Luleczka
Mama 2 córeczek ;)
A co do czasu leżenia w szpitalu, to jak pisałam już kiedyś, uciekłam na własne życzenie w trzecim dniu, niedługo po tym jak mi krew przetoczyli. Pełno ludzi, pełno kobiet z dziećmi, na sali ciągle któreś płacze i to akurat wtedy jak twoje usypia. Dla mnie to było gorsze niż poród. A w domu się wyluzowałam, wyciszyłam i od razu świat był piękniejszy, mimo że nie miałam pod ręką fachowego personelu.
a u mnie było na odwrót... ja w szpitalu bylam 5 dni (mala miala zołtaczke) kurde jak wrocilam do domu to nie moglam sie odnaleźć w szpitalu jak sie cos dzialo moglam liczyc na położne (bardzo fajna opieka byla) a w domu nie - w domu po 4 dniach ja lekarza wzywalam bo mala miala kolki straszne a ja sie balam cokolwiek jej dac, bo tak plakala
najlepiej jesli dostaje sie dziecko a pielegniarki zabieraja tylko do kapieli, ewentualnie opiekuja sie nim kiedy chcemy skorzystac z lazienki albo sie zdrzemnac.
mysle ze lepiej jest od razu dostac dziecko do samodzielnej opieki niz dopiero na wyjscie ze szpitala. spotkalam sie z opiniami ze matki ktorych dziecmi zajmowaly sie pielegniarki wpadaja czesto w panike kiedy nagle znajduja sie w domu i pierwszy raz maja samodzielnie przewinac czy przebrac.
co do zatloczonych sal to w moim szpitalu sa 2osobowe wiec do przezycia. poza tym druga mama moze zawsze popilnowac dziecka kiedy np chcemy wyjsc do toalety. na jednoosobowa zdecyduje sie tylko jesli malz bedzie mogl w niej z nami spac.
ja tez bylam na 2 - wcale nie zalowalam, dzieciaki moje i drugiej babeczki spaly w miare o tej samej porze, mozna bylo pogadac, bylo fajnie i miło. Pielegniarki byly bardzo pomocne, na kazdy dzwonek przychodziły i pomagaly, przewijalysmy same, ale kąpaly pielegniarki
tylko z tym zostawianiem dziecka ja mialam problem (2 pierwsze doby to mialam problem ze spaniem, nawet okularow nie zdejmowalam bo sie balam ze mi ktos core ukradnie), pod prysznic szlam tylko jak ktos z rodziny byl z mala... i tak robilam to ekspresowo... schizy po prostu dostalam