reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

zdrada

a mnie sie wydaje, ze Gosia81 ma racje. ja wychodze z zalozenia, ze pomimo tego, ze ufam mezowi, moze gdzies znalezc sie kobieta, ktora bedzie chciala go mi odebrac. a kazda z nas wie, ze kobiety maja sposoby i potrafia byc wyrafinowane i nagle nasz mezczyzna juz nie jest nasz. a numer dwa wydaje mi sie, ze pojecie zaufania mozna rozpatrywac na wiele sposobow. wydaje mi sie, ze szczytem zaufania nie jest podawanie sobie wszystkich hasel. wedlug mnie zaufanie to nie zadawanie pytan "a co?", "a kto?" etc. dla mnie zaufanie to poczucie bezpieczenstwa, oraz zachowanie pewnej niezaleznosci.
jednak kazdy zwiazek jest inny, i zaufanie dla kazdej z nas wiaze sie z roznymi sprawami to normalne... bo kazda z nas jest inna :)
 
reklama
Ja ufam mojemu mężowi. Nigdy nie dał mi cienia wątpliwości co do do tego, że jest mi wierny. Wiem jednak jak bywa i zostawiam sobie ten 1% wątpliwości. Tzn dopuszczam do siebie myśl, że mogę się mylić. Ale to nie są podejrzenia tylko zdrowy rozsądek. W 100% możn a być pewnym tylko ja się spędza czas razem co do minuty. A tak nie jest. Nie mniej jednka nie szpieguję, nie czytam sms'ów, gg itd. Ufam mu i nie wypytauję co, kto itd.
Uważam, że jak facet nie daje powodów do wątpliwości to powinno się ufać. Ot tak poprostu, bo nie można mierzyć ludzi jedną miarą. To, że mąż koleżanki Gosi puścił ją w trąbę i jeszcze 100 innych facetow zdradzało swoje żony nie znaczy, że każdy facet jest taki. Mój mąż może powiedzieć, że będę się bzykać z innymi facetami, bo mam wiele koleżanek, które sex traktują jak sport i bez żenady opowiadają o przygodnym.......ale to znaczy, że ja też taka jestem:confused:
 
Zgadzam sie... Ja wybaczylam za wiele razy... I zrobilam sie juz chorobliwie zazdrosna i podejrzliwa...

Szczerze - zaluje ze nie kopnelam go w dupe za pierwszym razem jak bylam jeszcze w ciazy... Bylo by latwiej
Nie wiem czy tak byłoby ci łatwiej.Poprostu każdej z nas zdaje się,że czym prędzej tym lepiej- a potem bijemy się z myślami- może gdybym dała jeszcze jedną szanse to może wtedy by się zmienił? Ale to tylko nasze złudzenia.Facet który raz zdradzi będzie zdradzał dalej- ma to we krwi - a my stajemy się tylko bardziej podejrzliwe..
 
a mnie sie wydaje, ze Gosia81 ma racje. ja wychodze z zalozenia, ze pomimo tego, ze ufam mezowi, moze gdzies znalezc sie kobieta, ktora bedzie chciala go mi odebrac. a kazda z nas wie, ze kobiety maja sposoby i potrafia byc wyrafinowane i nagle nasz mezczyzna juz nie jest nasz.
Jeśli chodzi o kwestię zaufania - zgadzam się, że należy być świadomym tego, że w związku może się coś zmienić i nie należy całkiem z uporem maniaka przymykać oczu na wszystkie sygnały, jeśli się takie widzi.

