reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

wstyd i hańba-prośba moja o pomoc

Pytanie do Margot

Poruszałaś tu często kwestie finansowe. potrafisz się więc jakoś odnieść do argumentów podanych poniżej? Czy Twoim zdaniem nie są marnowane środki publiczne???

(a tak w ogóle polecam przeczytać cały artykuł)

[/I]

Długo mnie nie było na forum, więc przepraszam, że się nie odezwałam. Jak znajdę czas na przeczytanie i przemyślenie (tak, pani Madziulino, przemyślenie) to oczywiście odpiszę. Ale ja kwestionuję rzetelność, a raczej nie tyle rzetelność, to złe słowo, tylko metodologię pozyskiwania danych VAERS, więc pewnie nie będę przekonana...

ja majac na mysli agresywnosc fanatykow szczepien mialam na mysli nie tylko bb, tu akurat jest w miare spokojnie ;) ale wystarczy poczytac komentarze pod petycja czy jakimkolwiek artykulem nt nieszczepienia. jest tam niestety sporo agresji, bluzgow i ublizania nieszczepiacym, padaja takie slowa i zarzuty ze wlos sie jezy na glowie. a nieszczepiacy rodzice nikomu nie ublizaja

Myślę, że to wynika nie tyle z tego, że akurat szczepiący są agresywni, ile w ogóle z natury komentowania tekstów w necie. Generalnie jak się poczyta komentarza pod różnymi artykułami, na najrozmaitsze tematy, np. na Gazeta, czy Onet, to można się przerazić zjadliwością, agresją, czasem wręcz nienawiścią, jaka z nich wyziera. To tak przykre, że ja w zasadzie zaniechałam czytania takich rzeczy, bo mi to psuje krew. Ludzie jak im się wydaje, że są anonimowi, to ulewają całą swoją złość i frustrację na innych, to jest aż przerażające. A czy rodzice nieszczepiący to anioły wolne od tej przywary i nikomu nie ubliżają? Wątpię. Sama tu już przeczytałam, że jestem bezmyślną fanatyczką, tia...

A ja o dziwo spotkałam się tylko z przypadkami powikłań poszczepiennych szczepionek skojarzonych. Mówie tu nie o informacjach wyczytanych gdzieś tam tylko o np, dzieciach w rodzinie, koleżanek, czyli tzw przypadki "widziane na własne oczy". Nie spotkałam powikłań poszczepiennych wg kalendarza szczepień.

rzeczywiscie wiekszosc ciezkich powiklan u kilkumiesiecznych dzieci to szczepionki skojarzone. moja corka dla odmiany zle zniosla pierwsza dawke dtp, dlatego zdecydowalismy sie na zmiane i potem dwie dawki 5w1 zniosla koncertowo. poza powiklaniami u noworodkow po wzw b i roczniakow po mmr jest jeszcze masa dzieci ktore choruja po szczepieniu na pneumo, szczegolnie na pneumokokowe zapalenie ucha i zapalenie pluc. corka kolezanki z forum miala zapalenie pluc po kazdej z dwoch dawek szczepionki na pneumo, z kosztownych badan ktore jej potem robili wynika ze ma calkowicie zniszczona przez szczepienia odpornosc.

Mnie też te wirusowe koktajle zawsze się wydawały jakoś niepokojące. W sumie szczepiłam syna skojarzonymi, powikłań u nas nie było, ale jeśli będę miała drugie dziecko to się mocno zastanowię. Na pneumo nie szczepiłam.

kerna no własnie matka chce najlepiej dla swojego dziecka i "ślepo" wierzy lekarzom. Ja jak powiedziałam że niezgadzam sie na skojarzone i niechodzi tu o finanse to mnie wyzwały co ze mnie za matka że tyle dziecko chce kłuć :wściekła/y: przy drugim tez niezgodziłam się na skojarzone i powtórka z rozrywki ze jestem zła matka bo dziecko narażam na większy ból :wściekła/y:

Ja w ogóle nie pojmuje, jak jakaś baba z przychodni może mieć czelność mówić komuś, że jest złą matką? Jak znam siebie, to pewnie nie robiłabym dymu z tego powodu, bo mnie się z reguły nie chce, ale jakby trafiła na mojego męża, to sprawa otarłaby się conajmniej o kierownika przychodni :wściekła/y:

