reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wychowanie - czyli jak sobie radzimy z... ?

Jasio na szczescie poki co (odpukac!!!) ladnie je w krzeselku swoim. Jak jest w kuchni i widzi ze szykuje mu jedzenie to sie cieszy i leci za mna do pokoju (bo tam mamy krzeselko - niestety czasem jak je to zerka na telewizor... :zawstydzona/y::zawstydzona/y::zawstydzona/y:) i rece wyciaga zeby go do krzeselka wlozyc.
No ale jak dlugo to jeszcze potrwa to nie wiem.. Wszystko sie moze mu za tydzien czy dwa odmienic :dry:

krupka - to glupia sytuacja, ale mysle, ze powinnas zwrocic niani uwage ze juz teraz przyzwyczajacie Szymona do jedzenia przy stole zeby nie bylo z tym problemow pozniej i ze prosisz zeb yna to zwracala baczna uwage. Jak sie buntuje to zeby na przyklad mu nie dawala na sile tylko sprobowala ponownie za jakis czas - kiedys w koncu zglodnieje... :confused:
 
reklama
Opiekunka juz zrypana :wściekła/y: bo prośbą to tego nazwać nie mogę :zawstydzona/y:

Zwlaszcza, ze po nocy bylam juz maxymalnie wkurzona - niejedzenie w dzień zaskutkowało rykiem w nocy i piciem mleka o 3 :crazy:

Dziś nadal wychowuję małego - tyle, że w nocy juz też nic nie dostanie - co najwyzej wodę z odrobiną mleka, aby go oszukać.
 
No ładnie Krupko, ja bym chyba oszalała jakby obca baba mi takie numery odstawiała:no::no::no: bardzo dobrze, że ją opiep....;-).
 
Krupka, a jak mu do stoliczka dasz książkę albo zabawki to nie działa?

Może po prostu nie lubi tego krzesełka! Skoro nie , to postaraj się wypracować jakiś kompromis :-) My też już dziecinne krzesło do karmienia wywalamy na strych - już dla kolejnego dzidźka :-)

Rozwiązaniem może być posadzenie przy duzym stole. Hania czasami je z nami przy dużym stole na krześle na poduszce. A ostatnio kupiłam w Ikei taki mały stoliczek z krzesełkami dziecinnymi i na nich też sobie seidzi i je.
Mogę Ci też polecić np samodzielne jedzenie - o ile tego nie stosujecie jeszcze. Oczywiście zupki nie da rady, ale ziemniaki, jakieś pokrojone drobno warzywka i mięsko jak najbardziej - niech ma widelczyk, ale niech wsuwa sobie rękami co tam... Nieraz rekami na widelczyk nakładają :-)


Moja mama nieraz też przy karmieniu własnie zabawiała dzieci moim zdaniem ponad miarę, no ale już machnęłam ręką - jej sprawa jak ma na to ochotę. Ja daję dzieciom na talerzykach i sama też jem w tym czasie. Najwyżej im w czymś pomogę czasem.

Czasami jak dziecko jest bardzo ruchliwe to np śniadanko albo kolację, jakąś przekąskę myślę żę można podać na "stojaka" na zasadzie nie że ganiasz za dzieckiem ale że dziecko podchodzi do Ciebie po gryzy kolejne, a potem sobie gdzieś idzie. No ale obiadek to raczej nie... Tutaj faktycznie trzeba by zjeść w spokoju.

Aga
 
Krupko, mój też ma takie fazy, że nie chce jeść na krzesełku, próbuje mi wszystko dookoła dosięgnąć, że karmię go "w biegu", a najgorsze jest to, że woła głośno AM, a potem nie chce jeść albo ma apetyt, ale akurat nie na to, co mu daję. No i jemy tak czasem z godzinę, a moja cierpliwość na wykończeniu.
A wczoraj mój syn doprowadził mnie do pasji, bo nie dość, że nie chciał jeść, to w pewnym momencie rzucił pełną miseczkę na dywan. Ja chora, ledwo żyję, nerwy mi puściły i na niego nakrzyczałam. Dziecko tak się na mnie dziwnie popatrzyło, że od razu się zmiarkowałam, że nie tędy droga. No ale siedział przynajmniej potem jak trusia.
 
Ostatnia edycja:
Hania nie dorosła jeszcze do klapsów - jak jej kiedyś klepnęłam to zaczęła mnie też bić - doszłam do wniosku że nie tędy droga... :-)

Zresztą w ogóle klapsiki rezerwuję do sytuacji zupełnie nieakceptowalnych - np pomimo ostrzeżeń i upomnień Igi podchodzi do Hani i z premedytacją wali ją po głowie albo coś w tym stylu. Albo robi coś bardzo niebezpiecznego, też pomimo upomnień. W takich sytuacjach uwazam że reakcja powinna dizecku uzmysłowić że to NAPRAWDĘ nie są żarty. To się zdarza baaaardzo rzadko....

