reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wychowanie dzieci

Tak swoją drogą, ja uważam, że to żadne pomaganie. Tak samo mąż mi nie pomaga, to są też jego zadania żeby wspólnie dbać o chatę czy zakupy. Moja córka też chętnie uczestniczy w takich zajęciach, dla niej to najlepsza zabawa. Jak jej się rozleje coś, idzie po chusteczki wilgotne albo o nie prosi i wyciera. Nikt jej nie kazał, sama to robi. Może to efekt żłobka, ale może obserwacji nas. Podnosi jakieś paproszki i do śmietnika niesie. Lubi zmiotkę i szufelkę 🙂

A osobny temat to nauczenie tego i sprawienie, że dzieci będą umiały coś zrobić w przyszłości. Popieram.
 
reklama
😳 Moje dziecko jest nauczone podstawowych obowiązków i nie widzę w tym nic złego. Ma wyrosnąć na wystarczalnego sobie mężczyznę, a nie maminsynka, który nic przy sobie nie potrafi zrobić. Odkurza swój pokój, ściera kurze, używa noża, wbija gwoździe przy kontroli taty, wierci wiertarką także – wczoraj pomagał mocować do ściany swój nowy regał. Potrafi załadować pralkę i wrzucić kapsułkę, wlać płyn. Robi wszystko pod naszym okiem i nie wyobrażam sobie, żeby nic z tego nie robił. Mój brat nie był tego uczony od najmłodszych lat i dalej przywozi mamie ubrania do prania z akademika, a ma tam pralkę😉
Zawsze zanosi naczynia do zmywarki lub do zlewu, potrafi wypakować rzeczy ze zmywarki. Mnie to bardzo cieszy, że jest nauczony takich rzeczy.
A zabawy mu nie brakuje.
Podpisuję się obiema rękami 👌
Też syna zaciągnęłam do zadań domowych, ostatnio zaczął myć podłogę, o dziwo sam chciał 🙃
I potrafi również to co Twój, też nie wyobrażam sobie, żeby był mamisynek.
Sam też właśnie wychodzi z jakąś inicjatywą i ja to popieram!
Za to mój roczniak bierze miotełkę i szufelkę i leci z tematem a weź Mu zabierz to ryk na cały blok jest 😁😁
 
To po co wgl takim bobasom rodzice skoro najlepiej żeby nikt ich w niczym nie wyręcza skoro są już na tyle duże aby się same sobą zajęły. No sory ale ja nie mogę na to patrzeć jak dzień dziecka ma wyglądać tak jak by był już nastolatkiem. Skoro już w takim wieku ma być taki samodzielny to w wieku parunastu lat co ma już potrafić iść do pracy?
A czemużby 15 latek nie mógł iść do pracy np w wakacje i zarobić na swoje zachcianki?
Tu nie chodzi o samowystarczalność a a stopniowe oswajanie z codziennym życiem i zdobywaniem nowych umiejętności. Moja 4 latka chętnie w weekendy pomaga mi przy obiedzie. Kroi nożem z zastawy warzywa na swojej desce a ja obok na swojej. Piecze ze mną ciasta. Uwielbia mopować podłogę czy odkurzać lub pomagać wywieszać pranie. Bez problemu ściera kurze. Chce pomagać to mam jej zabraniać? Dziecko przez naśladowanie uczy się i to naturalna olej rzeczy. Od małego każde z dzieci miało jakieś obowiązki adekwatne do wieku, chociażby posprzątanie zabawek, odniesienie talerza do zmywarki czy jej załadowanie pomoc w opróżnieniu itd.
Syn wcześniej to samo robił od malucha. Teraz jako 13 nastolatek umie sobie coś ugotować na obiad a pozostałe posiłki od dawien dawna sam ogarnia. Nie zginie z głodu zostawiony w domu. Pralka, mop, odkurzacz czy ściereczka do kurzu nie gryzą go. Ma zestaw swoich stałych obowiązków, bo uważam że dom to nie hotel. Wszyscy razem brudzimy to wszyscy sprzatajmy.
 
Przede wszystkim to angażowanie dziecka w takie czynności buduje jego poczucie własnej wartości. Wiesz jakie to jest super uczucie dla dziecka jak pierwszy raz coś samo zrobi np. wbije gwoździa pod nadzorem taty?
A druga rzecz teraz 7-letnie czy 10-letnie dziecko potrafi obsłużyć tableta to myślisz, że nie potrafi obsłużyć pralki?
 
Smażenie na patelni przesada. Można dać takiemu dziecku odkurzacz, wiadomo, że nie posprząta, ale żeby chociaż zobaczył jak to jest. Krojenie, ale plastikowym nożykiem na przykład owoców. Jakaś pomoc przy mieszaniu ciasta, wbijaniu jajek. Zanoszenie swoich ubrań do prania, czy sprzątanie zabawek. Na inne rzeczy czas będzie później.
 