Margot jestes osoba, ktora nie jest wstanie zniesc krytyki wiec kieruje ja w strone innych. Jesli masz poczucie wlasnej wartosci to nie musisz mi sie z tego tlumaczyc i to jeszcze publicznie, warto czasami byc skromnym :-). Nigdzie nie nazwalam cie fanatyczka i nigdzie bezposrednio tego nie skierowalam do ciebie, a ze ty tak odbierasz to twoja sprawa. Jestes zatwardziala zwolenniczka szczepien to badz nia ale przyjmij do wiadomosci, ze sa ludzie, ktorzy maja odmienne zdanie, inny swiatopoglad, naprawde nie trzeba byc wrzeszczota i krzykaczka by glosno naokolo obwieszczac swoje racje obrazajac innych, skoro nie uderzam w twoja osobe to po co te dlugie wywody:dry:.

Tak, przyjuje do wiadomośći, że są ludzie którzy mają odmienne zdanie i światopogląd. Szanuję to, ale mam prawo dyskutować, czy nie po to są fora? Rozumiem, że do niewygłoszonego jakoby epitetu "fanatyczka" "bezmyślna" "nie znosząca krytyki" mam dopisać jeszcze wrzeszczotę i krzykaczkę? Czy to nie do mnie przypadkiem? Bo post jest skierowany chyba jednak do mnie?
Krytykę znoszę, owszem, jeszcze nie wyskoczyłam z rozpaczy przez okno po Twoich druzgocących postach, natomiast nie zamierzam zostrawiać bez odpowiedzi postów, w których ktoś mi ubliża (bo za obraziwe uważam pisanie komuś, że nie myśli samodzielnie). I nie wiem, co ma z tym wspólnego skromność? Mam skromnie przyznać, że jestem idiotką, skoro akurat się nie poczuwam? A czy piszę długo, czy krótko, to też mój biznes. Nikt nikogo nie zmusza do czytania.

Nie poczuwam się też do bycia "zatwardziałą zwolenniczką szczepień". Jeśli już muszę być koniecznie wg Ciebie "zatwardziała" to można mnie pewnie nazwać "zatwardziałą przeciwniczką totalnego potępiania wszystkich szczpień."

A juz z tym szczepieniem twojej ciezko schorowanej mamy chyba cie ponioslo.

Nie, zapewniam Cię, że mnie nie poniosło. Jeśli jesteś zainteresowana tematem, poszukaj na forach dotyczących przeszczepów serca. Albo zapytaj kardiologa czy choćby internisty. Pomocne może być też wejście na stronę Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Niestety, każda terapia czy leczenie to wybór między mniejszym a większym złem (no, prawie każda). W przypadku osób z ciężko niewydolnym sercem groźniejsza jest grypa i popneumokokowe zapalenie płuc, niż szczepienia na te choroby. W przypadku osób zdrowych jest inaczej.

Co do ospy, o której była mowa, to nie szczepiłam, choć owszem, powikłań się bałam. Na szczęście nie było ich u mojego synka, choć odporność po ospie miał bardzo obniżoną, przez kilka miesięcy łatwo łapał drobne infekcje (bo generelnie, tfu, tfu, to on bardzo mało choruje, antybiotyk w swoim 6 letnim życiu brał dwa razy).
Ponieważ też boję się, jak wiele osób tu, przesadzenia z ilością szczepień, to ospa, grypa, pneumokoki są akurat tymi, które odpuściłam. Spoza kalendarza mamy tylko WZW A, zaszczepione przez podróżą w rejony, gdzie jest duże prawdopodobieństwo zachorowania. Jedyne reakcje poszczepienne jakie u nas wystąpiły to gorączka po WZW B.
Natomiast gdybym miała córkę (bo sama to już trochę jestem za stara na to, choć niektórzy twierdzą, że warto nawet po 40), to poważnie bym się zastanawiała nad szczepieniem przeciw wirusowi wywołującemu raka szyjki macicy, choć jednocześnie boję się, że ta szczepionka jest krótko na rynku i nie wszystkie "przeciw" miały czas się ujawnić. Ot, kolejny dylemat.