A jak nerwy puszczą to jest inna sprawa - zdarza się każdemu... Mi szczególnei jak dzieci nie chcą spać :-)

Aga
 
krzesełko lubi, na pewno nie w tym rzecz;
oczywiscie daje mu obiady do samodzielnego jedzenia - je o ile my tez jemy, ale my niestety nie jemy razem codziennie (taka praca), a o 12 to juz w ogole sie nie zdarza :no:, a wtedy młody je zupę.

Dziś po buncie o 12 złamał się o 14 - pozwolił sie nakarmic (łaskawca!!:baffled:) przy czym musiał mieć coś w ręce, ale na to już macham ręką.
Kanapke czy owoc daje mu oczywiscie do reki, ale zaczelam miec wątpliwości, czy to takie dobre - moze wlasnie przez to wymyslil sobie, ze skoro mozna jesc chleb wszedzie, to i obiad mozna jesc gdziekolwiek :sorry2:

Poki co walcze dalej - posiłki o regularnych porach, w krzeselku - jak nie chce, to nie. Staram sie przy tym tez jesc cos w tym samym czasie co on. No i tłumacze, tłumacze, tłumacze...... Za kazdym razem tłukę mu do glowy to samo - moze w koncu zalapie;-)


Zgred, a nie boisz sie, ze Igi pójdzie tokiem myslenia - "skoro mama moze uderzyc mnie, to ja moge Hanię"? Ja bym jednak wprowadziła inną karę anizeli klaps.
 
Jestem w szoku, Janek dzis się tulił, był grzeczny w miarę i ładnie połozył się na poobiednią drzemkę.

Co do jedzenia, to posiłki sa w krzesełku, jak się znudzi to koniec jedzenia. Co przy jego drobnosci może nie jest najlepsze, ale cóż. Owoc i chrupka to w kojcy może byc, miseczkę dostaje i tam sobie siada i je.
 
Krupka - wiem i doskonale widzę że dzieci nieraz idą tym tokiem rozumowania - dlatego nigdy nie nadużywałam tego, nie "pokazywałam jak to boli" jak mnie pociągnie za włosy - nieraz ludzie też tak robią. Pewnie też w przypadku różnych dzieci różne rzeczy sie sprawdzają.

Czasem dzieci specjalnie niemalże sprawdzają jak daleko mogą sie posunąć i gwałtowna reakcja jest konieczna. Nie demonizowałabym tego - myślę żę przesada w każdą stronę jest zła - wszędzie w przyrodzie behawior potomstwa jest w ten sposób regulowany :-) Ostrzegasz, ostrzegasz, ale jeśli za tym nie idą konkretne czyny i realne zagrożenie to niestety nie będzie to skuteczne. A kara typu "niebędziesz oglądał dobranocki", czy nawet posadzenie do kąta jest baardzo odwleczone w czasie, moim zdaniem zbyt mocno dla takich maluchów. Nie będą w stanie powiązać tego z karą. Kara musi być natychmiastowo powiązana z czynem żeby być skuteczna. Chyba że mówimy o starszych dzieciach.

Natomiast jestem jak najbardziej zwolenniczką pozytywnego wzmocnienia, ostatecznie wygaszenia ale nieraz przydarza się potrzeba kary no i już. Nie będę rwać włosów z glowy.

Dizeci rozumieją że są rzeczy które dorośli mogą robić a one nie i to jest naturalne, że są takie rzeczy - to że dorosli mówią "dupa" to nie znaczy że dzieci mogą to robić - dla mnei zawsze było to oczywiste. Podobnie z władzą i autorytetem które są powiązane z rolą rodzica.

W pewnym sensie kazdy klaps jest porażką - bardzo zmożliwe że tak jest, ale nikt nie wychowuje dzieci idealnie, więc tkaei wpadki się zdarzają byle sporadycznie. a nie jako METODA na wychowanie

Pozdrawiam

Agnieszka
 
reklama
Jeszcze druga sprawa to to że do klapsów też dizecko musi dorosnąć - za małe właśnei nie będzie w stanie odróżnić tego że mama daje klapsa, i też będzie bić wtedy - dokłądnei tak jak mówicie. Starsze potrafi odróżnić że klaps to kara.


Kurde wyszłam na jakąś patologiczną maniaczkę bicia :-)


Pozdro!

Patologiczna Aga :-)
 
Do góry