Jezuniu, człowiek otwiera oczy, a tu tyle powiadomień i człowiek nawet nie wie na co odpowiedzieć. Powiem tak, może pierw odnośnie psa. Biorąc labradora wiedziałam, że może nie być łatwo bo to psy, które potrzebuję naprawdę dużo ruchu, chociaż mój na szczęście to i to tych leniwych należy bo jak nie robię z nim długiego spaceru to i tak śpi w domu i ma wszystko w dupie. Gdy skończył rok byłam z nim na szkoleniu indywidualnym pomimo tego, że uważam go za bezproblemowego psa to i tak chciałam go trochę poduczyć paru rzeczy. Mój pies jest młodym psem, sytuację ciągnięcia zaliczam do właśnie psów podbiegaczy, przebiegającego kota, różne są sytuacje. A co do spacerów to nigdy w życiu nie bralabym psa rano przed pracą i tylko po pracy. Przecież temu psu wieczorami to aż pewnie pęcherz skręca
Nie jestem też pierwsza i ostatnia osoba, która będzie miała dziecko i labradora, a wierzę, że on będzie najlepszym opiekunem jaki może być dla dziecko, bo wiem jaki ma charakter mój pies i wiem jak bardzo kocha dzieci. Mamy własne podwórko i tam sobie biega. Póki nie mam dużego brzucha ja robię z nim nawet po 8km, ale to jednak ja wychodzę te 3-4 razy dziennie z psem, mój partner raz, albo i wcale. Chciałabym, żeby chociaż było pół na pół, to jest już dużo odciążenie w połączeniu z innymi rzeczami. Ja nie pójdę też do pracy od razu. Na start jak dziecko się urodzi będę miała niecałe 3000, mój facet jeżeli się ogarnie ma 4000 i wiem, że za to również damy radę utrzymać dziecko. Może i nie będziemy żyć w jakimś luksusie, ale akurat z tym się mierze od dziecka, więc jeżeli chodzi o to to nie widzę problemu. Przemyślałam też sprawę z kawalerką. Jeżeli mój partner zmieni sposób w jaki mnie traktuje i zacznie mi chociaż w małym stopniu pomagać, bo niby mnie kocha to w tym momencie jestem w stanie zamieszkać na tej kawalerce i dopiero w przyszłości jak trafi się okazja iść na coś większego jak bobo podrośnie trochę. Wtedy trzeba będzie dużo pozmieniać tutaj, ale jakoś sobie poradzimy. Ciasno, ale własno
Ktoś zadał pytanie czemu zdecydowałam się na dziecko nie mieszkając z partnerem? Rozmawiam z partnerem. Rozmawialiśmy i przed ciążą. Wiedzieliśmy, że jak zajde w ciążę to wynajmiemy coś wspólnie, że po prostu zamieszkamy razem. Ogólnie i tak więcej przebywałam do czasu ciąży u niego niż u mamy, ale odkąd stał się taki jaki jest aktualnie to wolę siedzieć u mamy i się nie denerwować. Myślę, ze dość logicznie napisałam.
Co do pracy... Jak w końcu do niej pójdę, a planuje iść jakoś po roku od porodu to nawet jeżeli nie podołam bo z góry już tak zakładacie to z wyższym wykształceniem pójdę po prostu gdziekolwiek indziej i tyle w temacie