Właśnie wróciłam z supermarketu. Mój mąż miał genialne wyczucie, stwierdził, że dzisiaj będzie dobry dzień na zakupy, bo ludzie będą albo szaleć w weekend, albo jutro lub w środę rano. I faktycznie - o dziwo tłok był standardowo-przeciętny.
Nakupiliśmy calusieńki koszyk zakupów. W tym za 95 zł zestaw 2x 108 pampersów dla dzidzi (grupa 2: 3-6 kg), do tego w promocji dwie paczki husteczek nawilżanych. A poza tym do wyprawki trochę rzeczy typu waciki, mydełka itp. A reszta to zakupy świąteczne jedzeniowe. W kasie zbladłam - wyszło tego za 550 zł
Zapłaciłam kartą kredytową i wolę nie myśleć, co zrobimy w styczniu, jak po rozliczeniu karty pewnie kasa nam się skończy w połowie miesiąca...
Ale za to kolejny raz miałam pozytywne wrażenie odnośnie traktowania ciężarnych - ustawiliśmy się z mężem z tym ogromnym koszem zakupów do kasy z opisem: "Kasa do 10 artykułów i dla kobiet ciężarnych". Dla uczciwości za ludźmi, którzy mieli w koszyczkach po dwie rzeczy (stało takich osób przed nami może ze cztery). Najpierw jedna pani z kolejki zwróciła nam uwagę, że to jest kasa do 10 sztuk, ale jak wyszłam zza wózka, który mnie zasłaniał, to natychmiast zaczęła przepraszać, że nie było mnie widać i że oczywiście w ciąży to zrozumiałe.
Po za tym nie postaliśmy dłużej niż dwie minuty, jak jakaś kasjerka podeszła do nas i kazała nam przejść do kasy obok, która była zamknięta, a pani kasjerka specjalnie ją dla nas otworzyła. W efekcie bylibyśmy chyba najszybciej obsłużonym klientem w sklepie, gdyby nie to, że samo kasowanie naszych produktów zajęło z 15 minut :/
Nakupiliśmy calusieńki koszyk zakupów. W tym za 95 zł zestaw 2x 108 pampersów dla dzidzi (grupa 2: 3-6 kg), do tego w promocji dwie paczki husteczek nawilżanych. A poza tym do wyprawki trochę rzeczy typu waciki, mydełka itp. A reszta to zakupy świąteczne jedzeniowe. W kasie zbladłam - wyszło tego za 550 zł

Ale za to kolejny raz miałam pozytywne wrażenie odnośnie traktowania ciężarnych - ustawiliśmy się z mężem z tym ogromnym koszem zakupów do kasy z opisem: "Kasa do 10 artykułów i dla kobiet ciężarnych". Dla uczciwości za ludźmi, którzy mieli w koszyczkach po dwie rzeczy (stało takich osób przed nami może ze cztery). Najpierw jedna pani z kolejki zwróciła nam uwagę, że to jest kasa do 10 sztuk, ale jak wyszłam zza wózka, który mnie zasłaniał, to natychmiast zaczęła przepraszać, że nie było mnie widać i że oczywiście w ciąży to zrozumiałe.
Po za tym nie postaliśmy dłużej niż dwie minuty, jak jakaś kasjerka podeszła do nas i kazała nam przejść do kasy obok, która była zamknięta, a pani kasjerka specjalnie ją dla nas otworzyła. W efekcie bylibyśmy chyba najszybciej obsłużonym klientem w sklepie, gdyby nie to, że samo kasowanie naszych produktów zajęło z 15 minut :/