reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wsparcie partnera

Wydaje mi się, że takie minimum to jednak mieć najpierw pracę i pracować na siebie. Ewentualnie mieć dogadane z partnerem, że to on finansowo utrzymuje rodzinę.
Autorka jest jeszcze na studiach i nie wie, co tak naprawdę ją czeka. Tak naprawdę jest na "łasce" partnera, który też kokosów nie zarabia, ale ma ten luksus, że w razie czego mama ją przygarnie i pomoże.

Moim zdaniem i te 4000 partnera wystarczą im na życie, ale oczekiwanie, że wszędzie przyjmą do pracy z otwartymi ramionami jest dość naiwne.
Myślę jednak, że dziewczyna ma swój plan i dąży, żeby to zrealizować. Jest bardziej ogarnięta niż większość dziewczyn w jej wieku. Ja jestem obecnie na macierzyńskim. Na dziecko decydowaliśmy się w najlepszym wg nas momencie. A jesteśmy teraz trochę w czarnej D...
 
reklama
to zależy jakie korpo. U nas dzieci to żaden problem, ja co prawda jeszcze swoich nie mam, ale patrzę na sytuację koleżanek. U nas np. dziewczyna w ciąży, już na zwolnieniu ciążowym, dostała awans (decyzje o awansach są raz do roku, dla wszystkich w tym samym czasie) - wzięto pod uwagę jej dotychczasową pracę i uznano, że awans jej się należy i tyle, nie ma znaczenia, że jej przez 1,5 roku nie będzie. Że zwolnieniami też nie ma problemu, ja akurat jestem migrenowcem o często muszę wziąć zwolnienie na jeden dzień - nikt mi problemu nigdy nie robił, szefowie współczują i dopytują jak się czuje. Więc zależy na jaką firmę się trafi po prostu
A jest jakaś strona z listą korpo przyjaznym matkom z dziećmi ?😁🤭
 
Myślę jednak, że dziewczyna ma swój plan i dąży, żeby to zrealizować. Jest bardziej ogarnięta niż większość dziewczyn w jej wieku. Ja jestem obecnie na macierzyńskim. Na dziecko decydowaliśmy się w najlepszym wg nas momencie. A jesteśmy teraz trochę w czarnej D...
Obyś miała rację i by się zaraz nie okazało, że studiów to jednak ona teraz nie skończy... A potem to już będzie dziecko i też czasu nie będzie. Ale ja to zawsze zakładam najczarniejsze scenariusze...
 
Nie mówiłam o braku pieniędzy w ogóle. Tylko zastanawiam się gdzie jest ten pułap finansowy, gdzie inni dają sobie pozwolenie na to, żeby zakazywać innym ludziom posiadać dzieci.
Dla kogoś 3000 zł wystarczy, dla innych 20000 nadal będzie za mało.
Dla mnie absolutnym minimum jest kwota, która wystarcza na spokojne przeżycie miesiąca i jestem w stanie odłożyć przynajmniej 1/5 z niej na przyszłość. Świadomość, że jeżeli zepsuje mi się lodówka, pralka czy odkurzacz, to mogę bez problemu wydać gotówkę na nowy i mi nie zabraknie. Świadomość, że w przypadku, kiedy się okaże, że muszę wydać kasę na fizjo/leczenie/leki, to mi nie braknie i nie wyzeruję oszczędności.
A napiszecie jak to właściwie jest z tym korpo? To rzeczywiście ma sens mając małe dzieci? Moje i tak są ciągle chore:/
U mnie w korpo spokojnie się da, dziewczyny tak pracują. Wiadomo, że zależy jakie dziecko. Ale jak jest praca 100% zdalna pljs zadaniowy tryb pracy, to można pracować jak dziecko śpi. Generalnie korpo to zwykle też dużo roboty, która niewiele daje, ja zwykle jestem w stanie z taskami na konkretny dzień wyrobić się w pierwsze 2-3h, a przez resztę czasu po prostu czuwam i jestem online.

Plus korpo dla mnie jest stabilniejsze niż każdy inny rodzaj pracy. Ja praktycznie zmieniłam pracę w poprzedniej ciąży, chciałam prackwać do porodu, tylko że poród zamiast w lipcu był w marcu. Więc przepracowałam kilka miesięcy, poszlam na 8 tygodni macierzyńskiego, wrocilam, przepracowalam kilka miesięcy i teraz od 8 tygodnia mam L4. Nie usłyszałam słowa na temat tego, że mnie znowu nie będzie, że jak ja śmiałam, czekają aż wrócę. Nie spodziewam się wtedy wypowiedzenia, po prostu przejmę obszar, w ktorym akurat będzie potrzeba dodatkowej osoby.
 
Dla mnie absolutnym minimum jest kwota, która wystarcza na spokojne przeżycie miesiąca i jestem w stanie odłożyć przynajmniej 1/5 z niej na przyszłość. Świadomość, że jeżeli zepsuje mi się lodówka, pralka czy odkurzacz, to mogę bez problemu wydać gotówkę na nowy i mi nie zabraknie. Świadomość, że w przypadku, kiedy się okaże, że muszę wydać kasę na fizjo/leczenie/leki, to mi nie braknie i nie wyzeruję oszczędności.

U mnie w korpo spokojnie się da, dziewczyny tak pracują. Wiadomo, że zależy jakie dziecko. Ale jak jest praca 100% zdalna pljs zadaniowy tryb pracy, to można pracować jak dziecko śpi. Generalnie korpo to zwykle też dużo roboty, która niewiele daje, ja zwykle jestem w stanie z taskami na konkretny dzień wyrobić się w pierwsze 2-3h, a przez resztę czasu po prostu czuwam i jestem online.

Plus korpo dla mnie jest stabilniejsze niż każdy inny rodzaj pracy. Ja praktycznie zmieniłam pracę w poprzedniej ciąży, chciałam prackwać do porodu, tylko że poród zamiast w lipcu był w marcu. Więc przepracowałam kilka miesięcy, poszlam na 8 tygodni macierzyńskiego, wrocilam, przepracowalam kilka miesięcy i teraz od 8 tygodnia mam L4. Nie usłyszałam słowa na temat tego, że mnie znowu nie będzie, że jak ja śmiałam, czekają aż wrócę. Nie spodziewam się wtedy wypowiedzenia, po prostu przejmę obszar, w ktorym akurat będzie potrzeba dodatkowej osoby.
A lubisz te prace? W sensie jest to dla Ciebie ciekawe?
 
Myślę jednak, że dziewczyna ma swój plan i dąży, żeby to zrealizować. Jest bardziej ogarnięta niż większość dziewczyn w jej wieku. Ja jestem obecnie na macierzyńskim. Na dziecko decydowaliśmy się w najlepszym wg nas momencie. A jesteśmy teraz trochę w czarnej D...
Ja wszystko co mam i czym się szczycę osiągnęłam na hurra i bez zastanowienia. Dla męża, z którym byłam na dwóch randkach (prawda, że znam go od podstawówki) rzuciłam obcy kraj i wróciłam do Polski. Wyszłam za niego za mąż po dwóch latach. Dziecko poczęte dwa tygodnie przed ślubem, drugie urodziło się półtora roku po siostrze. Dom wybudowany z myślą, że trzeba będzie myśleć co się kupuje, bo pójdą na niego wszystkie pieniądze.

Nieodpowiedzialna pała ze mnie.
 
A lubisz te prace? W sensie jest to dla Ciebie ciekawe?
różnie jest, jak z każdą pracą :) jak zaczynałam to było dla mnie wow, bo akurat taka specyfika, że się mega duzo nauczyłam. Potem jak wróciłam po przerwie, to miałam problemy z kontaktami z ludźmi. Pracowałam, ale potwornie mnie to męczyło. Robiłam swoje, ale spotkania online i na miejscu były dla mnie koszmarem. Chwalili mnie, bo zawsze pracowałam szybko i efektywnie. Na początku miałam problemy ze skupieniem się, potem się przestawiłam.

A teraz to już sama nie wiem. Jakbym znowu miała wracać po skróconym macierzyńskim to raczej szukałabym czegoś innego po to, żeby kolejny raz nie wracać do tych samych ludzi i do tego samego miejsca, bo mi się źle kojarzy. Jak się uda, to o powrocie będę myśleć na wiosnę 2024, więc mam czas.

Generalnie to już moje trzecie korpo i w każdym do tej pory dochodziłam do momentu, w którym ludzie zaczynali mnie wkurzać :D i wtedy zwykle szłam w inne miejsce, albo czekałam na lepiej płatną ofertę i wtedy sobie szłam.
 
różnie jest, jak z każdą pracą :) jak zaczynałam to było dla mnie wow, bo akurat taka specyfika, że się mega duzo nauczyłam. Potem jak wróciłam po przerwie, to miałam problemy z kontaktami z ludźmi. Pracowałam, ale potwornie mnie to męczyło. Robiłam swoje, ale spotkania online i na miejscu były dla mnie koszmarem. Chwalili mnie, bo zawsze pracowałam szybko i efektywnie. Na początku miałam problemy ze skupieniem się, potem się przestawiłam.

A teraz to już sama nie wiem. Jakbym znowu miała wracać po skróconym macierzyńskim to raczej szukałabym czegoś innego po to, żeby kolejny raz nie wracać do tych samych ludzi i do tego samego miejsca, bo mi się źle kojarzy. Jak się uda, to o powrocie będę myśleć na wiosnę 2024, więc mam czas.

Generalnie to już moje trzecie korpo i w każdym do tej pory dochodziłam do momentu, w którym ludzie zaczynali mnie wkurzać :D i wtedy zwykle szłam w inne miejsce, albo czekałam na lepiej płatną ofertę i wtedy sobie szłam.
No tak,to w sumie jak z każdą pracą, korpo czy nie korpo,po jakimś czasie czas na zmianę;) pytam bo sama już w jednym miejscu pracuje 7 lat😅
 
reklama
No tak,to w sumie jak z każdą pracą, korpo czy nie korpo,po jakimś czasie czas na zmianę;) pytam bo sama już w jednym miejscu pracuje 7 lat😅
Ja jak do tej pory co 2 lata zmieniam. Korpo to też poza fajnymi benefitami też duży formalizm, w poprzedniej pracy mieliśmy tak głupiego szefa, że głowa mała, a nikt go nie mógł ruszyć.
Plus ja jestem mocno językowa to w ofertach mogę przebierać :)
 
Do góry