reklama
zapmarta
Karolkowa mama
Ja po plotkach. Super tak pogadać z kimś więcej niż z sąsiadkami-mamuśkami z bloku. Firmowe ploteczki, kto kogo zwolnił i takie tam.
Dziewczyny, te wasze maluchy to leniuszki. Siedzą do terminu widzę. Dobrze im w brzuszkach.
Karol ma katar i taki jest niewyraźny. U nas tradycyjnie jak zbliżamy się do wizyty lekarskiej na bilans dwulatka (miał być w lutym) to Karola coś bierze. Pewnie 4 raz będę przekładać.
Mlodamamusia, monisia, majqa śmigać na porodówkę. !!!!
Dziewczyny, te wasze maluchy to leniuszki. Siedzą do terminu widzę. Dobrze im w brzuszkach.
Karol ma katar i taki jest niewyraźny. U nas tradycyjnie jak zbliżamy się do wizyty lekarskiej na bilans dwulatka (miał być w lutym) to Karola coś bierze. Pewnie 4 raz będę przekładać.
Mlodamamusia, monisia, majqa śmigać na porodówkę. !!!!
majqa1
mama 2+2 :-)
dzięki
ja może i wybrałabym się na porodówkę ale Synuś uparty jest
dzisiaj mam termin ale się nie zanosi
więc pewno się przeterminuję ...
ja może i wybrałabym się na porodówkę ale Synuś uparty jest
dzisiaj mam termin ale się nie zanosi
więc pewno się przeterminuję ...
monisia2506
Październikowa Mama'06 Zadomowiona(y)
Hejka!!!!
MARTUS - dzieki chetnie pojedziemy, tylko nasze Brzdace cos sie za bardzo nie spiesza;-)
No a dla ciebie &&&&&&&&& zeby synus wyzdrowial jak najszybciej
MAJQA - masz jeszcze cały dzien, takze jeszcze nic straconego Wiem, wiem wnerwiajace to jest....ja mam termin za 3 dni a tez dostaje juz do głowy
MARTUS - dzieki chetnie pojedziemy, tylko nasze Brzdace cos sie za bardzo nie spiesza;-)
No a dla ciebie &&&&&&&&& zeby synus wyzdrowial jak najszybciej
MAJQA - masz jeszcze cały dzien, takze jeszcze nic straconego Wiem, wiem wnerwiajace to jest....ja mam termin za 3 dni a tez dostaje juz do głowy
majqa1
mama 2+2 :-)
no niby tak
czop nadal odchodzi (kurcze chyba go tam z tona jest )
jakieś takie delikatne skurcze są od czasu do czasu i tyle
a no i kiepsko się czuję .... nawet wczoraj i dziś mi spuchły stopy
monisia - jeszcze wcześniej urodzisz jak ja
czop nadal odchodzi (kurcze chyba go tam z tona jest )
jakieś takie delikatne skurcze są od czasu do czasu i tyle
a no i kiepsko się czuję .... nawet wczoraj i dziś mi spuchły stopy
monisia - jeszcze wcześniej urodzisz jak ja
monisia2506
Październikowa Mama'06 Zadomowiona(y)
Złe samopoczucie i spuchniete nogi to znak zblizajacego sie porodu, czop równiez odchodzi wiec trzymam &&&&&&&&&&&&&&&no niby tak
czop nadal odchodzi (kurcze chyba go tam z tona jest )
jakieś takie delikatne skurcze są od czasu do czasu i tyle
a no i kiepsko się czuję .... nawet wczoraj i dziś mi spuchły stopy
monisia - jeszcze wcześniej urodzisz jak ja
No ja raczej przed Ciebie sie nie wepchne....u mnie zupełna ciszaaaa....
A ten czop jest bezbarwny???
maran-atha
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 15 Lipiec 2008
- Postów
- 6 491
witam Was Kochane..
no i czeakam tu na strazy na wiesci z porodówek... &&&&&& za Was
no i czeakam tu na strazy na wiesci z porodówek... &&&&&& za Was
createdbylove
Fanka BB :)
hej
No skoro chcecie to wam opiszę..
Przepraszam, że tak rzadko zaglądam, ale Mały nie daje mi na razie praktycznie chwili spokoju
Moj porod zaczal sie o 2.25 z soboty na niedziele, no i trwal do 4.16 31 maja..
