reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Zakupowe szaleństwo

No i wykrakalas...bylam nawet w dwoch-do jednego to nawet szlam se prawie 1 km.z buta:crazy: i dupa...nie bylo w zadnym...

Mlodej kupilam kapcie i buty juz takie jesien- zima....Sobie jak zwykle nic bo z mloda to koszmar a nie zakupy...jakies duperele na prezenty do polski i to wsio...
Powiem Wam ze takiego pietra jak dzis o Nomi jeszcze nigdy nie mialam....Stoje juz w kolejce do kasy,mloda kolo mnie,za chwile biegnie sobie,wraca i tak na okreta...az wreszcie nie ma jej...wolam ,szukam,wyszlam z kolejki,dre sie co raz bardziej,latam w tym labiryncie miedzy regalami...Juz normalnie cisnienie mialam na 180,ryczec mi sie chcialo,spojzalam sie w lustro-normalnie blada jak sciana bylam...Ludzie na mnie patrza bo dre sie juz jak opentana(ale to w dupie mialam) a mlodej jak nie ma tak nie ma.Sluchajcie jakies 2min.to wszystko trwalo-ale dla mnie cala wiecznosc...Jak ja dorwalam to juz ni patrzylam na nic-dostala klapsy na dupe!!!!!!:wściekła/y: 1000 razy jej wczesniej tlumaczylam ,ze nie ma odchodzic,ze ma stac kolo mnie,ze ma sie odzywac jak ja wolam bo moze ja ktos porwac i juz do mamy nie wroci-ale ona tego albo nie chce albo nie kuma!!!!Ona kompletni mnie nie slucha-wogole!!!!!!!!!:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y: Dzis nawet sobie wyszla sama ze sklpu...Kobieta zwrocila mi uwage-to byl ulamek sekundy-ja juz jstm czujna na maxa bo dobrze wiem co Noemi za numery robi,ale jak widac za malo czujna...Poprostu nie moge sie skupic na zakupach ani troche tylko patrzec na jeden punkt ktorym jest ten moj diabelec...Jestem wykonczona...Jak umyje mloda ide sama wziac kapiel i do lozka...
 
reklama
Pati po tak ciężkich przeżyciach relaks jak najbardziej wskazany. Mnie też już coś takiego spotkało i odtąd nie biorę Mateusza na zakupy- jedynie kiedy mam mu buty kupić:tak:
 
Oj Pati, nie masz łatwo...
Wiem, że to łatwo mówić, ale Wojciaszek jest nauczony, że czasem trzeba koniecznie trzymać mnie za rękę. Albo wariant drugi jak mam obie ręce zajęte: ma się trzymać mojej torby/nogi/spódnicy/wózka itp. To bardzo ułatwia życie, choc wiem, że nie mogę zaufać w 100 %. Zawsze może być ten wyjątek. Póki co to wygodne, bo jak np. wypakowuję wózek z samochodu, to każę Wojtkowi stać przy samochodzie albo na chodniku (w zalezności gdzie jesteśmy) i on rzeczywiscie stoi.

Ale wyobrażam sobie jaką awanturę urządziłaby Noemi jeśli byś chciała, żeby stała spokojnie skoro ona tak uwielbia biegać po sklepie. Trudna sprawa...:baffled:
 
Pati ja też już takie coś raz przeżylam, więc wiem co czułaś.nawet byliśmy w dwójkę a Oti nam zniknęła, maż myślał, ze jest ze mną, ja że z nim, to był koszmar,w sekundzie chciało mi się wyć..na szczęscie przyprowadzila Otylkę nam taka pani, widziala jak biegaliśmy...a ją przyuważayła sama..ale a samą myśl o tamtym dniu robi mi się niedobrze..teraz młoda siedzi w wózku zakupowym i nie ma zmiłuj się
 
Pati Karol też tak ma i jak widzisz są w większości - takie Wojciaszki to mniejszość :) ja też nie mogę go puścić bo zwiewa myśląc że to świetna zabawa - nie jest jeszcze w stanie zrozumieć jakie moga być tego konsekwencje - nasz tłumaczenia na ten moemnt nie docierają do niego...mam nadzieję że po prostu dorośnie do tego by to zrozumieć, na ten moment jest pod wielkim nadzorem - i tak oczywiscie niejednokrotnie za nim latamy...
 