Oglądałam ostatnio parę filmików na insta i się trochę przeraziłam. Czy uczycie już swoje 2,3 letnie dzieci kroić nożem, robić obiad, piec na patelni. Nie wspomnę już o zmywaniu, robieniu prania, odkurzaniu itp? Czy to jednak nie jest wiek aby dziecko się bawiło i inaczej spędzało czas niż na takich obowiązkach. Może i uważa to za fajna czynność taka dorosła ale z perspektywy czasu czy już nie za dużo oczekuje się teraz od takich małych dzieci?
To ja się wypowiem jako matka 2letniego synka.
Nie wiem co tam pokazują na instach czy tiktokach bo wiele takich filmików jest robionych pod publikę, dla zdobywania widzów, lajków itp itd ...
A już tak z własnego życia to :
No nie, nie dam 2-3latkowi samodzielnie smażyć kotletów bo to jednak gorący piec i olej. Nie dam swojemu 2latkowi ostrego noża żeby pociachał mi cebulę.
Ale np pranie to jedna z jego bardziej lubianych czynności. Ja przygotuję mu kupkę z praniem ,on to zanosi i wrzuca, potem ja zajmuję się chemią, włączam program, a syn wciska start.
Ja potem rozwieszam pranie a on wyjmuje z pralki i mi przynosi.
Zmywarka - ja sprzątam szklanki, talerze, większe garnki, ale łyżeczki czy mniejsze garnuszki to już on- stoi i czeka aż mu pozwolę bo już nogami przebiera, żeby też coś zrobić.
Ja zamiatam, ale on chce trzymać szufelkę i wrzucić śmieci do kosza.
Razem ścieramy kurze.
Że nie wspomnę o plewieniu ogródka czy zgrabianiu skoszonej trawy .
To są czynności dnia codziennego.
To nie jest zmuszanie dziecka. Dziecko chce nas naśladować i w pełni pozwalam mu na to. Oczywiście mam na wszystko oko, jestem obok.
To nie jest tak, że każę dziecku wyplewić a sama siadam na hamaku i się bujam.
Dziecko zaczyna brać czynny udział w życiu, w którym przecież jest, bierze w nim udział.
Nie wiem co jest lepsze : wzmacnianie dziecka w jego chęci "robienia czegoś" by się uczyło, nabierało wprawy i rozwijało swoje ruchy , czy żeby posadzić je w kącie w domu najlepiej przed telewizorem " bo w końcu bajki to dzieciństwo".
Nie twierdzę, że telewizor to czyste zło.
Na bajki też pozwalam. Ale jest to bajka rano po śniadaniu i bajka po kolacji. A w ciągu dnia aktywne życie. Aktywne .
Czy dziecko cały dzień więc nie robic nic innego tylko sprząta, gania z szufelką i ścierką ? Absolutnie nie, bo jego życie to ciągła zabawa, są klocki, autka , rower, piaskownica, huśtawka, piłka i tak dalej.
A to o czym pisałam ja czy inne osoby, to są czynności które przetaczają się pomiędzy układaniem klocków czy kolorowaniem.

Jak to tutaj już wspomniano, potem mamy młode pokolenie, które nic nie potrafi zrobić i jest nauczone, że wszystko mamusia i tatuś podadzą na złotej tacy. Nie zasznuruje sobie butów bo nie potrafi, nie zrobi sobie kanapki bo nie wie jak posmarować sobie chleb, nie wyrzuci śmieci bo nie wie co gdzie i jak.
 
Jak to tutaj już wspomniano, potem mamy młode pokolenie, które nic nie potrafi zrobić i jest nauczone, że wszystko mamusia i tatuś podadzą na złotej tacy. Nie zasznuruje sobie butów bo nie potrafi, nie zrobi sobie kanapki bo nie wie jak posmarować sobie chleb, nie wyrzuci śmieci bo nie wie co gdzie i jak.
Tylko niestety ktoś te młode pokolenie tak wychował 🫤 Slyszę nieraz z opowiadań syna, że koledzy to tego czy tamtego nie muszą robić. Mówię mu wtedy, że narazie nie muszą a poźniej będą musieli i będzie duży przeskok oraz brutalne zderzenie się z rzeczywistością. Bo życie nie polega na samych przyjemnościach i nic samo się nie robi.
Dzieci nie wychowujemy dla siebie, ale dla świata i mają sobie w nim poradzić.
Nie wyobrażam sobie, bym prała ubrania dorosłemu synowi/ córce gdy u siebie w akademiku/ wynajętym mieszkaniu ma pralkę 🤦 Albo jedno z drugim mieszkało z partnerem/ką i we wspolnym domu palcem nie kiwnęło.
 
reklama
Tylko niestety ktoś te młode pokolenie tak wychował 🫤 Slyszę nieraz z opowiadań syna, że koledzy to tego czy tamtego nie muszą robić. Mówię mu wtedy, że narazie nie muszą a poźniej będą musieli i będzie duży przeskok oraz brutalne zderzenie się z rzeczywistością. Bo życie nie polega na samych przyjemnościach i nic samo się nie robi.
Dzieci nie wychowujemy dla siebie, ale dla świata i mają sobie w nim poradzić.
Nie wyobrażam sobie, bym prała ubrania dorosłemu synowi/ córce gdy u siebie w akademiku/ wynajętym mieszkaniu ma pralkę 🤦 Albo jedno z drugim mieszkało z partnerem/ką i we wspolnym domu palcem nie kiwnęło.
Mój syn lat prawie 15 ostatnio opowiadał, że na wycieczce szkolnej koledzy nie wiedzieli jak nalać sobie zupy z wazy albo ubrać kołdrę w pościel... przerażające...
Co do głównego tematu to przecież dzieciaki uwielbiają naśladować dorosłych,czemu ich nie angażować póki chcą bo wraz z wiekiem coraz ciężej z tym...
 
Do góry