Natalia w ostatnim czasie doskonale opanowała „chodzenie” podtrzymywana za rączki (chodzenie takie prawdziwe to to nie jest – na pewno upłynie jeszcze sporo czasu). Ale mam teraz problem, bo chciała by tylko tak „spacerować” a przecież chyba nie wolno za dużo tak „chodzić”. W ogóle to Natalia rozwija się trochę „dziwnie” bo np. nie raczkuje, przesuwa się tylko na pupie i to na nieduże odległości, wpina się po nas i próbuje wstawać w łóżeczku, ale jeszcze tego nie potrafi. Również sama nie potrafi usiąść. Natomiast bardzo ładnie stoi, zrobiła już pierwsze kroczki przy meblach i w ogóle mam wrażenie, jakby miała szybciej nauczyć się chodzić niż siadać… I co sądzicie – bo ja się martwię tym, że tak trochę nie -po-kolei ten rozwój ruchowy.
Jest strasznie rozgadana: w święta nauczyła się wreszcie mówić „mama” – mówi mama, tata, baba, lala, dada i różne inne konfiguracje. Zrobiła się też „mamusina” strasznie – przy tatusiu pięknie bawi się sama na podłodze, a gdy zobaczy mamę to chce na rączki i próbuje wymuszać to płaczem. Oprócz tego dość ładnie pije z kubeczka, natomiast niekapek służy tylko do gryzienia ustnika a nie do picia.
Znajomi są zadziwieni jak długo potraf się sama sobą zająć na podłodze: potrafi nieraz ponad godzinę bawić się sama. Np. ma w koszyku różne zabawki i ona sobie ten koszyk przechyla, wyciąga rączką zabawkę, poogląda ją i pobawi się nią chwilę, potem odrzuca i znów sięga po nową z koszyka.
Aha: nie potrafi jeszcze zrobić papa, brawo brawo tak. I wykluwa nam się trzeci ząbek.
No tak, więc trochę się pochwaliłam a trochę napisałam co mnie martwi.