Ale nie zgadzam się z jednostronnym traktowaniem tematu - mąż to nie zabawka, którą inna kobieta może sobie "wziąć". Uważam, że zwalanie całej winy na "złe kobiety" to nasza, kobieca głupota. Po pierwsze: do tanga trzeba dwojga, a jak facet nie chce, to nie pójdzie. Chyba, że jest typem troglodyty, który myśli fiutem, ale zakładam, że nasi mężowie/partnerzy (no, może poza przypadkiem Cary) nie należą do tej kategorii. Po drugie: a załóżmy, że taka kobieta nie jest wyrafinowaną dziwką, która odbija nam faceta dla własnej krótkotrwałej rozrywki, tylko po prostu i zwyczajnie zakochała się w naszym mężczyźnie i albo o nas nie wie, albo mimo tej wiedzy nie umie z niego zrezygnować. Może nawet mieć w związku z tym wyrzuty sumienia.

Tak czy siak to nasz mężczyzna nam coś obiecywał, to nasz mężczyzna ma zobowiązania i to nasz mężczyzna będzie winien, jeśli je złamie. W skrajnej wersji powiedziałabym, że ta trzecia kobieta nie ponosi żadnej winy, bo ona nam nigdy nic nie obiecywała.
Prosta psychologia mówi, że zdradzonej kobiecie łatwiej jest zwalić winę na tę trzecią, bo wtedy nie musi przyznać sama przed sobą, że źle oceniła charakter swojego partnera, no i że on świadomie wybrał inną, lepszą od niej. A tak? Złość kieruje się w stronę tej trzeciej, wrednej małpy, a sobie można wmówić, że partner zrobił to co zrobił, właściwie wbrew swojej woli. A ja nie uznaję opcji, że facet nie umiał pohamować popędów. No ewentualnie jeśli to był jednorazowy wyskok na imprezie bardzo po pijaku. Albo facet jest troglodytą, patrz punkt pierwszy.

a numer dwa wydaje mi sie, ze pojecie zaufania mozna rozpatrywac na wiele sposobow. wydaje mi sie, ze szczytem zaufania nie jest podawanie sobie wszystkich hasel. wedlug mnie zaufanie to nie zadawanie pytan "a co?", "a kto?" etc. dla mnie zaufanie to poczucie bezpieczenstwa, oraz zachowanie pewnej niezaleznosci.
Tutaj zgadzam się z Tobą w zupełności. U nas to jest tak, że nakręciła się strasznie pozytywna spirala zaufania. Ja nigdy bym nie szperała mężowi w komputerze - on o tym wie, więc nie musi blokować komputera hasłem - ja wiem, że nie ma hasła, więc już zupełnie nie mam potrzeby sprawdzania męża, bo rośnie mój poziom zaufania. I to samo w drugą stronę :-) W efekcie do miejsc, gdzie hasło jest wymagane (np. nasza klasa) takiego hasła nie mam i nie potrzebuję mieć i jest dobrze! :-)
A swoją drogą w budowaniu takiego zaufania mają też znaczenie dwa dodatkowe aspekty: wychowanie z domu (oboje z mężem nie umiemy sobie wyobrazić na przykład otwierania cudzych listów, a wiem, że w niektórych domach się to praktykuje) i całokształt relacji w związku (swoje małżeństwo oceniam jako bardzo udane, to i nie szukam problemów na siłę. Zupełnie inaczej to pewnie wygląda, kiedy coś się w związku psuje. Wtedy też zresztą łatwiej o zdradę).

A już zupełnie na zakończenie: mojej cioci mąż zostawił ją z dwójką dzieci po 10 latach małżeństwa zupełnie z dnia na dzień. Po prostu spakował się i wyjechał z kochanką do innego miasta. Niespodziewanie okazał się #$%@## jakich mało. Ale czy coś by zmieniło, gdyby ciocia podejrzewała go na wiele miesięcy wcześniej? Do swojego bagażu porzuconej kobiety dodałaby tylko lata męki w nieudanym małżeństwie, a tak może powiedzieć, że miała 10 lat udanego małżeństwa. A porzuconą kobietą niestety zostałaby w obu sytuacjach tak samo...
 
