reklama
Ja też liczę na to że zabrzańskie mamusie się bardziej rozruszają, bo jak narazie ruch na naszym wątku raczej kiepski
Marzenka, zdrówka życzę!
Ja byłam dziś z młodym u chirurga na Pawliczka. Ma ziarniniaka pępka i czymś mu to smarowali. W czwartek znowu musimy się tam pojawić.
Marzenka, zdrówka życzę!
Ja byłam dziś z młodym u chirurga na Pawliczka. Ma ziarniniaka pępka i czymś mu to smarowali. W czwartek znowu musimy się tam pojawić.
Hej! Ollcia82 coś widzę, że my tylko udzielamy się na tym wątku. Mam nadzieję, że z twoim maluszkiem to nic poważnego. Mój mały wczoraj pół dnia wymiotował i wieczorem to miałam dość, o 20 padłam. Dziś odpukać już ok, z nami lepiej. Pozdrowienia!! I oby ta pogoda w końcu się poprawiła.
To samo stwierdziłam, o tym udzielaniu się ;-) Może inne zabrzanki też się przekonają... Pogoda faktycznie nieciekawa, dzisiejszy spacerek nie był niczym przyjemnym.
A w ogóle co do spacerku, to skoro w kwietniu spodziewasz się maluszka, to można się później spotkać na jakimś spacerku
Chciałam jeszcze zapytać z której strony górnika mieszkasz?
A w ogóle co do spacerku, to skoro w kwietniu spodziewasz się maluszka, to można się później spotkać na jakimś spacerku
Chciałam jeszcze zapytać z której strony górnika mieszkasz?
W końcu jest poprawa w zdrowiu :-) Powiem ci że chętnie się piszę na spacerek z maluchami ja mam termin na 27 kwietnia, ale coś czuję, że mały chyba się pośpieszy. do stadionu to jest ok 10 - 15 minut, zależy jakim tempem. A ty z której strony mieszkasz?
A jeśli mogę spytać, to gdzie rodziłaś?
A jeśli mogę spytać, to gdzie rodziłaś?
Ostatnia edycja:
To super, że ze zdrówkiem lepiej
Ja też mam jakieś 10 min do stadionu, ale od drugiej strony. Mieszkam 2 min od urzedu pracy, koło carrefoura To już niedługo będziesz miała swojego maluszka Ja rodziłam w Tarnowskich Górach u dr. Tiszlera, miałam cesarkę. A Ty rodzisz w Zabrzu?
No i trzymam Cię za słowo jeśli chodzi o spacerek
Ja też mam jakieś 10 min do stadionu, ale od drugiej strony. Mieszkam 2 min od urzedu pracy, koło carrefoura To już niedługo będziesz miała swojego maluszka Ja rodziłam w Tarnowskich Górach u dr. Tiszlera, miałam cesarkę. A Ty rodzisz w Zabrzu?
No i trzymam Cię za słowo jeśli chodzi o spacerek
Na spacerek się piszę i mam nadzieję, ze maj nam dopisze z pogodą. Ja przymierzam się do porodu rodzinnego w Zabrzu na Traugutta. Pierwszego syna też tam rodziłam z moim mężem i muszę powiedzieć, że opieka w trakcie porodu i po była bardzo fajna. Mam tylko nadzieję, że ten szpital będzie czynny, bo jak nie to mam zamiar rodzić w Świętochłowicach. Bardzo fajna porodówka, tyle że nie wiem czy bym zdążyła tam dojechać przebijając się przez korki. ;-) A o tych Świętochłowicach wiem, że fajny szpital bo spędziłam tam ostatnio tydzień, były małe problemy, a muszę przyznać, że mają bardzo miły personel. A czy urodzę siłami natury to przekonam się we wtorek na wizycie, bo troszkę mi się tam pozmieniało. Mam tylko nadzieję, że z maluszkiem ok.
To ja też trzymam kciuki, żeby na wizycie okazało się że wszystko w porządku Jeśi chodzi o szpitale, to fajnie że masz dobre wspomnienia z porodówki na Traugutta, ja bałam się tam rodzić bo słyszałam różne opinie. No ale fakt, że nie ma szpitala który zadowoliłby wszystkich. Tak czy tak chodziłam do gina do Tiszlera na 3 maja, więc rodziłam w Tarnowskich Górach, bo on jest tam ordynatorem. Cały czas miałam nadzieję na naturalny poród rodzinny, ale niestety no ale najważniejsze że z maluszkiem było wszystko w porządku
Ja wspominam dobrze poród, może dlatego że cały czas był przy mnie mąż, a wiadomo że wtedy inaczej traktują bo ktoś patrzył im na ręce. Ale tak szczerze to tego drugiego boję się bardziej, nie tyle bólu, lecz tego że może mi się coś stać. Takie jakieś mam lęki A tak to nudy, nudy i jeszcze raz nudy. A pogoda dobijająca. No nic nie nudzę narka!
reklama
Pomarudzić też czasami trzeba ;-)
Ja dzisiaj miałam fatalny humor... Mój mąż od początku listopada jest w wojsku, załapał się jeszcze na ostatnie pobory Pisaliśmy odwołania, ale nic to nie dało. No a później złożył wniosek o wcześniejsze zwolnienie ze służby i jak narazie ciągle czekamy. Odpowiedź miała być do końca grudnia, a jest luty i nadal nic nie wiadomo Jedyne co dobre, to że jest w jednostce w Bytomiu i przynajmniej raz na tydzień przyjeżdża do domu. Ale tak bardzo chciałabym żeby to się już skończyło i żeby Olek był z nami.
Musiałam się wygadać.
Ja dzisiaj miałam fatalny humor... Mój mąż od początku listopada jest w wojsku, załapał się jeszcze na ostatnie pobory Pisaliśmy odwołania, ale nic to nie dało. No a później złożył wniosek o wcześniejsze zwolnienie ze służby i jak narazie ciągle czekamy. Odpowiedź miała być do końca grudnia, a jest luty i nadal nic nie wiadomo Jedyne co dobre, to że jest w jednostce w Bytomiu i przynajmniej raz na tydzień przyjeżdża do domu. Ale tak bardzo chciałabym żeby to się już skończyło i żeby Olek był z nami.
Musiałam się wygadać.
Podziel się: