reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zdrada

Zdradziłam/Zdradziłem


  • Wszystkich głosujących
    394
my niedawno mielismy powazny kryzys w małzenstwie i przeszka mi przez mysl zdrada zreszta jak bylam mlodsza to niewiele brakowalo a zdradziłabym ale jak juz mialo dojsc do zdrady to przypomnial mi sie widok wtedy jeszcze narzeczonego i od tej pory jestem wierna wiem ze nie potrafilabym zdradzic ale co do meza to nie jestem przekonana jeszcze miesiac temu praktycznie z soba nierozmawialismy bylo ciezko mialam przypuszczenia ze mnie zdradza i to dosc sensowne ale przysiegal ze nic nie bylo ale pomimo tego ze juz jest o niebo lepeij jakos nie jest mi lzej na sercu ciagle mi sie wydaje ze mnie okłamał teraz wiem ze jest mi wierny ale czy kilka miesiecy temu tak bylo tego juz pewna nie jestem :(
 
reklama
Noel źle zrozumiałaś..ani razu nie napisałam że uważam że bycie niezależnym to coś złego...sama jestem kobietą niezależną i zawsze wole zrobić wszystko sama:-Di wybacz ale jak dla mnie to jest obracanie kota ogonem:-(chodziło mi raczej o to że keidyś jak ktoś się pobierał to żyli ze sobą fo końca swoich dnia teraz już nie często spotyka się małżeństwa po 80:( to jest smutne...i nie chodzi mi tylko o sam fakt zdrady ale o to ile mamy możliwości a raczej pokus by się jej dopuścić...mąz musi pracować całe dnie żeby utrzymać rodzine,wyjazdy służbowe itd. brak czasu spowodował że ludzie oddalają się od siebie...może źle poprzedni post wytłumaczyłam ale i tak uważam że obracasz kota ogonem...jeśli ktoś zdradził i wszystko potem mu sie ulożyło to ok ale niestety nie zawsze tak jest...nie możemy żyć z świadomościa że wszytsko nam wolno bo jesteśmy niezależne...co ma piernik do wiatraka???niezależna możesz być w wielu innych dziedzinach np praca, podejmowanie decyzji, inne podejście do życie ale czy musi to być zdrada???a no pewnie bo tak najłatwiej...czasami kobiete/mężczyzne poniesie ale pytanie czy warto???jedym pomoze a drugich zrujnuje...ja też jestem zdania zdradził/a raz zdradzi i drugi...ale to jest moje zdanie i się go póki co trzymam a Tobie nie koniecznie musi się przecież podobać bo masz prawo mieć inne...
 
andrewa88 ja doskonale cię rozumiem i podzielam twoje zdanie. Dawniej małżeństwo i miłość były święte, oczywiście zdarzały się wyjątki jak wszędzie. Ale teraz połowa ludzi się rozwodzi albo żyje w separacji lub się zdradza ludzie nie mają już takiej dumy i szacunku do drugiego jak dawniej.
 
andrewa88 ja doskonale cię rozumiem i podzielam twoje zdanie. Dawniej małżeństwo i miłość były święte, oczywiście zdarzały się wyjątki jak wszędzie. Ale teraz połowa ludzi się rozwodzi albo żyje w separacji lub się zdradza ludzie nie mają już takiej dumy i szacunku do drugiego jak dawniej.
doskanale kochana mnie zrozumiałeś i bardzo ładnie to ujełaś :-)
 
Bo teraz ludzie o wiele szybciej się poddają, nie walczą o swoje i drugiej osoby szczęście, tylko idą łatwiejszą drogą. I tak jak Iwonka1985 pisze - nie ma takiego szacunku do drugiej osoby jak kiedyś.

Andrewa88 ja szanuję Twoje zdanie, zasady. Sama mam podobne. Ale mimo wszystko nie zarzekam się "nigdy...". Bo bardzo dobrze wiem, że takie coś nie istnieje. Na życie składa się tyle elementów, tyle nieprzewidzianych przypadków i wypadków, że nie można z całą pewnością powiedzieć, że na pewno czegoś się nie zrobi. Co nie znaczy, że nie można do tego dążyć, po to właśnie są zasady :) I każdemu życzę by się ich trzymał, życie byłoby wtedy piękniejsze ;)

Jednak zdrada to coś, co naprawdę burzy spokój, już nawet nie odnośnie tej drugiej osoby, ale ogólnie, zmienia patrzenie na życie, na wszystkich innych. To jest zwykłe świństwo zrobione drugiej osobie. Ale wszyscy jesteśmy ludźmi, każdy może popełnić błąd, nawet najpoważniejszy. Myślę, że istotą tutaj są powody dla których doszło do zdrady, o ile łatwiej wybaczyć komuś kto np. "zbłądził", kto po próbach walki o związek trafił na "okazję" (i nie mam tu na myśli "panienki" ;), tylko po prostu splot różnych wydarzeń, także emocjonalnych), niż komuś kto zrobił to na zimno, z nudów, bez dania szansy swojemu związkowi... No i nie ukrywajmy - ktoś, kto naprawdę mocno kocha, to mimo że został zdradzony, zraniony szuka jednak powodów by wybaczyć, chociażby myśli nad tym...