a jak chcialam zaszczepic na kleszcze to mi pediatra odradzil

Nam też odradził (co przemawia za faktem, że nie wszyscy pediatrzy zalacają szczepić ile wlezie). A jeździmy często na Mazury, dlatego się zastanawiałam. Mnie samej wbiły się kleszcze wielokrotnie, chyba z kilkanaście ich miałam w sumie, ale nie złapałam zapalenia opon mózgowych. Natomiast mój kolega tak, i przez kilka miesięcy ciężko chorował. :( Ja niestety nabawiłam się z powodu kleszczy czegoś równie niebezpiecznego, bo boreliozy, która się cholernie ciężko leczy i bywa, że nie daje się wyleczyć. Teraz niby wyniki mam OK, ale muszę powtórzyć znów za rok, bo te cholerne krętki mogą się gdzieś w organizmie przechować. I znam osobiście kilka innych osób chorujących na boreliozę. Niestety, szczepienia na nią nie ma, choć prace trwają. Było jakieś kilka lat temu bodajże, ale krótko i wycofano ze względu na skutki uboczne.

Madziulina - żeby nie było, że jestem jakoś programowo akurat przeciwko Tobie - wydaje mi się, że dzielimy ogólne spojrzenie na kwestię zdrowia i profilaktyki. Ja też uważam, że naturalne wzmacnianie odporności, jedzenie czosnku, zdrowych oleji, syrop z cebuli na przeziębienie i nie przesadzanie z farmakologią to dobre podejście. Różnimy się w sprawie szczepień, i OK, w końcu, jak powiedział pewien rabin - "Gdyby wszyscy mieli takie samo zdanie, to życie byłoby koszmarem, bo każdy chciałby spać z moją żoną" ;) Nic złego nie ma w tym, jeśli się spieramy, nawet ostro. Ale o ile nie ma problemu, żeby uderzać w czyjeś poglądy, czy logikę rozumowania, jeśli się je uważa za niesłuszne, o tyle nie ma sensu uderzać w ludzi personalnie. Bo niczego do tematu to nie wnosi, a może komuś bez potrzeby sprawić przykrość. Tego oczekuję od innych, i sama bardzo staram się na tę sprawę uważać, jeśli gdzieś mi się nie udało, to naprawdę przepraszam.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Nie ma sprawy, wiem, że jest edycja i korzystam, ale jak teksty są na różny temat, to wolę je mieć w osobnych postach. Zwłaszcza, że potem niektórzy narzekają, że za długie piszę ;) Pozdrawiam.
 
anula napisz coswięcej w jakiej formie stosujecie oleje :)no i od jakiego wieku:)

Synek dostaje tran w płynie jak skończył roczek i go uwielbia - 1 łyżeczka co drugi dzień tylko zimą. Tyle że on jak tylko się urodził dostawał krople na wzmocnienie odporności (nie pamiętam nazwy) na łyżeczce i może stąd to uwielbienie ;)

Olej rydzowy i lniany hmmmm tu muszę pilnować lodówki, bo nie wiem ile byłby w stanie wypić na raz. Zaczęliśmy jak nie miał jeszcze dwóch latek. Generalnie pozwalam mu na 4 łyżeczki łącznie na dzień

Dzięki temu nie pamiętam jak katar wyglada. Inna sprawa, ze u nas dochodzi jeszcze jedzonko na codzień. Dżemy tylko domowe, mleko w minimalnych ilościach (alergia) i tylko prosto od krowy, żadnych gotowych soczków z aspartamem, czosnek (tak, kropla soku z czosnku co kilka dni), wywar ze skrzypu polnego do picia (usuwa toksyny, ale można w małych ilościach i tylko przez kilka dni w miesiącu) . Nie mam na tym punkcie rapla ale staram się, bo wiem jak każda infekcja może osłabić nerkę - jedną jak mu została

Nefrolog strasznie nalegał na wzmocnienie odporności po nefrektomii i nawracających infekcjach (dzięki szczepionce) Powiedział też, ze jak nie chcemy dializ i przeszczepu, to mamy szczepienia maksymalnie opóźnić i tylko pojedyncze - żadnych więcej Hexa i MMR. Problem tylko taki, że nikt nie chce tego dać na piśmie

Ten olej rydzowy można dawać do surówek, ma świetny orzechowy posmak ale NIE PODDAJE SIĘ GO OBRÓBCE CIEPLNEJ.

