u nas dzis gorzej
nos totalnie zapchany ze Oli nie jest w stanie nic zjeść ani wypic z butli, a obiadek je i kiedy gryzie nie oddycha...ech...cos tam jedną dziurkę pare godzin temu mu wyciągnęłam (ciągnący, gęsty, zolty glut ;p) i wstedy zjadł słoiczek mały pół, i mógł troszkę mleka wypić 40 ml. Potem zjadł moj obiad (musialam ugotowac bo butli nie moze ssac) chyba zgłodniał bo jak na niego duzo zjadł ze dwa pulpeciki, ziemniaczki, buraczki. Ale znowu nos zatkany.
Jutro chyba wybiorę sie do lekarza chociaz jutro tylko w przychodni jakis łepek, ktorego nikt poważnie nie traktuje, siedzi z nosem w laptope lub innych gadżetach i bzdury gada, wogole dla mnie on lekko na nienormalnego wygląda, no sama zobaczę.
Nasz ma urlop w dodatku jest przeziębiony i jak bylam u niego w przychodni we wtorek to nie chcial przyjechać. Kiedys zawsze przyjezdzal w weekendy, lub w godzinach pracy, czasami nie chcial pieniedzy ale zawsze dostawal, chcial wydawac a nikt nie chcial z nas brac reszty wiec
nie wiem czemu nie chce teraz przyjechać??? Powiedzial ze sam jest chory i ze musi dbac o siebie. Ech.....przydałoby sie OLinka zbadac. Jutro chyba przejdę sie do tego fircyka w przychodni.
Inhalacje nic nie dają, robię je 3-4 razy dziennie z 5ml soli.