C
claudia4you
Gość
Wiecie co. Skomentowałam do męża tą antysmoczkową propagandę, którą szerzą w poradnikach dla rodziców. Bo wszędzie piszą, żeby nie dawać za wczesnie, że to zło, że zgryz się zle ukształtuje, że dziecko potem nie będzie umiało dobrze ssać piersi, że wogóle zaspokoi smoczkiem swoją potrzebę ssania i nie będzie chciało jeść. I sama nastawiałam się w ciąży, że Wojtek to smoczek będzie znał z telewizji, bo go w życiu nie dostanie. A jednak zauważyłam, że odkąd Wojtek dostaje smoczek odtąd ssie pierś coraz lepiej. Teraz wogóle nie mam problemu z przystawianiem, od razu złapie kapturek, nie marudzi, naje się ile chce i jest zadowolony. A wcześniej to albo mi po minucie kimał przy cycu i czekał na butelkę albo marudził bo nie chciał chwycić kapturka...Nie wiem jak będzie potem, może rozstanie ze smoczkiem-pocieszycielem będzie trudne, ale na razie jestem bardzo zadowolona.
ja też czasem ratuję się smoczkiem, ale nie zawsze...
chociaż nie raz jest wybawieniem :-)
pomęczymy się troszkę i odstawi się od smoka , od piersi też jak będzie trzeba
ja smoczek miałam do 4 roku życia
aż mama mi powiedziała że ptaszki go zabrały...
jedyny problem to taki że mam krzywy zgryz - 2 przednie zęby do przodu wysunięte - to chyba przez smoczek, więc co za długo to nie zdrowo;-)