Tak czy siak to nasz mężczyzna nam coś obiecywał, to nasz mężczyzna ma zobowiązania i to nasz mężczyzna będzie winien, jeśli je złamie. W skrajnej wersji powiedziałabym, że ta trzecia kobieta nie ponosi żadnej winy, bo ona nam nigdy nic nie obiecywała.
Zgadzam się w 100%. To mąż mi przysięgał, nie Ona:tak:
 
wtrące sie do waszej dyskusji o zdradach

ktoś mi kidedys powiedział, że jak sie raz zdradzi- posmakuje tego owocu, to choćby nie wiem jak bardzo się starał to i tak jeszcze to powtórzy. Znam wiele ludzi zdradzajacych swoich partnerów i niestety maksyma ta potwierdza sie w 100 %.
a wina lerzy po obu stronach- tzn. zdradzającego i osoby z którą zdradza- no chyba, zę ta jest nieświadoma związku drugiej osoby.

A jeśli chodzi o Mije to wiele razy powtarzałam jej , że powinna zostawić faceta, bo jest niereformowalny, albo sama zdradzić
 
ktoś mi kidedys powiedział, że jak sie raz zdradzi- posmakuje tego owocu, to choćby nie wiem jak bardzo się starał to i tak jeszcze to powtórzy. Znam wiele ludzi zdradzajacych swoich partnerów i niestety maksyma ta potwierdza sie w 100 %.
Też mi się tak wydaje, chociaż nie mam dowodów. Jeśli ktoś złamie pewne tabu, to potem już będzie mu bardzo trudno tego nie powtórzyć, gdy trafi się następna okazja. Chociaż zależy też, czy charakter takiego człowieka generalnie przyzwala na zdradę, czy też faktycznie był to jednorazowy wypadek, którego zdradzający żałuje.
a wina lerzy po obu stronach- tzn. zdradzającego i osoby z którą zdradza- no chyba, zę ta jest nieświadoma związku drugiej osoby.
A czasem nawet winne są trzy strony: facet, "ta trzecia" - o ile wiedziała, ale także zdradzona kobieta. Przecież zdarza się tak, że zdradzający facet nie jest ani troglodytą, o którym pisałam wcześniej, ani świnią, która ma gdzieś uczucia swojej żony/partnerki, ale po prostu jego błąd polega na tym, że związek z żoną/partnerką zaczął szwankować (i tu "wina" żony - w końcu za szwankujący związek zazwyczaj odpowiedzialne są obie strony, poza przypadkami mężczyzn wspomnianymi powyżej), a on zamiast dojrzale wziąć się za jego naprawianie, uległ innej kobiecie, od której dostał to, czego brakowało mu w domu, cokolwiek by to było. I tylko w takiej sytuacji warto walczyć o małżeństwo/związek po zdradzie. I wiele z nas tak przecież robi.
 
jeśli chodzi o kwestie "popychania" do zdrady to fakt zdarzają sie przypadki , ze ktos sobie zasłuzył na nią w ten czy inny sposób zaniedbując drugą osobę. Jest ich nawet bardzo duzo, jednakze bywa i tak, ze ta osoba nie wie, ze drugiej czegoś brakuje w ich związku.
 
j(...) Jest ich nawet bardzo duzo, jednakze bywa i tak, ze ta osoba nie wie, ze drugiej czegoś brakuje w ich związku.
Dlatego podstawą jest rozmowa, ale wbrew pozorom nie jest to takie proste.
Ja sama znam kilka osó, które zdradziły....raz. Ale jaks ię okazało, że mogą stracić ukochaną osobę, przez swoją głupotę opamiętały się. Doceniły bardziej to co mogły stracić.
 
reklama
Tylko jeśli ta trzecia osoba(mąż lubżona)wiedziała ,że przyczynia się do zdrady męża,mogłaby się innaczej zachowywać.Nieraz robią to nieświadomie,niedomyślając się jakie mogą być tego skutki.
 
Ostatnia edycja:
Do góry