Pati wierze, ze sie strachu najadlas. Mysmy raz Julka na lotnisku stracili z oka i tez nam andrenalina skoczyla. Kupilismy mu potem taki plecak z szelkami na takie specjalne okazje ale w sumie moze z raz uzywalismy. Z zasady Julek jest raczej z tych grzecznych tzn. biega ale zatrzymuje sie jak sie konczy chodnik, przy przejsciu bierze mnie za reka a jak nie ma jak to Zoske za noge (Zoska w nosidle:-)).W Marsylii gdzie wszyscy jezdza jak szalency asekuracyjnie chyba przechodzac przez przejscie wyciagal wyprostowana reke do samochodow i krzyczal uwaga albo stop:-) Ogolem lubi sie trzymc i chodzic za reke. Jak ucieka albo probuje sie ganiac to najczesciej w parku albo wlasnie w sklepie mu sie zdaza (tam to wiadomo z nudow i chyba zamknieta przestrzen daje mu poczucie bezpieczenstwa bo na ulicy juz taki szalony nie jest). No ale wiadomo ze ostroznosci nigdy za wiele.
 
No ja też już parę razy przerabiałam stresa jak mi Kubas zniknął. On ma po prostu korbę. Nawet jak go pod blokiem zostawimy to czasem potrafi pobiec gdzieś daleko i nawet się na nas nie obejrzy. Nie mówiąc już o przelatywaniu przez ulicę bez trzymania za rękę i wcale nie chce się słuchać mimo że mu wałkujemy za każdym razem.
Mamoot mój Bartek był taki jak Wojtek - grzeczny do bólu i tak mu zostało :-D więc Staś też może odbić sobie za braciszka
 
reklama
U nas to jest wszystko posrane...A jak bym miala jeszcze takiego Kubiszonka do pary to normalnie wariatkowo na miejscu:szok::-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D Kuba z Noemi pione moga sobie podac...Nomi wogole ie slucha,ma wszystko gdzies,jak zobaczy w miescie jakas bujawke(duzo takich na sprezynach co kawalek jest) to pedzi jak szalona i ma wogole calkowicie gdzies gdy ja wolam...Ludzie to ida i sie smieja,a ja mam chec powiedziec im "z czego rzysz":wściekła/y: Wyjatki sa kiedy jest grzeczna,ale to na palcach moge policzyc...Ona w sklepach to jebla dostaje,wszystko musi dotknac,wszedzie wlezc...Wczoraj np.wlazla pod taka polke z malym otworem gdzie mogla przejsc do nieczynnej kasy...ciagne ja ale gdzie tam,nie chce wylezc,wiec puscilam i mowie odbiore ja z drugiej strony...A ona cyk,pod ta kase i lizaka sobie wziela:szok::-D:-D:-D nie wiem jak ona tam je przyuwazyla bo jak po nie weszlam to byl tam caly pojemnik lizakow...No i oczywiscie jednego zakosila...Albo w innym slepie wziela sobie zestaw zabawek i mowi "panii" i dzielnie maszeruje do kasy,ominela cala dluga kolejke,postawila zabawke na ladzie i mowi "meine"(moje):-D w innym sklepie znowu chcialam sobie kupic lakier do paznokci,mala stoi bok,idziemy do kasy zaplacic,patrze na nia a ona cale wary pod sam nocs wymalowala sobie krektorem:szok::-D:-D i tak w koloko i na okreta ...albo dobrowadza mnie do smiechu albo calkowicie mnie rozwala ze chce mi sie krzyczec i ryczec!!!
 
Do góry