reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wyniki badań laboratoryjnych

Ale Esia, to kontrastowe stwierdzenie miała moja Pani Diabetolog. Bo gino powiedział, że Dziecku moja dieta i chudnięcie nie szkodzi. Natomiast ona najpierw obejrzała wyniki moczu (tego dobowego) i mówi - o, widzę że się Pani głodziła, bo amoniak w moczu wyszedł. Czy je pani przed snem. Ja na to że jak jestem głodna to jem. A ona, że ZAWSZE mam jeść przed snem, a nawet w nocy jak wstaję na siusiu, bo dla dziecka to za długi czas między jednym posiłkiem a drugim i stąd ten amoniak. (Swoją drogą ciekawa jestem, czy Wy wszystkie jecie o godz. 22giej czy 3ciej w nocy i czy mimo braku cukrzycy Wasze dzieci w takim razie nie są głodne?). No a potem obejrzała moją cukrzycową książeczkę i zaznaczyła wszystkie wyniki powyżej 130 (wg niej 130 godzinę po jedzeniu to max, wg diabetologa z Lux Medu 140 jest normą) i właśnie wtedy powiedziała że "za dużo razy sobie pozwoliłam". Tak że jedno z drugim mi trochę koliduje, nie sądzicie???? A poza tym, ciekawe jak to moje "pozwalanie" odnosi się do schudnięcia prawie 2 kg w ciągu tygodnia?
Poza tym zaczynam się zastanawiać czy ten mój glukometr trochę nie zawyża tej glukozy, bo jak robiłam badanie w szpitalu i 5 minut później na glukometrze, to z pobrania godzinę po posiłku wyszedł mi cukier 96 a na glukometrze 119. Drobna róznica, nie?
Kończę już bo się rozpisałam o tej mojej cukrzycy i przynudzam. Tylko nie mam z kim o tym pogadać.:-( W Was moja nadzieja na pociechę.:tak:
 
reklama
Kurcze, ktoś tu mąci i wychodzi na panią od cukru :-D
Za dużo Ci z cukrzycą nie pomogę (właściwie wcale, bo pojęcia o tym nie mam) ale zawsze chętnie popsioczę na lekarzy :-D ;-)
A poważnie, cholernie szkoda że prywatne wizyty to taka kasa... Coraz częściej mam wrażenie, że na państwowych-głodowych posadach zostają ci najmniej przedsiębiorczy, najbardziej zachowawczy - i to się też przekłada na sferę medyczną :-(
 
Dzagud nie przynudzasz,pisz smialo:tak:,nie wiadomo co przy np drugiej ciazy moze sie przytrafic,a twoje opisy dokladne sa i zawsze mozna cosik zapamietac:tak::tak:
 
Kurcze, ktoś tu mąci i wychodzi na panią od cukru :-D
Za dużo Ci z cukrzycą nie pomogę (właściwie wcale, bo pojęcia o tym nie mam) ale zawsze chętnie popsioczę na lekarzy :-D ;-)
A poważnie, cholernie szkoda że prywatne wizyty to taka kasa... Coraz częściej mam wrażenie, że na państwowych-głodowych posadach zostają ci najmniej przedsiębiorczy, najbardziej zachowawczy - i to się też przekłada na sferę medyczną :-(

No, no Esia uważaj bo ja też na państwowej posadzie :tak: :-D
 
Jolka napisałam "coraz częściej" a nie że "zawsze" mam takie wrażenie ;-)
Poza tym, ja też na państwowej :-p

Inna sprawa, że zastanawia mnie motywacja gina pracującego w przychodni państwowej (np. w Warszawie) na kiepawym sprzęcie sprzed 100 lat, podczas gdy w gabinecie prywatnym zarobiłby 15x tyle :confused:
Porąbana polityka w tym kraju wymusza na nas porąbane podejście... :baffled:
 
Jolka napisałam "coraz częściej" a nie że "zawsze" mam takie wrażenie ;-)
Poza tym, ja też na państwowej :-p

Inna sprawa, że zastanawia mnie motywacja gina pracującego w przychodni państwowej (np. w Warszawie) na kiepawym sprzęcie sprzed 100 lat, podczas gdy w gabinecie prywatnym zarobiłby 15x tyle :confused:
Porąbana polityka w tym kraju wymusza na nas porąbane podejście... :baffled:

Esia to nie dokładnie tak teraz jest, bo jak lekarz podpisuje umowę z NFZ to ma płacone od wizyty, czyli podobnie jak prywatnie tylko nie rozlicza się pacjent, a NFZ. Z tym sprzętem też nie do końca prawda, ja chodzę do gina na NFZ i on na przykład ma aparat USG-zeszłoroczny model siemensa, na którym wszystko świetnie widać.
 
Wiem że NFZ płaci za każdą pacjentkę - ale szczerze wątpię by było to 100zł...

Co do sprzętu - przez pewien czas chodziłam w podwarszawskiej miejscowości (z resztą, moja mama wciąż tam chodzi, nic się nie zmieniło) i choć gin dobry (chyba filantrop - podziwiam faceta) to sprzęt jak sprzed II wojny św. - fotel jeden z tych, co to strach podejść :baffled: O usg można pomarzyć. A wszystko to 15km od centrum stolicy. I tłum pacjentek na korytarzu (nawet poczekalni nie ma), bo gin przyjmuje 3x w tygodniu przez 3h...
 
Ja sie niestety lub stedy zgodze z Esia...

Ostatnio bylam w poradni na chwilke na USG wprawdzie prywatne USG za ktore placilam, poniewaz moj Gin pracuje tez w szpitalu i akurat dostali na 2 tygodnie takie 3 d na pobawienie sie nim i wyprobowanie... wiec gin mi zadzwonil, zebym przyszla sobie malutka w 3d ogladnac...


a ze pieniadze maja "swoj jezyk"... to wlasnie tam tez zauwazylam...

poniewaz byl tlum i kolejka i w ogole te pielegniarki tam takie nieprzyjemne... w ogole szok - ale ze jak powiedzialam ze jestem prywatnie i zaplacilam za USG to widzialam roznice w traktowaniu mnie i to spora:tak:

Bez kolejki weszlam - lekarz poswiecil mi kupe czasu razem z pania polazna ktora wszystko objasniala...

Nie wierze, ze dostaja 100 zloty za pacjentke - nie byly by wtedy tak traktowane ...SERIO...
 
reklama
Do góry