Polecam żłobek, tylko dobry.
Mam 2 córeczki 2,5-letnią Nikę i 10-miesięczną Ulę. Wcześniej nie wyobrażałam sobie bym mogła oddać dzieci do żłobka i korzystałam z pomocy niań. Pierwsza pracowała 8 miesięcy po czym wyjechała, druga pracowała 1 tydzień i więcej się nie pokazała, trzecia po 9 miesiącach odeszła z dnia na dzień, nie żegnając się nawet z dziećmi.
Plusem niani jest to, że nie musisz dziecka nigdzie zawozić, ale znów do niani musisz się dostosować, bo to się spóźni "bo korki" , to musi wcześniej wyjść "bo egzamin", to znów chce mieć wolne albo dziecko zaśnie to ona idzie bo przecież "już nie jest potrzebna", a to że dziecko obudzi się po 10 minutach to już Twój problem. Poza tym masz w domu, choćby najmilszą, to jednak obcą osobę. No i zawsze może Cię spotkac to co mnie i usłyszysz: "zastanawiam się czy nie zrezygnowac z pracy, jeszcze zadzwonię" no i oczywiście już nie zadzwoni, a Ty człowieku urwij sobię głowę z tym wszystkim, przecież to nie jej problem. Najgorsze w tym jest to, że dziecko postrzega nianię jako członka rodziny i nie rozumie dlaczego nagle jej już nie ma. Nas niania zostawiła 29 października, a Nikusia jeszcze wczoraj (6 grudnia) pytała gdzie jest AniaNiania (bo tak ją nazywała). I co ja mam temu dziecku powiedzieć ???
Przez 2 tygodnie szukałam nowej niani, kandydatki nie były złe, ale żadna nie przypadła mi do gustu na tyle by oddać w jej ręce moje 2 skarby. W końcu zupełnie przypadkiem trafiłam do nowootwartego (tylko dlatego były tam jeszcze wolne miejsca) klubu maluszka. Miejsce to zupełnie nie odpowiada mojemu dotychczasowemu wybrażeniu żłobka. Jest tam czyściutko, domowo, 1 niania na 4 dzieci, kamery internetowe z ciągłym dostępem dla rodziców. Opiekunki to nie zgorzkniałe stare panny, ale pełne energii młode dziewczyny. I taki jakiś spokój i zadowolenie od nich bije. Znajomi mnie straszyli, że jak poślę dzieciaki do żłobka to zaczną chorować, tymczasem mija 3 tydzień i ani katarku. Może dlatego, że w klubie obowiązuje zasada, że dzieci chorych nie wolno przyprowadzać, by nie zarażały innych.
Maluchy są szczęśliwe (nie miałam żadnych problemów z adaptacją), a ja wreszcie mogę zaplanować mój dzień, bo nikt w ostatniej chwili mi nie powie, że "dziś tylko do 13". Natomiast gdyby wypadło mi coś nieoczekiwanego to istnieje możliwość przyjścia po dzieci nawet o 19.
W żłobku niań jest kilka i dziecko się tak do nich nie przywiąże, a tym samym nie będzie tak przeżywać rozstania.
Niani w domu płaciłam 8 zł na godzinę (bez względu na to czy zajmowała się 1 córeczką, czy obiema), za żłobek płacą 4 zł za godzinę za 1 dziecko, więc przy dwójce dzieci wychodzi na to samo, a przy jednym dziecku byłoby nawet taniej.
Teraz nawet przez myśl mi nie przejdzie by wrócić do rozwiązania z nianią. Zatem polecam żłobek, tylko tak jak pisałam na wstępie wyłącznie dobry. Taki z 2 opiekunkami na 20 dzieci odpada.
Pozdrawiam