Lady Loka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Lipiec 2022
- Postów
- 6 534
Co to jest sen?To jak w tym dowcipie śpisz w nocy to Ci się zbiera
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Co to jest sen?To jak w tym dowcipie śpisz w nocy to Ci się zbiera
W porzadku, masz do tego prawo. Tak dlugo jak zauwazasz, ze druga osoba ma prawo miec inaczej i niczyje spojrzenie nie jsst “mojsze-twojsze”
alez nie, chyba zle mnie zrozumialas. Ja jedynie mialam na mysli to, ze pojawienie sie dziecka nie musi oznaczac, ze nagle np swieta z rodzina nie sa wazne/ nie moga byc wazne. Ze nie jest tak, ze w dniu porodu zamieniamy sie w matke i nie jestesmy juz czlowiekiem ponad tym. Mam nadzieje, ze to ma wiekszy sens?Ech no tak...Jasne...
Ale to jak z równouprawnieniem,niby możemy i pracować i mieć dzieci i podróżować i się rozwijać i sprzątać mieszkanie i gotować i chodzić na siłownię i mieć życie towarzyskie i i...paść z wycieńczenia
O to to! W punkt, amen to thatI Dziewczyny nie bierzcie tego wszystkiego tak strasznie na poważnie. Że ktoś Wam coś wmawia że ktoś Was straszy...Będą miliony różnych rad cioć i mnóstwa osób wokół które bez kitu naprawdę już wiedzą więcej i to przeżyły Ale nie zawsze umieją ugryźć się w język czy zgrabnie to wypowiedzieć a ich intencje są wbrew pozorom zazwyczaj dobre...chcą wykazać zainteresowanie...to już i tak jest naprawdę dużo
Co to jest sen?
Sprostujęalez nie, chyba zle mnie zrozumialas. Ja jedynie mialam na mysli to, ze pojawienie sie dziecka nie musi oznaczac, ze nagle np swieta z rodzina nie sa wazne/ nie moga byc wazne. Ze nie jest tak, ze w dniu porodu zamieniamy sie w matke i nie jestesmy juz czlowiekiem ponad tym. Mam nadzieje, ze to ma wiekszy sens?
Dzieki, ze to podzielilas. Rzeczywiscie teraz lepiej rozumiem twoj punkt widzenia.Sprostuję
Bo mi absolutnie nie chodziło o to, ze nagle święta i czas z rodziną przestają być wazne wiadomo, ze to zawsze jest trudna sytuacja, bo chcielibysmy być, a nas nie ma, bo nagle jestesmy w innej sytuacji niż zawsze. Been there, done that, nie pojechałam na święta jak bylam w ciązy i to było ciężkie dla mnie.
W tym moim komentarzu o tym, że ja bym nie pojechala chodziło o kilka rzeczy. Raz, ze dziecko przed szczepieniami, a jednak środek sezonu chorobowego. Ja bym w takiej sytuacji poprosiła rodzine o doszczepienie się choćby boostrixem. Dwa, ze nie wiadomo, co bedzie w połogu i jak się nasza Autorka będzie czuć i jak będzie funkcjonować, bo wiadomo, że jest róznie. A trzy, że zastanawiałabym się, czy chcę tak malutkie dziecko targać nagle w inne miejsce, z innymi ludźmi.
Nigdzie nie chodzilo mi o to, ze wpadam w rolę matki i reszta świata się kompletnie nie liczy. Bardziej o to, że nagle jestem odpowiedzialna za małego człowieka i balabym się, że jego to wszystko wymęczy.
Ale to są wątpliwości do rozwiania jak już dziecko się urodzi i Autorka będzie widzieć, jakie ma preferencje jeżeli chodzi o spanie, jedzenie czy ilość bodźców.
