reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wszystko dla maleństwa

reklama
krolcia:7696729 pisze:
Pchacz nie tylko do nauki chodzenia ma służyć. Dzieci lubią chodzić pchając coś przed sobą.

Ja mam taki pchacz 3w1 - to jest wlasciwie duza ciezarowka wywrotka. Ja sie postawi ta wywrotke pionowo to jest pchaczem albo pojazdem do odpychania nozkami. A normalnie mozna naladowac zabawek i wozic po domu. Ninka dostala to na roczek i bawila sie chyba do 3 lat. Takze POLECAM :-)
 
A ja się będę jednak upierać przy swoim ;) W domu zawsze znajdzie się coś do pchania. Niech młode będzie kreatywne, nie ma co dzieciom pod nos wszystkiego podstawiać ;)

***
Ja jestem w ogóle przeciwna wielkim prezentom na urodziny i tego typu imprezy. Jedyne wydarzenie, które moim zdaniem usprawiedliwia spory prezent, to ślub.
Dlatego ja naszym gościom już teraz zapowiadam, że liczymy na ich obecność na roczku, a nie na prezenty. Jak chcą koniecznie, to niech kupią książkę albo jakiś inny drobiazg. Ale lepiej nie, bo i tak mamy już za dużo tych Puckowych gratów w domu. A on i tak bawi się moimi garnkami i miskami :/
 
Ewa - generalnie się z Tobą zgadzam. Dzidziusiowe zabawki wydają mi się w większości zbędne - nie dość, ze zagracają, to jeszcze dzieci najczęściej mają je w nosie i wolą się bawić rzeczami typu klucze, kable, kapcie.
Co do pchacza też przekonana do końca nie jestem. U nas wprawdzie dużo przedmiotów nadających się do tego celu nie ma - właściwie "pchalne" są tylko taborety w kuchni, ale jakoś się boję urządzenia, które pozwoliłoby Idzie rozbijać się po całym domu i uderzać w ściany.

Natomiast prezenty... U nas na pewno będą, bo na roczek i tak się każdy będzie poczuwał (zwłaszcza, że Ida jest pierwszą wnuczką/prawnuczką). Wolę coś sama wymyślić, bo i tak pewnie nas będą wszyscy pytali, co Idzulce kupić. Gdybym powiedziała, że drobiazg, to pewnie każdy by przyniósł jakiegoś pluszaka (a tych mamy pod dostatkiem i nie życzę sobie żadnych nowych) i kopertę :baffled: A to jest średni prezent.
To na urodziny dla rodziny. Natomiast jeśli chodzi o zaproszenie okolicznych dzidziusiów - to tu już się będę upierać przy niczym/drobiazgu, bo sama obecność innych dzieci to będzie najlepszy prezent dla małej.
 
U nas prezenty będą na 100% bo nie wyobrażam sobie inaczej. Sama uwielbiam dostawać upominki. Uwielbiam też kupować podarki dla najbliższych.
Co do pchacza to sie zgodzę (chociaż my mamy pożyczony) że nie jest konieczny. Mati nie miał.
cwietka , a ile dzidziusiów zorganizujesz na imprezę? :-D i w jakim będą mniej więcej wieku?
 
Dzidziusiów chyba będzie w sumie 4 (Ida i trójka gości): dziewczynka niecałe dwa miesiące młodsza, i dwóch chłopców - jeden ponad 1,5 roku (z maja) i drugi miesiąc od Idy starszy. Oczywiście zaproszeni zostaną z osobą towarzyszącą, bo sama takiej dzikiej gromadki nie upilnuję ;-) Chłopcy są z sąsiedztwa i już się z Idą bawili, a dziewczynka to córka naszych przyjaciół - dawno się z nimi nie widzieliśmy, ale ostatnio reagowały na siebie dobrze (tzn. próbowały sobie nawzajem po przyjacielsku wydłubać oczy :-D)
 
Ja lubię prezenty kupować, ale dla osób, które dość dobrze znam. Bo wtedy wiem mniej więcej, w co celować. A takie kupowanie byle czego, byle by było, średnio mi się podoba...:/
A z Puckiem bardzo chcę uniknąć sytuacji takiej jak u pewnych dzieci u mnie w rodzinie, że zabawkami jest wypchany cały pokój, dziecko tam wchodzi i... nie wie, co ze sobą zrobić. Z tego, co zdążyłam zauważyć, to Pucek ma taki charakter, że wybiera sobie jedną-dwie zabawki i to nimi się bawi. Reszta dla niego nie istnieje. Sporo jego gratów już schowałam do szafy, część rozdałam. Najbardziej nie lubię pluszaków :/ Stoją na półce i się kurzą, a Franek nawet na nie nie spojrzy...

Od dziadków strasznie dużo zabawek dostaje - zawsze jak u nich jesteśmy. Części nawet nie zabieram do Krakowa, bo nie ma sensu. I nie idzie im przetłumaczyć, że on tyle tego nie potrzebuje.

Jak będzie starszy, to owszem - jest mnóstwo fajnych zabawek, rozwijających, ciekawych. Ale dla niemowlaków wszystko opiera się na gryzieniu, błyszczeniu albo graniu. Ewentualnie są jeszcze jakieś piramidki i sortery. Ileż można?:/

Cwietka, fajnie macie z tymi dziećmi :) Franek pewnie jakieś cukierki do żłobka zaniesie, ale dzieciaków do zaproszenia do domu nie mamy w okolicy żadnych.
 
No, z dzieciakami fajnie (ale też nie fajnie - za kilka lat nas bachory zaleją). Plus nowego bloku. U nas w klatce i tak jest bidnie, bo tylko trójka maluchów, ale za to wszystkie z 2010 roku. Za to u sąsiadki na piętrze na 5 mieszkań tylko w jednym nie ma dzidziusiów. I to same chłopaki :-D

A co do prezentów jeszcze - moim zdaniem dziadkom i pradziadkom cięzko jest wybrać coś dla malucha, bo:
1. nie wiedzą, co dzidziuś już ma
2. nie są na bieżąco z zabawkami i sprzętami. Ja sama nie wiem, co Ida mogłaby chcieć ;-) tyle tego kolorowego tałatajstwa na rynku ;-)
 
reklama
Do góry