Pozdrawiam i dużo zdrówka życzę :)


a tutaj link o którym wspominała
http://kefir2010.wordpress.com/niebezpieczne-szczepionki-testowane-na-polskich-dzieciach/
 
Ostatnia edycja:
Anula czemu nefrolog nie chce Wam dać na piśmie opinii zalecającej odroczenie szczepień czy rezygnację z nich, do przedstawienia lekarzowi 1 kontaktu, skoro uważa to za wskazane dla zdrowia dziecka?
 
Anula czemu nefrolog nie chce Wam dać na piśmie opinii zalecającej odroczenie szczepień czy rezygnację z nich, do przedstawienia lekarzowi 1 kontaktu, skoro uważa to za wskazane dla zdrowia dziecka?


Proza życia, nerka która została jest zdrowa - brak podstaw medycznych a to ze MMr zawiera siarczan neomycyny uszkadzający układ moczowy........ - brak przeciwwskazań do szczepienia najwyżej zrobi się przeszczep. A tego co nam się przytrafiło pod NOP nie zamierzają podciągnąć. Nerka (ta usunięta) była już osłabiona i musiała być inna przyczyna ale jaka nikt nie wie. Nie było wcześniej żadnych zakażeń układu moczowego - padła zaraz po szczepieniu. "Poprostu" patologicznie puchła. Alergie choć poważne (min. na białko kurze) nie są już przeciwwskazaniem - zaszczepią w szpitalu a jak szoku anafilaktycznego nie przetrzyma to trudno... przyczyna się znajdzie albo nie. Tak jak moja ginka, jak zaszłam w ciąże i plamiłam, miałam silne bóle podbrzusza nie chciała mi dać L4 twierdząc, ze jak poronię to sobie drugie zrobię. Lekarze nie chcą się podkładać. Urolog wprost zapytał mnie "a na cholerę 4 dawka hexy, przecież na ulotce jak byk pisze o trzech" (odpowiedź na moją prośbę o zwolnienie czy chociaż odroczenie) Po operacji jak synek miał poważne problemy z oddychaniem wszyscy to olali. Po awanturze zażądałam wezwania anestezjologa i okazało się, że jednak cacy nie jest - saturacja spadała do 50 (przy podawanym tlenie) - zadnej adnotacji w karcie i wypisie

Nie padnę zanim nie znajdę lekarza, który wystawi mi ten dokument...
 
Nadal nie potrafię zrozumieć, dlaczego lekarz, który coś uważa za słuszne/dobre dla pacjenta nie chce takiej opinii dać na papierze? Bo jeżeli by uważał, że faktycznie szczepienie nie zaszkodzi, to OK, ale jeśli sam mówi, że może zaszkodzić, a jest specjalistą pod którego opieką jest to dziecko? Zadałaś mu wprost takie pytanie? W razie czego możesz odwrócić sprawę, powiedzieć, że w przychodzni mają wątliwości i proszą o opinię specjalisty - skoro uważa, że nie szkodzi, to niech napisze, że nie szkodzi, ciekawe, czy zrobi to bez mrugnięcia okiem?
Co do tego zwolnienia, to ja nauczona przez męża postępowania z urzędnikami, a z lekarzami też to się przydaje proszę, żeby w takich wypadkach napisał na piśmie, że uważa, że mój stan nie wymaga pójścia na zwolnienie. Zaświadczenie na prośbę pacjenta (niekoniecznie o tym, może być o różnych sprawach). Ja rozumiem, że w Polsce za dużo kobiet w ciąży idzie na długotrwałe zwolnienia, taka jest szczera prawda, i lekarze są gonieni za to, że zbyt łatwo ich udzielają, ale skoro uważa, że naprawdę nie jest potrzebne, to niech to napisze, wtedy pacjentka ma jakieś podstawy do ubiegania się o odszkodowanie. Zazwyczaj w tym momencie wymiękają i prychając i robiąc minę pt. "robię Ci łaskę wariatko" dają to zwolnienie.
 
