oooo, właśnie do tych co miały planowaną lub nie, cc, jak już każą się iść myć to ktoś nam może pomóc, mąż może przy nas być w razie gdyby się nie było na siłach a brzuch po cięciu bardzo bolał? Albo czy w ogóle mąż może bez ograniczeń po porodzie przebywać przy żonie w szpitalu i jej pomagać?
Przede wszystkim to nie pozwolono być mojemu mężowi obecnym przy CC choć kilka miesięcy później dowiedzieliśmy sie, że było to niezgodne z prawem...
Ja przez pierwsze 24 godziny leżałam i położna chyba 2 albo trzy razy myła nas na leżąco "na basenie" podsuwała basen i polewała krocze ciepłą wodą i obmywała gazami. Mąz przez ten czas nie mógł wejść na salę pooperacyjną. Zobaczyliśmy się po tych 24 godzinach jak już udało mi się wstać ( a to też trwało jakieś 4 godziny bo zadna z pielęgniarek nie chciała podac mi reki, żebym mogła sie dźwignąć nie wiem dlaczego wydawało mi sie, że takie osoby są w szpitalu, zeby pomagać), mąż nie mógł pomóc bo na sale pooperacyjną go nie wpuscili, więc stał i patrzył na korytarzu jak się męczę.... przytulilismy się, troche sobie poryczalam, przeniesiono mnie salę ogólną gdzie leżały mamy z dziećmi na którą też mąż nie mógł wejść. Nie mógł tez wejść ze mną do łazienki bo lazienka dla kobiet, zadna pielęgniarka też ze mną nie weszła, bo przecież dwie na oddział i jakby tak każda miała chodzic sobie na kąpanie to kto by sie pacjentkami zajmował ( bo przecież to nie jest zajmowanie się). Dzięki Bogu, że była moja mama chociaż to była straszna trauma pokazać jej się z fioletowym, poharatanym, sflaczałym brzuchem, bardzo mi było wstyd jak nie mogłam się schylić i umyć sobie nóg tylko zrobiła to moja mama. Wiem, że każda kobieta po CC dochodzi do siebie inaczej, ja dochodziłam tak srednio choć z każdą dobą było coraz lepiej, ale widzialam dziewczyny co smigały a i takie co przez tydzien chodziły zgiete wpół bo nie mogły się wyprostować (ja chodziłam tak dwa dni). Na sali poporodowej nie było odwiedzić, nawet partner nie mógł byc przy kobiecie, mogli spotkać się na korytarzu a dziecko można było zobaczyc w drzwiach. Odwiedziny były po 2 godziny rano i 2 godz. po południu wiec przy drzwiach zawsze był tłok i ja zawsze modliłam sie, zeby Jula w tym czasie spała, zebym mogła choć do męża sie przytulić. Późny PRL jak dla mnie a dodam, ze rodziłam w jedynym szpitalu w Łodzi, który posiada tytuł "Szpital przyjazny dziecku". Mam nadzieje Tunia, ze w Twoim szpitalu panują inne zasady.
Tutaj partner jest z kobietą cały czas, przy cc, pierwszą dobę po porodzie ma prawo byc cały, dostaje normalne posiłki, moze z żoną iść do łazienki, pomagac jej w opiece nad dzieckiem, no wszystko. W nastepnych dniach może przebywać na oddziale od godz. 7 do 23...