reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Wyniki badań laboratoryjnych

Ale Esia, to kontrastowe stwierdzenie miała moja Pani Diabetolog. Bo gino powiedział, że Dziecku moja dieta i chudnięcie nie szkodzi. Natomiast ona najpierw obejrzała wyniki moczu (tego dobowego) i mówi - o, widzę że się Pani głodziła, bo amoniak w moczu wyszedł. Czy je pani przed snem. Ja na to że jak jestem głodna to jem. A ona, że ZAWSZE mam jeść przed snem, a nawet w nocy jak wstaję na siusiu, bo dla dziecka to za długi czas między jednym posiłkiem a drugim i stąd ten amoniak. (Swoją drogą ciekawa jestem, czy Wy wszystkie jecie o godz. 22giej czy 3ciej w nocy i czy mimo braku cukrzycy Wasze dzieci w takim razie nie są głodne?). No a potem obejrzała moją cukrzycową książeczkę i zaznaczyła wszystkie wyniki powyżej 130 (wg niej 130 godzinę po jedzeniu to max, wg diabetologa z Lux Medu 140 jest normą) i właśnie wtedy powiedziała że "za dużo razy sobie pozwoliłam". Tak że jedno z drugim mi trochę koliduje, nie sądzicie???? A poza tym, ciekawe jak to moje "pozwalanie" odnosi się do schudnięcia prawie 2 kg w ciągu tygodnia?
Poza tym zaczynam się zastanawiać czy ten mój glukometr trochę nie zawyża tej glukozy, bo jak robiłam badanie w szpitalu i 5 minut później na glukometrze, to z pobrania godzinę po posiłku wyszedł mi cukier 96 a na glukometrze 119. Drobna róznica, nie?
Kończę już bo się rozpisałam o tej mojej cukrzycy i przynudzam. Tylko nie mam z kim o tym pogadać.:-( W Was moja nadzieja na pociechę.:tak:
 
reklama
Kurcze, ktoś tu mąci i wychodzi na panią od cukru :-D
Za dużo Ci z cukrzycą nie pomogę (właściwie wcale, bo pojęcia o tym nie mam) ale zawsze chętnie popsioczę na lekarzy :-D ;-)
A poważnie, cholernie szkoda że prywatne wizyty to taka kasa... Coraz częściej mam wrażenie, że na państwowych-głodowych posadach zostają ci najmniej przedsiębiorczy, najbardziej zachowawczy - i to się też przekłada na sferę medyczną :-(
 
Dzagud nie przynudzasz,pisz smialo:tak:,nie wiadomo co przy np drugiej ciazy moze sie przytrafic,a twoje opisy dokladne sa i zawsze mozna cosik zapamietac:tak::tak:
 
Kurcze, ktoś tu mąci i wychodzi na panią od cukru :-D
Za dużo Ci z cukrzycą nie pomogę (właściwie wcale, bo pojęcia o tym nie mam) ale zawsze chętnie popsioczę na lekarzy :-D ;-)
A poważnie, cholernie szkoda że prywatne wizyty to taka kasa... Coraz częściej mam wrażenie, że na państwowych-głodowych posadach zostają ci najmniej przedsiębiorczy, najbardziej zachowawczy - i to się też przekłada na sferę medyczną :-(

No, no Esia uważaj bo ja też na państwowej posadzie :tak: :-D
 
Jolka napisałam "coraz częściej" a nie że "zawsze" mam takie wrażenie ;-)
Poza tym, ja też na państwowej :-p

Inna sprawa, że zastanawia mnie motywacja gina pracującego w przychodni państwowej (np. w Warszawie) na kiepawym sprzęcie sprzed 100 lat, podczas gdy w gabinecie prywatnym zarobiłby 15x tyle :confused:
Porąbana polityka w tym kraju wymusza na nas porąbane podejście... :baffled:
 
Jolka napisałam "coraz częściej" a nie że "zawsze" mam takie wrażenie ;-)
Poza tym, ja też na państwowej :-p

Inna sprawa, że zastanawia mnie motywacja gina pracującego w przychodni państwowej (np. w Warszawie) na kiepawym sprzęcie sprzed 100 lat, podczas gdy w gabinecie prywatnym zarobiłby 15x tyle :confused:
Porąbana polityka w tym kraju wymusza na nas porąbane podejście... :baffled:

Esia to nie dokładnie tak teraz jest, bo jak lekarz podpisuje umowę z NFZ to ma płacone od wizyty, czyli podobnie jak prywatnie tylko nie rozlicza się pacjent, a NFZ. Z tym sprzętem też nie do końca prawda, ja chodzę do gina na NFZ i on na przykład ma aparat USG-zeszłoroczny model siemensa, na którym wszystko świetnie widać.
 
Wiem że NFZ płaci za każdą pacjentkę - ale szczerze wątpię by było to 100zł...

Co do sprzętu - przez pewien czas chodziłam w podwarszawskiej miejscowości (z resztą, moja mama wciąż tam chodzi, nic się nie zmieniło) i choć gin dobry (chyba filantrop - podziwiam faceta) to sprzęt jak sprzed II wojny św. - fotel jeden z tych, co to strach podejść :baffled: O usg można pomarzyć. A wszystko to 15km od centrum stolicy. I tłum pacjentek na korytarzu (nawet poczekalni nie ma), bo gin przyjmuje 3x w tygodniu przez 3h...
 
Ja sie niestety lub stedy zgodze z Esia...

Ostatnio bylam w poradni na chwilke na USG wprawdzie prywatne USG za ktore placilam, poniewaz moj Gin pracuje tez w szpitalu i akurat dostali na 2 tygodnie takie 3 d na pobawienie sie nim i wyprobowanie... wiec gin mi zadzwonil, zebym przyszla sobie malutka w 3d ogladnac...


a ze pieniadze maja "swoj jezyk"... to wlasnie tam tez zauwazylam...

poniewaz byl tlum i kolejka i w ogole te pielegniarki tam takie nieprzyjemne... w ogole szok - ale ze jak powiedzialam ze jestem prywatnie i zaplacilam za USG to widzialam roznice w traktowaniu mnie i to spora:tak:

Bez kolejki weszlam - lekarz poswiecil mi kupe czasu razem z pania polazna ktora wszystko objasniala...

Nie wierze, ze dostaja 100 zloty za pacjentke - nie byly by wtedy tak traktowane ...SERIO...
 
reklama
Do góry