Margo z całym szacunkiem ale na cholerę kobiecie odszkodowanie jak straci dziecko??? To jakaś paranoja. Pieniądze nie zastąpią dziecka, nie sprawią, ze niedoszła mama będzie mniej cierpieć!!! Ja chciałam chronić dziecko a nie robić sobie drugie jakby co... to nie jest przedmiot, który można zastąpić. W takiej sytuacji nie czeka się na rozwój wypadków tylko walczy o życie które nosisz w sobie. Znając ta ginke wypisałaby taki świstek a potem usłyszałabym, że w oparciu o posiadaną wiedzę o stanie zdrowia podjęła słuszną decyzję. Więcej, ona proponowała mi jakieś zaświadczenie dla pracodawcy które to jego by obciążyło w razie czego. Tego samego dnia znalazłam innego lekarza, któremu zawdzięczam fakt, że urodziłam zdrowego synka.

W kwestii szczepień. Tego co nam się przytrafiło pod NOP nie zamierzają podciągnąć. Nerka (ta usunięta) "była już osłabiona i musiała być inna przyczyna" ale jaka - nikt nie wie. Nie było wcześniej żadnych zakażeń układu moczowego - padła zaraz po szczepieniu. "Poprostu" patologicznie puchła. Brak przeciwwskazań medycznych do szczepienia. Nerka, która została jest zdrowa. Pozostałe schorzenia (silne alergie) nie stanowią w świetle obowiązujących przepisów przeszkody do zaszczepienia - mimo możliwości wystąpienia wstrząsu anafilaktycznego. Schorzeń neurologicznych brak. Pisałam przecież, że żaden lekarz się nie podłoży żeby stracić posadkę. A jego prywatne zapatrywanie na sprawę, to już co innego. Jaśniej nie potrafię. Odpowiedź urologa tez zacytowałam. Tak wygląda codzienność rodziców dzieci poszkodowanych przez szczepienia. Co by się nie działo po szczepieniu, to nie jest wina szczepionki. W Polsce nie ma NOP-ów - taki cud nad Wisłą na skalę światową. SZCZEPIĆ, SZCZEPIĆ, SZCZEPIĆ - jak mantra....

A co do tego oświadczenia o braku przeciwwskazań i zagrożeń, odpowiedzialności za ew.powikłania itd itp. Za każdym razem, jak mnie gonią z przychodni, daje to lekarce rodzinnej do podpisania. A w odpowiedzi - nikt pani tego nie podpisze przecież pani o tym wie...



www.kefir2010.wordpress.com/niebezpieczne-szczepionki-testowane-na-polskich-dzieciach
NIEBEZPIECZNE SZCZEPIONKI testowane nielegalnie na polskich dzieciach! (aktualizacja 19 lipca 2011)

Pozdrawiam
 
Ostatnia edycja:
reklama
Przepraszam, ale coś mi forum zaszwankowało, albo ja jakiś błąd zrobiłam, i zamiast odpowiedzi poszedł tylko cytat. To powód edycji i usunięcia posta.

Anula, nie zrozumiałaś mnie. Mnie absolutnie nie chodziło o to, że odszkodowanie to jakaś pociecha po stracie ciąży :( Do głowy by mi nie przyszło, że można to tak odebrać, sama jestem przecież mamą i jest dla mnie oczywiste, że nie ma takich pieniędzy na świecie, które by wynagrodziły utratę dziecka czy zdrowia dziecka! Chodziło mi o to, że próba uzyskania takiego oświadczenia od lekarza często ma taki efekt, że lekarz się jednak zastanowi, albo dla świętego spokoju czy ze strachu przed ewentualnymi konsekwencjami da jednak to zwolnienie... (no chyba, że jest absolutnie i święcie przekonany o swojej racji - na to nie ma mocnych...)

Resztę rozumiem - tzn. nie do końca rozumiem, ale to raczej z tym Waszym urologiem bym sobie musiała porozmawiać, żeby pojąć, być może, dlaczego nie chce swojego zdania przedstawić na piśmie. Bo dla mnie tłumaczenie się przez lekarza "prywatną opinią" nie jest tłumaczeniem - prywatną opinię to może mieć o różnych rzeczach, ale jeśli jest lekarzem specjalistą - prowadzącym pacjenta, a kwestia dotyczy zdrowia tegoż pacjenta, to jego opinia jest opinią medyczną, a nie prywatną, i powinien się kierować dobrem pacjenta tak, jak mu na to pozwala cała jego dostępna wiedza medyczna i doświadczenie.

Bardzo współczuję problemów. :(
 
Do góry