reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Wystarane na 2011 - kontynuacja wątku ze staraczek :-)

reklama
Ja po plotkach. Super tak pogadać z kimś więcej niż z sąsiadkami-mamuśkami z bloku. Firmowe ploteczki, kto kogo zwolnił i takie tam.

Dziewczyny, te wasze maluchy to leniuszki. Siedzą do terminu widzę. Dobrze im w brzuszkach.

Karol ma katar i taki jest niewyraźny. U nas tradycyjnie jak zbliżamy się do wizyty lekarskiej na bilans dwulatka (miał być w lutym) to Karola coś bierze. Pewnie 4 raz będę przekładać.

Mlodamamusia, monisia, majqa śmigać na porodówkę. !!!!
 
dzięki
ja może i wybrałabym się na porodówkę ale Synuś uparty jest ;)
dzisiaj mam termin ale się nie zanosi
więc pewno się przeterminuję ...
 
Hejka!!!!
MARTUS - dzieki chetnie pojedziemy, tylko nasze Brzdace cos sie za bardzo nie spiesza;-)
No a dla ciebie &&&&&&&&& zeby synus wyzdrowial jak najszybciej:tak:
MAJQA - masz jeszcze cały dzien, takze jeszcze nic straconego:-D Wiem, wiem wnerwiajace to jest....ja mam termin za 3 dni a tez dostaje juz do głowy:baffled:
 
no niby tak :)
czop nadal odchodzi (kurcze chyba go tam z tona jest :szok:)
jakieś takie delikatne skurcze są od czasu do czasu i tyle
a no i kiepsko się czuję .... nawet wczoraj i dziś mi spuchły stopy :szok::wściekła/y:

monisia - jeszcze wcześniej urodzisz jak ja :)
 
no niby tak :)
czop nadal odchodzi (kurcze chyba go tam z tona jest :szok:)
jakieś takie delikatne skurcze są od czasu do czasu i tyle
a no i kiepsko się czuję .... nawet wczoraj i dziś mi spuchły stopy :szok::wściekła/y:

monisia - jeszcze wcześniej urodzisz jak ja :)
Złe samopoczucie i spuchniete nogi to znak zblizajacego sie porodu, czop równiez odchodzi wiec trzymam &&&&&&&&&&&&&&& :tak:
No ja raczej przed Ciebie sie nie wepchne....u mnie zupełna ciszaaaa....:no:
A ten czop jest bezbarwny???
 
hej :)
No skoro chcecie to wam opiszę..
Przepraszam, że tak rzadko zaglądam, ale Mały nie daje mi na razie praktycznie chwili spokoju :p

Moj porod zaczal sie o 2.25 z soboty na niedziele, no i trwal do 4.16 31 maja..
A wyglądało to tak.. Bylam w szpitalu po odejsciu wod i kazali mi przyjsc w poniedzialek na 11 na wywolanie porodu. No wiec pojawilam sie w szpitalu gotowa i zwarta. Zbadali mnie i okazalo się, że mam rozwarcie na 5 cm. Także nie trzeba było niczego podawać, tylko czekać. Miałam ciągle skurcze, na zmianę krzyżowe z brzusznymi, ale jakoś je wytrzymywałam. Z resztą leżałam na łóżku, ciągle się śmiałam, bo mama z moim D. mnie rozśmieszali a wody ze mnie tryskaly. No i do 16 leżałam podłączona pod ktg, bo badali skurcze, były czeste (co 3 min) ale za słabe. Sprawdzili rozwarcie, okazało się 7 cm, więc dali kroplowkę, żeby je przyspieszyć. Ale na nieszczęście, Mały zaczał mieć nieregularne bicie serduszka, więc kroplówkę musieli odstawić. Ja lezałam z co raz silniejszymi skurczami, wdychałam gas&air, ale nic nie pomagalo, więc poprosiłam o znieczulenie w kregosług (u nas podają epidural). Po pewnym czasie super się czułam, nie było skurczy, ale rozwarcie się nie powiększało. Lekarka mnie badała i zrobiła mi masaż po ktorym miałam już 10 cm rozwarcia, ale okazało się, że dziecko jest źle obrócone. Więc kolejna dawka znieczulenia i przekręcali mi dziecko jeszcze tam w środku. Koło godziny 24, z silnymi skurczami, których nie mogłam wytrzymać mimo znieczulenia (teraz myślę, że było ono źle podane). Zaczęła się akcja, kazali mi przec. Trwało to z godzinę, nie miałam już na to siły. Okropny ból, jedyne co pamiętam. Usypiałam na parę sekund między parciami, no ale się nie udało. Przyszła lekarka i powiedziała, że jadę na zabieg, myślałam, że już cesarka, ale nie, chcieli próbować dalej. Zawiezli mnie na salę operacyjną. Tam dali kolejną dawkę znieczulenia znowu w kręgosłup, tym razem odebrało mi nogi i nie czułam niczego od pasa w dól. Zaczęłam wymiotować, tetno mi skakało. To co się działo dalej, to pamiętam jak przez mgłę. Leżałam, oni kazali mi przec, to parłam. Nagle mój D. powiedział, że widać główkę, znów kazali przeć, parłam i urodził się Maluch. Pokazali mi go, ale nie podali, bo nie byłabm w stanie go utrzymać. Najlepsze było to, że ja już niczego nie czułam. Później zszyli mnie, przewiezli na salę pooperacyjną. Dostałam gorączki, cała się telepałam. Obudzilam się koło 9, juz odzyskiwałam czucie, mogłam wziąć Małego, ale jeszcze nie wstawałam. Dopiero koło 17, pierwszy raz podniosłam się z łóżka i tak naprawdę nie wiedziałam, co się ze mną działo, prawie wszystko to wiem z opowiadań D. który ciągle był ze mną..
Później tylko ciągły ból krocza, ale to normalne po takim czymś...
Myślę, ze lekarze popełnili gdzieś błąd, bo to nie powinno tyle trwać, no ale czasu nie cofnę, dobrze, że już po wszystkim :))

Marylka - Bartuś sliczny ;) Mam nadzieję, że dochodzisz już do siebie.
Dziewczyny, zycze Wam spokojnych porodow, nie martwcie się wszystko się rozkręci, wtedy kiedy ma :D

Mój Mały też dostał żółtaczki, ale wypuścili nas ze szpitala :)
 
reklama
create współczuję ci kochana cierpien, na szczęście juz po wszystkim i jesteś ze swoim slicznotkiem w domku.

A ja głupia baba wybrałam się w taki upał do kościoła z Mackiem bo Paweł był w szkole. U nas bierzmowanie było więc tłumy ludzi a w kościele po prostu sauna. Po pół godzinie prawie mdlałam, spuchłąm jak balon. Ludzie z boku siedzący pytali się czy chcę wyjśc. Popatrzyłam na swoje stopy a one to płetwy były. Zaczeło mi się kręcić w głowie i opdlatywałam. Wyszlismy i na dworze wiało lekko , Maciek kupił mi zimna Colę w sklepie obok i przerwałam. Ledwie doszlismy do domku, połozyłam się i zasnełam. Teraz już zeszło większość tej opuchlizny ale wystraszyłam się strasznie:szok:
 
Do góry