Kurczę, może i wychodzi ze mnie wykształcenie (socjolog z zamiłowaniem do psychologii), ale wydaje mi się, że nie można patrzeć jednowymiarowo, osądzać zawsze łatwo, zgłębiać się w szczegóły już trudniej.
 
:-)myslę że dobrze tu ujełaś;-) masz rację nigdy nie mów nigdy hehe...zresztą co tu gadać..całkwoicie zgadzam się z tym co napisałaś..nie olno się zarzekać a jednak trzeba dązyc do pewnych celów w życiu i strarać się trzymać swoich zasad:-D
 
Zgadzam się z poprzedniczkami... W dzisiejszych czasach mała kłótnia a ludzie od razu rozwód biorą... nawet nie próbuja rozmawiać.... Kiedyś małżeństwo było czymś świętym, dzisiaj to w niektórych (w większości) przypadków to kolej rzeczy i tyle...

Cały czas będę się trzymać zdania co do zdrady, że każdy ma prawo mieć swoje zdanie... Nigdy nie będziemy wiedzieć co byśmy zrobili w takiej sytuacji... To jest zbyt skomlikowane.Ja jak już pisałam nie potrafiłabym wybaczyć, gdybym nawet jakimś cudem to zrobiła, zrujnowałabym małżeństwo bo bym na każdym kroku podejrzewała męża i go kontrolowała... Sama po zdradzie nie miałabym do czego wracać... Dlatego będę cały czas wyznawać, że ciało puszczone raz puszcza sie cały czas...
 
[/QUOTE]Jednak zdrada to coś, co naprawdę burzy spokój, już nawet nie odnośnie tej drugiej osoby, ale ogólnie, zmienia patrzenie na życie, na wszystkich innych. To jest zwykłe świństwo zrobione drugiej osobie. Ale wszyscy jesteśmy ludźmi, każdy może popełnić błąd, nawet najpoważniejszy. Myślę, że istotą tutaj są powody dla których doszło do zdrady, o ile łatwiej wybaczyć komuś kto np. "zbłądził", kto po próbach walki o związek trafił na "okazję" (i nie mam tu na myśli "panienki" ;), tylko po prostu splot różnych wydarzeń, także emocjonalnych), niż komuś kto zrobił to na zimno, z nudów, bez dania szansy swojemu związkowi... No i nie ukrywajmy - ktoś, kto naprawdę mocno kocha, to mimo że został zdradzony, zraniony szuka jednak powodów by wybaczyć, chociażby myśli nad tym...
.[/QUOTE]
Ja sie podpisuje pod tym obiema rękami.
Mój mąż mnie zdradził jakieś rok temu... z głupiego dla wielu nas powodu... pisałam o nim ;Zdradzona to boli''
i choć taka zdrada liczy sie do najgorszych bo ta cy ludzi sie nie zmieniają. ( erotoman)
to napoczatku staralam sie zyć normalnie dla dobra maluchów.
dawalam kolejne szanse i nic... Ona jest znim w ciąży a ja skladam pozew o separacje...
On chodzi do niej gdy brakuję mu pocieszenia a ja go przyjmuje bo niechcę sie kłucić przy nim...
Powinny mi dać medal za dobroć dla ludzi..
Czasami sie dziwie ze ja taka jestem!!! Bo w sercu az mnie trzesie zeby mu powiedziec co onim mysle...
zjak On mógł mnie zdradzić z taką wywłoką.. ( Ona to nawet szacucku niema dla siebie Matka i zona 3 dzieci)
jak pomysle to mnie trzesie...

a Co do zdrad kiedyś to były ... tylko O nich sie nie mowiły... Kazdy rozwiazywał je własnych 4 scianach...
Gdyby ludzie sie do gadywali jak wtedy to by nie było tyle rozwodów...
 
Iwonka właśnie przez to, że małżeństwo było święte ludzie rawali w nim bez względu na okoliczności.....zdrady, przemoc itp.
Teraz jak w związku się nie układa to bez problemu możemy się rozstać i próbowac użożyć sobie życie na nowo.

Życie mamy jedno i nie warto marnować go na nieudany związek tylko dla zasady.

andrewa kiedyś tym bardziej ludzie byli daleko od siebie bo tylko mężczyzna zarabiał i miał na głowie cały dom.
Poza tym bardzo popularne były małżeństwa kojarzone....tak to się nazywa.
Ludzie mielei niewiele wspólnego ze sobą.
Inna sprawa, że kobiety kiedyś było niewykształcone.
Ich wiedza ograniczała się do hawtowania, grania na fortepianie i modlitwy.
Dla męża nie była partnerką w rozmowie ani wielu innych kwestiach.
Kobiety od małego były przyzwyczajane do takiego życia i nie widziały w tym nic nienaturalnego.

Absolutnie nie usprawiedliwiam zdrady ale co mają do tego czasy 100 lat temu


A co do pokus i okazji do zdrady to wolę mieć świadomość, że mąż mnie nie zdradza bo mnie kocha a nie dlatego, że jest przeze mnie pilnowany.
Przecież nie przypilnuję męża przez całe życie.
W końcu "spuszczę go z oka"........ważne, żeby wtedy nie chciał mnie zdradzać.
Żebym po mimo pokus była najważnejsza w jego życiu.
Jeżeli mąż poleci na fajne cycki to co jest wart......

Mężczyzna też musie wiedzieć, żę są granice i nie wszytsko mu wolno.
Ale musi mieć to w sercu a nie być do wierności zmuszony.....bo czym wtedy jest związek.


Mi wydaje się, że w końcu bym wybaczyła zdradę.....ale nie zapomniała.
Chyba miłość do męża i chęć bycia z nim przezwyciężyły by ból po zdradzie.
Ale może byłabym tak zraniona, że nie mogłabym patrzeć na niego.
Albo miałabym obrzydzenie w stsunku do niego.

Podobnie jak Wy nie zarzekam się.....
I obym nie musiała sprawdzać jak się zachowam.

Dziewczyny nie starm się nikogo przekonywać do swojej racji bo racja jest jak doopa i każdy ma swoją.
Każda ma swoje zdanie i żyje według swoich zasad i wartości.
A przecież o to chodzi:tak:

Polecam Wam tą książkę.
Z niej dowiecie się dlaczego małżeństwa po 80 były na porządku dziennym.
http://www.gandalf.com.pl/b/milosc-kobieta-i-malzenstwo-w-xix-wieku/
 
Ostatnia edycja:
reklama
odpowiem po kolei
Życie mamy jedno i nie warto marnować go na nieudany związek tylko dla zasady.

oczywiście że tak ale można to rozwiązać zupełnie inaczej niż zdradzić..poprostu się rozejść...

Inna sprawa, że kobiety kiedyś było niewykształcone.

myślę że to nie ma znaczenia...a raczej świadomość swoich praw była mniejsza...

Absolutnie nie usprawiedliwiam zdrady ale co mają do tego czasy 100 lat temu

a no to że właśnie gdy ogladałam zdjęcia i siedziała koło mnie moja babcia i opowidała jak to było za jej czasów...piękne wspomnienia...nie czuła się wykorzystywana przez mojego dziadka a swoich dziadków też dobrze wspomina...może trochę sugeruję się moją rodziną ale zasze gdy ktoś opowiada mi o moich ciotkach,pradziadkach i dalej to zawsze mówili że były to piękne małżeństwa...a teraz co słyszę to każdy się rozwodzi i wykształcenie nie ma tu znaczenia...poprostu idziemy na łatwiznę..nie walczymy...nikt nie jest idealny jak to w tym temacie wiele razy powiedziane...trzeba się dotrzeć...nie zawsze to wyjdzie....ale trzeba próbować...

A co do pokus i okazji do zdrady to wolę mieć świadomość, że mąż mnie nie zdradza bo mnie kocha a nie dlatego, że jest przeze mnie pilnowany.
Przecież nie przypilnuję męża przez całe życie.

ale ani razu nie było to nawet poruszone:eek:nie chodzi tu o pilnowanie.....faceci funkcjonują inaczej niż kobitki i czasami mózg się im lasuje:-(jak będą chcieli zdradzić to i tak zdradzą czy odwrotnie...ważne jest zaufanie...ale chodzi o to co dalej gdy już dojdie do zdrady

Mężczyzna też musie wiedzieć, żę są granice i nie wszytsko mu wolno

z tym sę całkowicie zgadzam..ważne jest żeby juz na początku małżeństwa ustalić te granice i mieć świadomośc czego się od siebie oczekuje nawzajem...



powiem tak każdy popełniea błędy...jednak każdy z nas jest inny..jeden wybaczy drugi nie...jeden zdradzzi a drugi nie...
 
Do góry