A wyglądało to tak.. Bylam w szpitalu po odejsciu wod i kazali mi przyjsc w poniedzialek na 11 na wywolanie porodu. No wiec pojawilam sie w szpitalu gotowa i zwarta. Zbadali mnie i okazalo się, że mam rozwarcie na 5 cm. Także nie trzeba było niczego podawać, tylko czekać. Miałam ciągle skurcze, na zmianę krzyżowe z brzusznymi, ale jakoś je wytrzymywałam. Z resztą leżałam na łóżku, ciągle się śmiałam, bo mama z moim D. mnie rozśmieszali a wody ze mnie tryskaly. No i do 16 leżałam podłączona pod ktg, bo badali skurcze, były czeste (co 3 min) ale za słabe. Sprawdzili rozwarcie, okazało się 7 cm, więc dali kroplowkę, żeby je przyspieszyć. Ale na nieszczęście, Mały zaczał mieć nieregularne bicie serduszka, więc kroplówkę musieli odstawić. Ja lezałam z co raz silniejszymi skurczami, wdychałam gas&air, ale nic nie pomagalo, więc poprosiłam o znieczulenie w kregosług (u nas podają epidural). Po pewnym czasie super się czułam, nie było skurczy, ale rozwarcie się nie powiększało. Lekarka mnie badała i zrobiła mi masaż po ktorym miałam już 10 cm rozwarcia, ale okazało się, że dziecko jest źle obrócone. Więc kolejna dawka znieczulenia i przekręcali mi dziecko jeszcze tam w środku. Koło godziny 24, z silnymi skurczami, których nie mogłam wytrzymać mimo znieczulenia (teraz myślę, że było ono źle podane). Zaczęła się akcja, kazali mi przec. Trwało to z godzinę, nie miałam już na to siły. Okropny ból, jedyne co pamiętam. Usypiałam na parę sekund między parciami, no ale się nie udało. Przyszła lekarka i powiedziała, że jadę na zabieg, myślałam, że już cesarka, ale nie, chcieli próbować dalej. Zawiezli mnie na salę operacyjną. Tam dali kolejną dawkę znieczulenia znowu w kręgosłup, tym razem odebrało mi nogi i nie czułam niczego od pasa w dól. Zaczęłam wymiotować, tetno mi skakało. To co się działo dalej, to pamiętam jak przez mgłę. Leżałam, oni kazali mi przec, to parłam. Nagle mój D. powiedział, że widać główkę, znów kazali przeć, parłam i urodził się Maluch. Pokazali mi go, ale nie podali, bo nie byłabm w stanie go utrzymać. Najlepsze było to, że ja już niczego nie czułam. Później zszyli mnie, przewiezli na salę pooperacyjną. Dostałam gorączki, cała się telepałam. Obudzilam się koło 9, juz odzyskiwałam czucie, mogłam wziąć Małego, ale jeszcze nie wstawałam. Dopiero koło 17, pierwszy raz podniosłam się z łóżka i tak naprawdę nie wiedziałam, co się ze mną działo, prawie wszystko to wiem z opowiadań D. który ciągle był ze mną..
Później tylko ciągły ból krocza, ale to normalne po takim czymś...
Myślę, ze lekarze popełnili gdzieś błąd, bo to nie powinno tyle trwać, no ale czasu nie cofnę, dobrze, że już po wszystkim )
Marylka - Bartuś sliczny Mam nadzieję, że dochodzisz już do siebie.
Dziewczyny, zycze Wam spokojnych porodow, nie martwcie się wszystko się rozkręci, wtedy kiedy ma
Mój Mały też dostał żółtaczki, ale wypuścili nas ze szpitala
No skoro chcecie to wam opiszę..
Przepraszam, że tak rzadko zaglądam, ale Mały nie daje mi na razie praktycznie chwili spokoju
Moj porod zaczal sie o 2.25 z soboty na niedziele, no i trwal do 4.16 31 maja..