Ja byłam w zagrożonej ciązy i w teorii mialam opcję, że mnie przewiozą i zamiast leżeć w mieszkaniu będę leżeć na tapczanie u rodzicow, ale się nie zdecydowalam, bo stwierdzilam, ze to za duzy stres. Szczerze to olalismy przygotowania, zjedlismy rybę z frytkami i taka to była Wigilia. Potem na Wielkanoc też nie pojechaliśmy, bo syn był jeszcze w szpitalu i stwierdzilismy, że nie chcemy pytań o to, co się dzieje, a akurat wtedy się działo dużo.Dzieki, ze to podzielilas. Rzeczywiscie teraz lepiej rozumiem twoj punkt widzenia.
Szczegolnie Mocno utozsamiam sie z twoim pierwszym akapitem bo wlasnie sama jestem teraz w tym miejscu. Pierwszy raz w zyciu nie zobacze sie ze swoja rodzina, poniewaz dzieli nas lot samolotem, a bede w trzecim trymestrze. Jest to ciezkie, ale lajf is lajf
A dlaczego mielibyście nie pójść nawet jeżeli dziecko miałoby być płaczące i nieodkładalne? Przecież to twoja najbliższa rodzina i nawet jeżeli sytuacja będzie tego wymagała, to na te parę godzin rodzice udostępnią wam np. sypialnię i dziecko będzie mogło spać na tobie, czy na tatusiu. Przez ten miesiąc spokojnie nauczysz się co ze sobą wziąć, kiedy nakarmić, kiedy przewinąć. W 20 minut podróży, też nie powinno się zbyt wiele wydarzyć, a zawsze można stanąć, zawrócić. Ale nie umawiałabym się na konkretną godzinę, nawet dzień przed. Pojechałabym tak, żeby wszystko podpasować pod malucha. I tak, moje dziecko było nieodkładalne, a na święta do rodziny jechaliśmy 350 km, z 3 miesięcznym dzieckiem. Przez te 3 miesiące miałam tyle kryzysów, że nie wyobrażałam sobie, spędzić świąt bez najbliższych.Chyba tak
Ja wiem, że może być różnie, i że np nigdzie nie pójdziemy.
W tym moim komentarzu o tym, że ja bym nie pojechala chodziło o kilka rzeczy. Raz, ze dziecko przed szczepieniami, a jednak środek sezonu chorobowego. Ja bym w takiej sytuacji poprosiła rodzine o doszczepienie się choćby boostrixem. Dwa, ze nie wiadomo, co bedzie w połogu i jak się nasza Autorka będzie czuć i jak będzie funkcjonować, bo wiadomo, że jest róznie. A trzy, że zastanawiałabym się, czy chcę tak malutkie dziecko targać nagle w inne miejsce, z innymi ludźmi.
Nigdzie nie chodzilo mi o to, ze wpadam w rolę matki i reszta świata się kompletnie nie liczy. Bardziej o to, że nagle jestem odpowiedzialna za małego człowieka i balabym się, że jego to wszystko wymęczy.
Ale to są wątpliwości do rozwiania jak już dziecko się urodzi i Autorka będzie widzieć, jakie ma preferencje jeżeli chodzi o spanie, jedzenie czy ilość bodźców.
A dlaczego mielibyście nie pójść nawet jeżeli dziecko miałoby być płaczące i nieodkładalne? Przecież to twoja najbliższa rodzina i nawet jeżeli sytuacja będzie tego wymagała, to na te parę godzin rodzice udostępnią wam np. sypialnię i dziecko będzie mogło spać na tobie, czy na tatusiu. Przez ten miesiąc spokojnie nauczysz się co ze sobą wziąć, kiedy nakarmić, kiedy przewinąć. W 20 minut podróży, też nie powinno się zbyt wiele wydarzyć, a zawsze można stanąć, zawrócić. Ale nie umawiałabym się na konkretną godzinę, nawet dzień przed. Pojechałabym tak, żeby wszystko podpasować pod malucha. I tak, moje dziecko było nieodkładalne, a na święta do rodziny jechaliśmy 350 km, z 3 miesięcznym dzieckiem. Przez te 3 miesiące miałam tyle kryzysów, że nie wyobrażałam sobie, spędzić świąt bez najbliższych.