabym porownac obydwa porody to oczywiscie pod wzgledem komfortu, nie ukrywajmy, ze parte to okropny ból i fajnie jak można go zmniejszyc badz calkiem wyeliminowac poprzez zzo, natomiast druga strona medalu to samopoczucie po... Po zzo przez ponad rok czulam ból kręgosłupa, dokladnie w miejscu wkłucia. Czy bym sie zdecydowala po raz kolejmy na znieczulenie? Pewnie w chwili porodu tak, teraz z perspektywy czasu nie. Z tym, ze ja nie peklam, nie bylam nacinana, wiec nic mnie nie bolalo tak naprawde juz po.
Jestem natomiast ogromnie za tym, zeby w kazdym szpitalu byla opcja znieczulenia! To nie średniowiecze, zebysmy musiały rodzic w bólach bo kiedys sie tak rodzilo. Jesli kiedykolwiek uslyszalabym, ze kiedys to lobiety rodzily i sie nie darły albo, ze bolec powinno to nie ręczę za swoje slownictwo.
 
Ostatnia edycja:
Moj szpital nawet na swojej stronie internetowej ma informacje o zzo - szkoda tylko, ze dostepnosc anestezjologa graniczy z cudem 😅 Ja akurat nie chcialam znieczulenia.
W ogole chcialam naturalny, spokojny porod. Taki, ktory odbylby sie w swoim czasie, gdy i moje dziecko, i moje cialo bylo do tego gotowe. Niestety, w szpitalu traktowano nas jak lozko do zwolnienia - pani jutro na oxy, druga pani dostanie balonik, trzecia pani jutro cesarka, bo dwa dni nic sie nie dzieje… I codziennie przy obchodzie jakies glupie teksty lekarzy typu „o, znowu sie pani kolezanki na sali zmienily, a pani dalej lezy” albo „‚no nie wiem, nic na pania nie dziala”. Teraz bym machnela reka, ale trzy dni po terminie, po tygodniu w szpitalu chcialo mi sie plakac, gdy to slyszalam. Wszystko mnie bolalo, nie umialam chodzic, bo syn byl juz bardzo nisko ulozony, tesknilam za swoim lozkiem i prywatnoscia.
Jesli zdecyduje sie na drugie dziecko, to nie zgodze sie na zadna indukcje bez konkretnego wskazania - przy pierwszym porodzie dostalam tasiemke dopochwowa i skurcze mialam co pol minuty, trwajace minute od 14 do 20. Z bolu zwijalam sie na podlodze i blagalam meza, zeby dali mi cokolwiek przeciwbolowego (dostalam paracetamol od razu do zyly, na zzo bylo za pozno i jak pisalam wyzej - anestezjolog jak juz to jest rano 🤪).
 
Przecież to nie Twoja wina, że Twój organizm tak zadziałał 🤗 Jak można mówić takie rzeczy do matki... To był zupełny przypadek, niczyja wina, niczyja klęska. A może oni coś spieprzyli i swoim zwyczajem chcieli zrzucić winę na kobietę? Nie poniosłaś żadnej klęski, urodziłaś dziecko i tylko to się liczy. ❤️

No ogólnie można zawsze wszystko ładnie powiedzieć tak, żeby matka nie czuła się winna, natomiast ZZO właśnie między innymi ma takie skutki uboczne. Działa też na dziecko i nie możemy też zaklinać rzeczywistości, że ma tylko plusy

Edit. No i tak do tego wywołania, oksytocyny itp. to wiecie, że generalnie można się na to nie zgodzić?
Ja mam teraz dwie przesłanki do wywołania max. w 40tc: cukrzycę ciążową i poród naturalny po cesarce i nie zamierzam się po prostu zgodzić i tyle
 
Ostatnia edycja:
Przykro mi dziewczyny, to jest po prostu obrzydliwe co Was spotkało. Zwróćcie uwagę jak mało było pozytywnych historii...
Polskie szpitale, nawet te szumne kliniki i szpitale wojewódzkie nie są przygotowane pod kobiety, a pod lekarzy. Gdzieś mi się przewinął temat oxy i pytania co o tym myślimy. Oxy jest nadużywana w szpitalach wcale nie dlatego, żeby kobiecie ulżyć, a żeby na siłę przyspieszyć poród i zwolnić łóżko. We mnie wlali nie wiem ile, nic to nie dało oprócz tego, że córka tak się wierciła, że tętno zaczęło jej zanikać, bo szyję miała owiniętą pępowiną. Takich historii jest masa. Brak zzo, oxy bez sensu, nacięcia bez zgody.
Ściskam Was wszystkie nawet jeśli na innych tematach się pożarłyśmy ❤️
Wspomnę, że też chcieli mnie nacinać, namawiali mimo, że w planie porodu miałam z góry zaznaczone, że kategorycznie się nie zgadzam. I okazało się, że żadne nacięcie nie było potrzebne. Szybko wszystko się zagoiło, położna mówiła, że bardzo ładnie moje krocze wyglądało. A nie wiem czemu chcieli nacinać, skoro córka nie była duża.
 
reklama
O, to też bardzo lubię. "Przecież ty nie wiesz co czujesz, my wiemy lepiej, uspokój się." 🤦‍♀️
Mi wmawiali, że nie mam skurczy, bo aparat nie rejestrował, a ja chyba czułam nie ? Kilka miesięcy po moim porodzie w wiadomościach mówili o zapsutej aparaturze w moim szpitalu. No ale co tam, oni lepiej wiedzą, czy mnie rozrywa od środka, czy nie.
 
Do góry