Hej dziewczynki, jestem daleko od kraju, wiec moze wy mi pomozecie. Moja coreczka od urodzenia ulewala wiecej lub mniej, miala tez czeste czkawki. Do miesiaca nie bylo jednak problemow, przybiera tez ladnie. jednak od ponad tygodnia placze podczas jedzenia tak rozpaczliwie, ze myslalam, ze stracilam pokarm, ale nie.. mleko jest. Podczas karmienia mala az cala sie wygina do tylu, sztywnieje, zaczely sie tez chlustajace wymioty. Poszlismy do lekarza i stewierdzil refluks pokarmowy. Zlecil usg i wczoraj na usg potwierdzono refluks zoladkowo - przelykowy. Ja juz wczesniej wyczytalam i staralam sie pomagac coreczce zmniejszajac dawki pokarmu, a zwiekszajac ilosc karmien, odbijajac dziecko co 5 minut podczas karmienia (czasem niestety zamiast odbicia sa wymioty), podkladajac poduszke pod glowe do spania, dajac smoczek po jedzeniu, a teraz z polecenia lekarza podajac dwa razy na dobe renigast i jakies kropelki uspokajajace. Niestety coreczka dalej sie meczy, a ja nie wiem czy mozna jej jeszcze jakos pomoc? Czy mozna wyleczyc refluks bez leczenia operacyjnego? Jak dlugo trzeba czekac by byla poprawa? Martwie sie, bo odkad nasilily sie objawy refluksu wlasciwie zachamowal sie rozwoj dziecka. Tak jak wczesniej co dzien obserwowalismy cos nowego, tak teraz nic. Nie chce lezec na brzuszku, nie chce unosic glowki, nie patrzy na nikogo, nie usmiecha sie... Wiem, ze powiklaniem refluksu sa problemy rozwojowe i bardzo chcialabym pomoc mojemu dziecku uniknac takiego losu. Nie wiem jednak co robic... Jesli macie jakies pomysly lub wiedze podzielcie sie prosze.