A wyglądało to tak.. Bylam w szpitalu po odejsciu wod i kazali mi przyjsc w poniedzialek na 11 na wywolanie porodu. No wiec pojawilam sie w szpitalu gotowa i zwarta. Zbadali mnie i okazalo się, że mam rozwarcie na 5 cm. Także nie trzeba było niczego podawać, tylko czekać. Miałam ciągle skurcze, na zmianę krzyżowe z brzusznymi, ale jakoś je wytrzymywałam. Z resztą leżałam na łóżku, ciągle się śmiałam, bo mama z moim D. mnie rozśmieszali a wody ze mnie tryskaly. No i do 16 leżałam podłączona pod ktg, bo badali skurcze, były czeste (co 3 min) ale za słabe. Sprawdzili rozwarcie, okazało się 7 cm, więc dali kroplowkę, żeby je przyspieszyć. Ale na nieszczęście, Mały zaczał mieć nieregularne bicie serduszka, więc kroplówkę musieli odstawić. Ja lezałam z co raz silniejszymi skurczami, wdychałam gas&air, ale nic nie pomagalo, więc poprosiłam o znieczulenie w kregosług (u nas podają epidural). Po pewnym czasie super się czułam, nie było skurczy, ale rozwarcie się nie powiększało. Lekarka mnie badała i zrobiła mi masaż po ktorym miałam już 10 cm rozwarcia, ale okazało się, że dziecko jest źle obrócone. Więc kolejna dawka znieczulenia i przekręcali mi dziecko jeszcze tam w środku. Koło godziny 24, z silnymi skurczami, których nie mogłam wytrzymać mimo znieczulenia (teraz myślę, że było ono źle podane). Zaczęła się akcja, kazali mi przec. Trwało to z godzinę, nie miałam już na to siły. Okropny ból, jedyne co pamiętam. Usypiałam na parę sekund między parciami, no ale się nie udało. Przyszła lekarka i powiedziała, że jadę na zabieg, myślałam, że już cesarka, ale nie, chcieli próbować dalej. Zawiezli mnie na salę operacyjną. Tam dali kolejną dawkę znieczulenia znowu w kręgosłup, tym razem odebrało mi nogi i nie czułam niczego od pasa w dól. Zaczęłam wymiotować, tetno mi skakało. To co się działo dalej, to pamiętam jak przez mgłę. Leżałam, oni kazali mi przec, to parłam. Nagle mój D. powiedział, że widać główkę, znów kazali przeć, parłam i urodził się Maluch. Pokazali mi go, ale nie podali, bo nie byłabm w stanie go utrzymać. Najlepsze było to, że ja już niczego nie czułam. Później zszyli mnie, przewiezli na salę pooperacyjną. Dostałam gorączki, cała się telepałam. Obudzilam się koło 9, juz odzyskiwałam czucie, mogłam wziąć Małego, ale jeszcze nie wstawałam. Dopiero koło 17, pierwszy raz podniosłam się z łóżka i tak naprawdę nie wiedziałam, co się ze mną działo, prawie wszystko to wiem z opowiadań D. który ciągle był ze mną..
Później tylko ciągły ból krocza, ale to normalne po takim czymś...
Myślę, ze lekarze popełnili gdzieś błąd, bo to nie powinno tyle trwać, no ale czasu nie cofnę, dobrze, że już po wszystkim )
Marylka - Bartuś sliczny Mam nadzieję, że dochodzisz już do siebie.
Dziewczyny, zycze Wam spokojnych porodow, nie martwcie się wszystko się rozkręci, wtedy kiedy ma
Mój Mały też dostał żółtaczki, ale wypuścili nas ze szpitala
reklama
Wisieńka
Fanka BB :)
create współczuję ci kochana cierpien, na szczęście juz po wszystkim i jesteś ze swoim slicznotkiem w domku.
A ja głupia baba wybrałam się w taki upał do kościoła z Mackiem bo Paweł był w szkole. U nas bierzmowanie było więc tłumy ludzi a w kościele po prostu sauna. Po pół godzinie prawie mdlałam, spuchłąm jak balon. Ludzie z boku siedzący pytali się czy chcę wyjśc. Popatrzyłam na swoje stopy a one to płetwy były. Zaczeło mi się kręcić w głowie i opdlatywałam. Wyszlismy i na dworze wiało lekko , Maciek kupił mi zimna Colę w sklepie obok i przerwałam. Ledwie doszlismy do domku, połozyłam się i zasnełam. Teraz już zeszło większość tej opuchlizny ale wystraszyłam się strasznie
A ja głupia baba wybrałam się w taki upał do kościoła z Mackiem bo Paweł był w szkole. U nas bierzmowanie było więc tłumy ludzi a w kościele po prostu sauna. Po pół godzinie prawie mdlałam, spuchłąm jak balon. Ludzie z boku siedzący pytali się czy chcę wyjśc. Popatrzyłam na swoje stopy a one to płetwy były. Zaczeło mi się kręcić w głowie i opdlatywałam. Wyszlismy i na dworze wiało lekko , Maciek kupił mi zimna Colę w sklepie obok i przerwałam. Ledwie doszlismy do domku, połozyłam się i zasnełam. Teraz już zeszło większość tej opuchlizny ale wystraszyłam się strasznie
Podobne tematy
Podziel się: